Rozdział 6

69 2 0
                                    

Dojechała do Aurory, która na szczęście była otwarta. Wysiadła z samochodu i weszła do środka. Lokal był średniej wielkości, ale był niesamowicie urządzony. Wyglądał jak bar z lat 80.
Atria była zachwycona tym wyglądem. Oczarowana podeszła do baru i usiadła na wolnym stołku.
- co dla ciebie?- zapytał barman, którego skądś znała- moment czy my się przypadkiem nie znamy?- zapytał uśmiechając się.
- jestem Atria, a ty to- nie dane było jej dokończyć.
- jestem Phil, brat Jessy- odpowiedział.
- no tak. Wybacz miałam dzisiaj trudny dzień i nie poznałam cię - powiedziała Atria - poproszę Long Island Iced Tea- odpowiedziała.
- twoje życzenie jest dla mnie rozkazem- powiedział i puścił jej oczko.
Atria spędziła w barze 3h rozmawiając z Philem i pijąc drinki. Jako, że wyjazd wyszedł spontanicznie Atria nie miała wynajętego pokoju, więc Phil zaproponował jej przenocowanie u niego i Jessy. Atria się zgodziła i razem ruszyli do domu rodzeństwa. Jessy bardzo zdziwiła się widokiem swojej koleżanki, ale przyjęła ja z uśmiechem. Chwilkę porozmawiali, a później położyli się do łóżek.

Następnego dnia Black zjadła śniadanie z Jessy, bo Phil pojechał do Aurory. Atria chciała opowiedzieć komuś o poprzednim dniu, ale nie potrafiła zacząć rozmowy. Kiedy już otwierała usta aby odpowiedzieć Jessy na pytanie zadzwonił jej telefon. Przeprosiła dziewczynę i odeszła do innego pokoju. Odebrała bez patrzenia kto dzwonił.
-Halo?- zapytała.
- Twoje dni są policzone, przygotowałaś się na kolejną rundę? Bowiem ta gra się jeszcze nie skończyła - odpowiedział komputerowy głos. Atria zszokowana rozłączyła się i napisała do Jake'a. Nie interesowało ją co ostatnio zaszło między nimi, potrzebowała jego pomocy. Po chwili wróciła do kuchni gdzie siedziała Jessy przybierając na twarz maskę. Przez ostatnie lata zdarzało się jej przybierać maskę tak często, że dopracowała to do perfekcji. Gdyby tylko ktoś wiedział co działo się w jej życiu.
- Kto dzwonił?- zapytała jak zawsze uśmiechnięta kobieta.
- a to tylko znajoma. Przyszła do mnie, a kiedy nikogo nie zastała w domu postanowiła zadzwonić - odparła miło blondynka.
- rozumiem. Kochana będę musiała wyjść na chwilkę, chcesz tutaj zostać czy...- Atria nie dała jej dokończyć.
- oh ja powinnam się już zbierać. Wyjazd wyszedł nagle i niespodziewanie. Dziękuję za gościnę - odparła i przytuliła rudowłosą do siebie. Normalnie takie czułości nie były podobne do Black, ale chciała żeby Jessy poczuła się miło. Po szybkim ogarnięciu i spakowaniu ruszyła do samochodu. Jessy poprosiła o podwiezienie w jedno miejsce co Atria uczyniła. Kobiety świetnie się dogadywały mimo, że nie miały dużo wspólnego. Jessy jest niesamowicie otwartą i pozytywną osobą, za to Atria jest zamknięta w sobie i nieufna. Rozmawiały ze sobą przez całą drogę aż dojechały pod jakiś nieznany blondynce budynek. Pożegnały się, a Atria ruszyła w drogę do domu. Była zmuszona podjechać na stację aby zatankować, była w tak świetnym humorze, że aż zapomniała o dziwnym telefonie. Nagle poczuła wibracje telefonu. Odpaliła smsy i zobaczyła dziwna wiadomość.
,, Strasznie dużo spala ten twój samochód, ale co się dziwić takie cacka tak mają"
Atria zaczęła się panicznie rozglądać wokoło aż dostałam kolejny SMS
,,Spokojnie bo sobie kark skręcisz :)"
Wbiegła na stację zapłaciła i jak najszybciej ruszyła w drogę powrotną. Stojąc na światłach dostała kolejną wiadomość.
,, Już uciekasz? Spokojnie jeszcze się spotkamy. Pamiętaj to jeszcze nie koniec :)"

Nareszcie znalazłam chwilę żeby coś wstawić. Znalazłam chwilę wolnego i wróciła mi wena. Koniecznie dajcie znać co myślicie. Niestety nie obiecuję, że rozdziały znowu będą często się pojawiać, bo mam naprawdę dużo pracy teraz. Mam nadzieję, że mi wybaczycie 🖤

To jeszcze nie koniec...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz