Rozdział 2.

155 4 0
                                    

-Jestem Percy. Percy Jackson. - odpowiedział i szybko się rozejrzał dookoła i dodał już ciszej - Syn Posejdona.
Aż podskoczyłam ze zdziwienia. Czyli to wszystko to prawda. Mity Greckie, herosi, itd to wszystko jest realne... Zemdliło mnie.
Chłopak Popatrzył na mnie z rozbawieniem a ja miałam ochotę go zamordować.
-Wiem. Też na początku nie wierzyłem w to wszystko. Ale przyzwyczaisz się. - powiedział, po czym dodał - Mój kolega Grover czeka na nas przed budynkiem. Ale zanim pójdziemy, musimy zabić pewnego potwora.
Gdy to powiedział, zauważyłam, że oczy mojej nauczycielki skierowane były na nas. Percy ewidentnie to widział i wyglądał na zdenerwowanego tym faktem.
I wtedy właśnie zrozumiałam. To było na prawdę! Ten sen z potworem z ciuchami pani. Percy zabrał mnie na bok w bezpieczne miejsce i kazał w nim siedzieć dopóki nie upora się z panią potworem. Byłam na niego zła.
-Ej, daj sobie pomóc. - powiedziałam trochę podirytowana.
Obrzucił mnie niemiłym spojrzeniem i stwierdziłam, że nie warto z nim dyskutować więc usiadłam na dupie i wyczekiwałam zabicia nauczycielki. Z tego miejsca w którym mnie umieścił mogłam oglądać całą akcję. Wychowawczyni zamieniła się w tego okropnego potwora, bo już chyba wiedziała co się dzieje. Zaczęła zmierzać w moją stronę i pomyślałam sobie "no kuźwa zajebiście XD". Percy zagrodził jej drogę.
Wyjął z kieszeni fajowy długopis ze skuwką. Zdjął ją i długopis zmienił się w miecz. Wpatrywali się w siebie jeszcze kilka sekund po czym potwór się odezwał:
-Perseusz Jackson. Znowu się spotykamy. - potwornie się uśmiechnął.
Przeszły mnie ciarki.
-Tak.. - odezwał się chłopak - Ale mam nadzieję że wyśle Cię do Hadesu na dobre i już się nie zobaczymy.
Potworzyca wściekła się i ruszyła na niego ze swoimi długimi czarnymi paskudnymi pazurami. Zadała mu kilka bolesnych ciosów po czym on odpowiedział jej tym samym. Nauczycielka syknęła i skoczyła w jego stronę. Walka była bardzo emocjonująca. Percy'emu w końcu udało się zabić potwora. Zamienił się on w paskudny żółty pył. I tyle ją widziano.
Percy poszedł do wody z basenu i dotknął jej. Woda natychmiast zasklepiła mu wszystkie rany i wyglądał znowu normalnie.
Przyszedł do mnie i powiedział :
-Chodźmy. Grover już na pewno czeka.
Pociągnął mnie za rękę do samochodu. Było to czarne Subaru impreza. Na miejscu obok kierowcy siedział chłopak. Był on wysoki i miał brązowe włosy. Jego krótkie kędzierzawe włoski po części przykryte były czapką.
Była to pomarańczowa czapka z napisem CHB. Nastolatek na mnie spojrzał i się do mnie uśmiechnął.
-Cześć. Jestem Grover. - powiedział - Ty pewnie jesteś Hannah?
Pokiwałam twierdząco głową.
-Masz silny zapach. - powiedział i zaraz dodał - Znaczy chodzi mi o to, że czuć że jesteś córką któregoś z wielkiej trójki.
Zaśmiałam się nerwowo. Nie wiedziałam co to znaczyło, ale poczułam zdenerwowanie. Oboje to zauważyli.
-Wsiadaj. Powiemy Ci wszystko po drodze. - powiedział Percy.
Zrobiłam to co mi powiedział i jak ruszyliśmy z piskiem opon to chłopaki zaczęli mi mówić o tym, że Grover to satyr i mnie wyczuł na taką odległość.
Satyrzy ogólnie mają takie zdolności, a poza tym to różnią się od ludzi tym, że są także pół kozłami.
Grover był bardzo miły dla mnie. Tylko nie kumam co oznaczało to: "[...] czuć że jesteś córką któregoś z wielkiej trójki". Ale dowiem się potem.
Syn Posejdona jeździł trochę jak wariat i przez większość trasy musiałam walczyć o życie. Ale przynajmniej dowiedziałam się dużo o obozie herosów i o bogach Olimpijskich. Tym razem jednak słuchając o tym wszystkim byłam zaciekawiona.
Jak dojedziemy do obozu będę przebywać w domku Hermesa póki mój boski rodzic mnie nie uzna.
Po dwóch godzinach walki o przetrwanie z Jacksonem za kierownicą zatrzymaliśmy się na stacji paliw.
Był to krótki postój na siku i zakup czegoś do jedzenia. Z telefonu skorzystać nie mogłam, bo syn pana mórz kazał mi go przy pierwszej lepszej okazji wyrzucić. Heros z lokalizatorem przy sobie to niezły kąsek dla potworów.
Ruszyliśmy jak tylko Grover zatankował samochód.
Droga była długa i męcząca ale po dwóch i pół godzinie dotarliśmy na obóz.
Percy wyjaśnił mi kto dowodzi na obozie oraz powiedział, że musimy iść do Wielkiego Domu.
W Wielkim Domu przywitał mnie centaur Chejron. To właśnie on z Panem D. - Dionizosem, bogiem wina i pijactwa - dowodzili na tym obozie.
-Miło mi cię poznać Hannah. - powiedział pół koń - Mam nadzieję, że poczujesz się tu jak w domu. - dodał z uśmiechem.
Ta. Gdybym wiedziała jak to jest "czuć się jak w domu". Przecież matka mnie wręcz nienawidzi, a ja miałam ochotę się zabić. Centaur pewnie chciał dobrze, ale ja jestem debilką i za dużo rozkminiam.
Pożegnałam się z Chejronem i Jackson pokazał mi gdzie jest domek Hermesa - boga dróg, podróżnych, kupców, pasterzy i złodziei - w którym miałam spać dopóki mój boski rodzic się do mnie nie przyzna.
-Uważaj na Hermesiątka. - ostrzegł mnie syn Posejdona - To straszni kieszonkowcy. - dodał.
-Jasne. Będę pamiętać, dzięki.- wysiliłam się na uśmiech.
Kiedy chłopak się oddalił weszłam do domku i przywitałam się z domownikami. Byli dla mnie wyjątkowo mili. Nie wiem dlaczego. Czy przez to, że nie miałam nic ze sobą - do ukradnięcia - czy przez to, że mogę być też córką Hermesa. Słyszałam, że bliźniaki zawsze wywijają jakiś numer nowym, a mi nic.
Poznałam tu Lucy Night, rok starszą ode mnie heroskę. Jest ona wysoką dziewczyną o krótkich czarnych włosach i brązowych oczach. Lucy jest bardzo zadziorna, wybuchowa i ma duże poczucie humoru.
Przebywa ona na obozie już trzy miesiące i dalej nie wie kto jest jej boskim rodzicem. Szybko się zaprzyjaźniłyśmy.
Jak to mawiają "przeciwieństwa się przyciągają". Cicha woda taka jak ja i przebojowa laska taka jak Lucy to idealne połączenie.
Night ciągle wyciągała mnie na ogniska, wspólne śniadania i na treningi. Nie było to jakieś fajne. Było tam dużo ludzi, a ja nienawidze kontaktu z innymi.
Najdziwniejszy był jeden chłopak. Miał blond włosy, zielone oczy i ubierał się jak menel [od autorki: totalnie XD]. W miejscach gdzie byli wszyscy gapił się na mnie i nie przestawał nawet jak widział, że ja wiem. Mam nadzieję że szybko się stąd wyniesie bo był creepy.
Treningi były wykańczające, ale miały nam pomóc na przyszłość w walce z potworami. Podczas jednego z nich zdarzyło się coś co zmieniło mój pogląd na świat.

Heroska spod znaku trójzębuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz