Rozdział 10.

73 3 0
                                    

Przechadzka po miasteczku to było coś. Wszędzie chodzili ludzie przygotowujący tą mieścinkę do festiwalu. To było coś pięknego.
Przechadzałam się ulicami miasta i nagle usłyszałam dźwięki szamotaniny, więc stwierdziłam, że zorientuję się co się dzieje.
Zobaczyłam jak jakiś chuligan stara się okraść jakąś biedną nastolatkę. Zdenerwowałam się.

-HEJ! - krzyknęłam - Zostaw ją w spokoju!
Chłopak przestał na chwilę walczyć z tą dziewczyną. Obrócił się w moją stronę i zobaczyłam kto jest tym chuliganem. Zatkało mnie. Był to nie kto inny jak mój prawie chłopak Scott..
Łzy napłynęły mi do oczu.
-Hannah. To nie jest to na co wygląda. - powiedział, ale ja już nie słuchałam.
Miałam już gdzieś tą nastolatkę. Biegłam w przeciwną stronę płacząc.
Wypatrzyłam fontannę w pobliżu, więc się przy niej zatrzymałam.
Była to duża fontanna w kształcie owalu. Na samym środku stała biała marmurowa figura Posejdona. Nie wyglądał on jak on w rzeczywistości. Figura przedstawiała go jako długowłosego mało umięśnionego faceta. O jego twarzy to nawet się nie wypowiem XD. W jego dłoni znajdował się trójząb z którego leciała woda.
Usiadłam na krawędzi tej fontanny i zaczęłam rozmyślać nad tym co się przed chwilą wydarzyło. Ponownie łzy wypełniły moje oczy.
Chłopak, którego tak polubiłam jest złym człowiekiem.
Co ja sobie w ogóle myślałam?! Przecież on może być potworem a ja się nim tak zauroczyłam..
Rozpłakałam się na dobre. Ludzie, ludzie którzy przechodzili obok tylko się dziwnie na mnie patrzyli, ale nikt nie podszedł do mnie i nie zapytał co się stało. Byłam im pod tym względem wdzięczna. Poza tym co miałabym im powiedzieć?
Że jestem heroską grecką i płaczę bo chłopak który mi się podoba prawdopodobnie jest greckim lub rzymskim potworem?
Nie. To nie wchodziło w grę. Dlatego byłam wdzięczna ludziom, że nikt mnie nie zaczepił.
Nie wiedziałam ile czasu już minęło, ale w końcu się uspokoiłam.
Stwierdziłam, że udam się do Moon i powiem jej co zobaczyłam. Ona może powie mi prawdę o co w tym wszystkim chodzi.
Udałam się więc do niej i zapytałam. Nawet nie udawała zaskoczonej.
-Nie wiem czemu to robi. - powiedziała. - Wydaje mi się, że po prostu brakuje mu adrenaliny. Ostatnio coraz rzadziej mu się to zdarza. - wyjaśniła.
Pogadałyśmy jeszcze chwilę i dowiedziałam się, że sukienka jest już gotowa.
Jak tylko ją ujrzałam pisnęłam z radości. Ona była przepiękna!
Wąska w talii i szeroka niżej, długa i oczywiście była błękitno czarna.
-Jejuśku! Jest prześliczna! Dziękuję Ci bardzo - i rzuciłam jej się na szyję - Jesteś niesamowita.
Dziewczyna się zaśmiała.
-Nie chwal dnia przed zachodem słońca kochana. Przymierz ją a potem będziesz chwalić pracę.
Tak więc uczyniłam. Założyłam ją i myślałam, że się rozpłaczę. Była ona taka wygodna...
-Tak jak podejrzewałam. - powiedziałam - Jest to cudowna i mega wygodna sukienka. Jeszcze raz Ci dziękuję. - i znowu rzuciłam jej się na szyję.
Kiedy skończyłam jej dziękować za jej ciężką pracę powiedziałam, że szkoda, że nie będę mogła założyć tej sukienki w niedalekiej przyszłości.
-W zasadzie to możesz. Ale masz mało czasu, żeby zapytać kogokolwiek o to czy pójdzie z Tobą. - powiedziała, a po chwili dodała - A może nawet nie będzie to takie trudne, bo widzę jak ten Nico patrzy na Ciebie. - mrugnęła do mnie.
Zaczęłam się nad tym zastanawiać i doszłam do przerażającego wniosku. Nico, mój praktycznie najlepszy przyjaciel jest we mnie prawdopodobnie zakochany.
Może też dlatego się tak dziwnie wcześniej zachowywał jak widział że interesuje się Scott'em..
"Jestem tak głupia..
Muszę jakoś naprawić moją relację z Nico.
Tak. Zapytam go czy pójdzie ze mną na festiwal." - pomyślałam.
Zaczęłam powoli wracać do miejsca w którym miałam nocleg. Po drodze zauważyłam Scotta rozglądającego się za czymś lub kimś. Postanowiłam pójść inną drogą by mnie nie zauważył. Nie chciałam już z nim gadać i słuchać jego wyjaśnień.
Zawiodłam się na nim.
Gdy doszłam do drzwi mojego tymczasowego mieszkanka zawahałam się.
"Czy ja na pewno tego chcę?" - pomyślałam.
Przecież nie jestem pewna co do uczuć do Nico. A co jesli Moon się myli i Nico nie jest we mnie zakochany..?
Skarciłam się w myślach.
"Najpierw to w ogóle z nim porozmawiaj".
Weszłam. Akurat nie było w środku nikogo oprócz mojego brata Percy'ego.
-Cześć siostra. - powiedział.
-Cześć. Wiesz może gdzie są wszyscy? - zapytałam.
Percy podrapał się po karku tak, że pomyślałam, że coś się stało.
-Prawdę mówiąc to nie wiem, bo spałem. - odpowiedział zażenowany.
Zaśmiałam się. Tylko brat mógł mnie w takim momencie rozbawić.
-No to chodźmy ich poszukać.
Poczekałam jeszcze chwilę na Percy'ego aż się umyje i ogarnie. Uwierzcie mi, mycie się nie jest to najłatwiejsze zajęcie dla dziecka Posejdona, które jest odporne na wodę.
Jak już brat się ogarnął to poszliśmy na poszukiwanie Ann, Lucy i przede wszystkim Nico. W międzyczasie powiedziałam bratu co się stało i powiedział on, że dobrze, że już nie chce ze Scottem nigdzie iść. Popierał moją decyzję z zapytaniem Nico. Powiedział mi również, że jeśli syn Hadesa nie da się namówić, to on ze mną pójdzie. Więc miałam i tak i tak "partnera" na festiwal. Tylko pytanie czy będzie nim Nico di Angelo czy Percy Jackson. Przechadzaliśmy się po mieście w poszukiwaniu naszych przyjaciół i modliliśmy się w duchu, żeby byli cali. Przechodząc przez kolejną alejkę ujrzałam scenę która mną jeszcze bardziej poruszyła. Scott flirtował z jakąś obcą laską. Percy też to zobaczył i wiedział, że mnie to boli,ale nie nalegał żeby iść dalej. Zaraz potem Scott obejrzał się w bok i zauważył mnie.
-Hannah. - powiedział - J-ja przepraszam..
Wkurzyłam się.
-Słuchaj dupku. - zaczęłam - Jeśli myślisz, że zwykłe "przepraszam" załatwi sprawę to jesteś w błędzie. Nie chcę Cię znać! Nie próbuj się ze mną kontaktować nigdy więcej! - wykrzyczałam.
Czy bolało? Totalnie tak.
Czy żałuję? A w życiu!
Obróciłam się na pięcie i pociągnęłam brata za sobą. Doszliśmy już prawie do samego centrum gdy zobaczyliśmy Ann i Lucy. Po synu Hadesa nie było najmniejszego śladu.
-Percy. - odezwała się dziewczyna i po chwili mnie zauważyła - O Hannah.. Co Ci się stało?
Percy rozpaczliwie oraz bezskutecznie próbował pokazywać rękami że to nieodpowiedni moment na takie pytania.
No cóż. Córka Ateny była szybsza.
-Nie chcesz to nie mów - powiedziała w końcu i mnie przytuliła.
Było to naprawdę jedyne czego w tamtej chwili potrzebowałam.
Żadne "co się stało?" czy "ojej jak mi szkoda".
Jak już wyrwałam się z jej uścisku to zadałam jedno najważniejsze w tamtej chwili pytanie: "Co się stało z Nico?"

—————————————

!! UWAGA WAŻNE INFO !! (proszę o nie omijanie)

Kochani wybaczcie tak długą nieobecność. Miałam problemy fizycznie i psychicznie no i na dodatek szkoła i rodzina nie pomagali. Teraz jest trochę lepiej więc będę się starać w miarę regularnie wrzucać rozdziały (tzn. co 3-4 tygodnie tak jak to było wcześniej, no chyba że wena przyjdzie szybciej haha)

Piszcie jak się podobał rozdział i czy chcecie wiecej opisów pomieszczeń i przyrody czy bardziej wolicie żebym skupiła się na dialogach.

Jakby ktoś chciał to możecie mnie zaprosić na discordzie ( The Book Thief#2483 ) do znajomych i napisać tam do mnie. Lub jak chcecie to też można na watt pisać. Nie gryzę 😉☺️ (no chyba że mnie ktoś zdenerwuje - ale ostatnio to coraz rzadziej się zdarza haha)

Nie przedłużam już i do następnego!

Heroska spod znaku trójzębuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz