Rozdział 8.

101 5 1
                                    

Po usłyszeniu historii ze snu Percy powiedział:
-No nieźle sis.
Posmutniałam. Akurat kiedy zaczęłam już akceptować swoje życie to takich rzeczy się dowiaduje.. I to na dodatek tuż przed misją..
Percy chyba zauważył że jestem smutna i mnie mocno przytulił. Jak już wyrwałam się z jego uścisku powiedział:
-Pamiętaj sis, nie ważne kto jest twoją mamą.
Popatrzyłam się na niego dziwnie.
-Mama może cię zostawić, a ja już nigdy nie pozwolę na to żeby ktoś ci krzywdę zrobił. - wytłumaczył, po czym dodał - Ochronię cię przed każdym kto będzie chciał Cię w jakikolwiek sposób skrzywdzić
"No ciekawe jak mnie ochronisz przede mną" pomyślałam, ale na szczęście nie powiedziałam.
No cóż, pora spojrzeć na godzinę, bo i tak już pewnie nie zasnę.
Wyjęłam telefon - wynalazek dzieci Hefajstosa, zagłuszający "zapach" herosa na tyle, by półbóg mógł korzystać z telefonu i nie zostać zabitym.
Popatrzyłam na godzinę.
6:43
No to na 100% już nie pośpię.
Za 47 minut miało być śniadanie, więc pomyślałam, że może ogarnę się i sprawdzę czy mam wszystko na misję.
~~
Po milionowym upewnieniu stwierdziłam, że mam wszystko. Miecz z niebiańskiego spiżu, kilka batonów ambrozji i cały bidon nektaru. Miałam też 2 butelki wody oraz prowiant na kilka dni. Wzięłam jeszcze kilka ciuchów na zmianę i coś do pisania na wypadek jakbym nie mogła użyć telefonu.
Wraz z bratem poszliśmy na śniadanie. Chejron powiedział o wczorajszym uznaniu Lucy przez Aresa.
Duża część herosów się zaciekawiła, ale zaraz potem jedli dalej.
No więc przyszedł czas misji..
Miałam nadzieję że wrócimy z niej cali.
Po pożegnaniu się z obozowiczami i Chejronem poszliśmy do lasu aby wydostać się z obozu.
Nico zaproponował podróż cieniem na co Percy i Annabeth stanowczo zabronili.
Wyprzedziłam towarzyszy i zrównałam krok z synem Hadesa.
-Nico.. - zaczęłam niepewnie.
Chłopak nie patrząc na mnie zapytał "Co?".
-Co to jest podróż cieniem?
-Takie rodzaj podróży. Bardzo wyczerpującej podróży, który potrafią tylko dzieci pana umarłych. - odparł - Można zabrać kilka osób ze sobą. - dodał
-No dobra.. A dokąd teraz idziemy?
Chłopak przez chwilę się nie odzywał, ale w końcu powiedział :
-Na pociąg.
Zatkało mnie. Jakto pociąg? Ale my nie mamy śmiertelniczych pieniędzy. A nawet jeśli to co jeśli nas zaatakuje potwór po drodze?
Ruszyliśmy do miasta. Nagle naszą uwagę przykul plakat z MOJĄ podobizną.
"ZAGINIONA
Hannah Oceanscallop dnia 24 września porwana została przez nastoletniego przestępcę Perseusza Jacksona z wycieczki szkolnej. Perseusz zamordował nauczycielkę, która chciała ochronić nastolatkę.
Za wszelkie informacje dotyczące pobytu młodych serdecznie dziękuję
Numer kontaktowy: +76-***********
Leonora Moon
Poniżej załączam zdjęcie młodocianego przestępcy oraz porwanej."
Zrobiło mi się nie dobrze. Zasłabłam i upadłabym na ziemię gdyby nie refleks Nico, który mnie sprawnie i delikatnie złapał w locie.
-Wszystko będzie dobrze.. - szepnął mi do ucha - Jesteś z nami. A z nami nic Ci nie grozi. - dodał po cichu.
-Nico, masz moje pozwolenie na podróż cieniem, bo jednak jest to konieczne - powiedział Percy.
Nico spojrzał na mnie a potem na Percy'ego i powiedział :
-Ona najpierw musi gdzieś odpocząć. Wtedy pomyślimy.
Chłopacy wraz z Lucy poszli szukać miejsca gdzie mogłabym odpocząć, a Annabeth ze mną została.
Rozglądała się nerwowo dookoła jakby wyczuwała nadciągające zagrożenie.
-Co się dzieje..? - zapytałam.
-Cśśś.. - przyłożyła palec do swoich ust.
Nagle przyszedł Percy. Ale był jakiś dziwny.
Annabeth popatrzyła tak na mnie żebym zrozumiała.
To nie był mój brat. Wyglądał trochę inaczej.
-Gdzie jest Nico? - zapytałam potwora.
-Co? A tak.. Została sprawdzić czy nie ma tu nigdzie potworów. - powiedział próbując zagłuszyć swój niski ton głosu.
-Nico to chłopak, jełopie - krzyknęłam - I to najwspanialszy na świecie - dodałam już trochę spokojniej i ciszej.
Annabeth spojrzała na mnie z głupkowatym uśmieszkiem.
Chwiejąc się wstałam i wyjęłam miecz. Kiedy miecz miał się zetknąć z podróbką Percy'ego ten nagle zmienił się w potwora. A nawet trzy..
Wyglądały jak jakieś ptakopotwory. Pierzaste skrzydła, pazury. Jedyne co je odróżniało od ptaków jako tako to posiadanie twarzy jakby "ludzkiej".
Wiem. Dziwnie to brzmi, ale tak było.
Największy to był chyba ich przywódca. Wyróżniało go to, że "włosy" na głowie miał pomarańczowe.
Wracając..
Potwory mają to do siebie, że jak odkryjesz, że to potwory to nie mają litości.
No i tak też było teraz.
Dwa rzuciły się na mnie, a ten ostatni - chyba ten najsilniejszy - na Annabeth.
Starałam się dobrze ciąć mieczem, ale nie wychodziło mi i potwory pociely mi ręce i brzuch. Nie czułam zbytnio bólu więc walczyłam dalej. Po jakimś czasie udało mi się zabić jednego z nich, ale byłam zbyt zmęczona żeby z drugim walczyć.
Gdy potwór chciał mi zadać śmiertelny cios zobaczyłam miecz z czaszką na rękojeści przebijający mu brzuch.
Nagle ból którego nie czułam w trakcie walki przyszedł że zdwojoną siłą. Upadłam na kolana i zakrztusiłam się własną krwią.
Nico zaraz był przy mnie i mnie opatrywał. Podobno jego przyjacielem jest Will Solace, syn Apolla - lekarz i łucznik w jednym. Nauczył on Nico jak opatrywać innym rany.
Jak już każda najdrobniejsza rana była opatrzona, Percy z Lucy przynieśli mi dużo wody, żebym mogła spróbować wyleczyć rany poprzez dotknięcie wody.
Udało się. Byłam już na tyle na siłach, żeby móc dalej wyruszyć. Annabeth wyszła z walki z kilkoma zadrapaniami, więc stwierdziła, że to dobry pomysł by ruszać. Ale i tak czekaliśmy na rozkazy Lucy.
-Hmm.. - zaczęła się zastanawiać Lucy - No dobra.
-To jakie mamy opcje? - zapytałam jak głupia.
Nico spojrzał na mnie i już wiedziałam o co chodzi. Taka komunikacja bez słów. Tak jakby mi w głowie siedział i przekazywał to co chce hah.
Czyli będziemy poruszać się cieniem.
Syn Hadesa kazał nam się złapać za ręce i chwycił mnie za moją wolną rękę.
Poczułam dziwne gorąco rozlewające się po moim ciele.
Nie wiem czy Nico też to poczuł, ale popatrzył na mnie.
Nawet nie zauważyłam kiedy, a my już byliśmy w cieniu.
Po chwili "wynurzyliśmy się" z cienia gdzieś indziej. No dosłownie. Tak to wyglądało.
Nico zemdlał, a ja jedyne co pamiętam to dźwięk jakby łamanych gałązek i też odpłynęłam.

Heroska spod znaku trójzębuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz