Rozdział 3.

150 5 0
                                    

Na arenie był prawie cały obóz. W momencie, w którym miałam zadać cios mojemu przeciwnikowi zauważyłam, że wszyscy obozowicze się we mnie wpatrują.
A w zasadzie to nie we mnie, a w jakiś punkt nad moją głową. Spojrzałam w tym kierunku i ujrzałam błękitny hologram trójzębu.
Chejron podszedł do mnie i powiedział te słowa:
-Witaj Hannah Oceanscallop. Córko Posejdona.
Poczułam dziwne ciepło w środku. Córka Posejdona. Cóż za zaszczyt.
Ale szkoda, że jednak jestem siostrą Percy'ego, bo przystojny jest. No niby ma dziewczynę, ale kogo to obchodzi? No teraz to na pewno nie mnie. Bo jest tylko moim BRATEM.
Ruszyłam do domku Hermesa po moje rzeczy. Lucy pomogła mi je zabrać i przenieść do mojego nowego domku - "trójki".
Będę dzielić go z moim przyrodnim bratem.
-Jak się czujesz z tym, że twoim ojcem jest Posejdon? - zapytała mnie przyjaciółka.
-No chyba nawet dobrze. - powiedziałam - Tylko szkoda, że mama nie powiedziała wcześniej, że mój tata to nie był mój BIOLOGICZNY tata. - dodałam.
Lucy popatrzyła na mnie ze współczuciem.
-Wiesz, ja to dalej nie wiem czy moja mama czy tata jest moim boskim rodzicem. - odezwała się po chwili ciszy.
Właśnie poczułam się jak skończona debilka. Żalę się przyjaciółce że żyłam tyle lat w niewiedzy, a ona dalej nie wie kto jest jej boskim rodzicem..
-Przepraszam... Jestem samolubna... Powinnam była się cieszyć że już wiem, a nie narzekać na to że nie wiedziałam wcześniej. - powiedziałam. - Jestem najgorszą przyjaciółką.
Lucy mnie przytuliła i powiedziała:
-Nie jesteś najgorszą przyjaciółką. Po prostu czasem zbyt dużo rozkminiasz nad wszystkim. - zaśmiała się - Stotkamy się na ognisku. To dozo.
Zaraz po wypowiedzeniu tych słów poszła do domku Hermesa, a ja zaczęłam się rozpakowywać w moim mowym domu.
Domek Posejdona jest to niewysoki budynek, zbudowany z morskiego kamienia, w którym widać mnóstwo zatopionych muszelek i koralowców.
W środku ściany pomalowane były na zielono, a podłoga była wyłożona morskimi glonami (na których o dziwo się nie ślizga). W domku znajdują się 2 pokoje, a w każdym mała prywatna toaleta z prysznicem.
Nowi zawsze dostają ciuchy dostosowane do boga którego dzieckiem są. Ja dostałam kilka par jeansów, pomaranczowe koszulki z czarnym nadrukiem "Obóz herosów" oraz takie same tylko w czarnym kolorze (dzięki bogom). Dostałam także wystarczającą ilość bielizny oraz po dwie kurtki jesienne i zimowe.
Miałam jeszcze trochę czasu do ogniska, więc zaraz po przebraniu w nowe czyste ciuchy poszłam na spacer.
Wybrałam się na przechadzkę wzdłuż rzeki. Tak, wiem co sobie pomyślicie... Gdzie mogłaby pójść córka Posejdona? Hmm... Nad jakąś wodę. Oczywiste.
No, dla mnie to wcale nie było takie oczywiste. Wybrałam to miejsce bo było tu przepięknie, a nie ze względu na mojego ojca. Przechadzałam się tak, aż ujrzałam nastoletniego chłopaka mniej więcej w moim wieku. Miał on czarne jedwabiste włosy potargane przez wiatr (na który wcześniej nie zwracałam uwagi) oraz bladą cerę. Chwila... To jest tak blada skóra, że wydawało się jakby był trupem. A może ja już widzę umarłych...?
Nie... Na pewno nie. To pewnie jest jakiś ŻYWY heros.
Wpadł mi do głowy pomysł. Podejdę i zagadam.
Usiadłam obok niego. Popatrzył się na mnie swoimi czarnymi jak smoła oczami i przeszły mnie ciarki.
On na prawdę wygląda jak trup!
Udawałam, że nie zrobiło to na mnie wrażenia.
-Nie boisz się mnie? - zapytał chłopak.
-Nie - skłamałam - A czemu miałabym? - także zadałam mu pytanie.
Popatrzył na mnie tak jakby miał mnie zaraz zabić, lecz zamiast to zrobić odpowiedział:
-Ponieważ wszyscy się mnie boją. Jestem synem Hadesa. - powiedział. - Budzę u wszystkich strach.
-Ja to i bez tego budzę strach u ludzi. - zaśmiałam się - Jestem taką łajzą, że każdy się mnie boi.
Teraz razem ze mną zaśmiał się chłopak.
-Nico di Angelo - podał mi swoją lodowatą rękę.
-Hannah Oceanscallop. - uścisnęłam mu dłoń.
Chłopak chyba na chwilę się zamyślił po czyn się odezwał:
-To ty jesteś tą córką Posejdona, tak? - przytaknęłam. - To w takim razie sprawdźmy twoje moce.
Uśmiechnął się chytrze i zaczął wyliczać moce jakie mogę mieć. Chciałabym żeby chociaż dwie działały.
-No to co? - powiedział - Robimy test?
Pokiwałam głową i powoli weszłam do wody. Była ona lekko zimna. Nie przeszkadzało mi to. Byłam zdenerwowana. A co jeśli nie umiem oddychać pod wodą i się utopię?
Powoli się uspokoiłam stopniowo się zanurzając. Kiedy już cała się zanurzyłam spróbowałam oddychać. O jeju! Umiem oddychać pod wodą!
Wynurzylam się z wody i usiadłam obok czarnowłosego. Moje ubranie momentalnie wyschło. Byłam także odporna na moknięcie. WOW.
-Chcesz coś jeszcze przetestować czy na dziś to koniec?- zapytał Nico - Bo niedługo się ściemni i będzie trzeba iść na kolację.
Kolacja i ognisko mogą poczekać.
Pomyślałam, że to jest świetna okazja do oblania wodą mojego kompana, tak samo jak kiedyś wroga. Tylko, że teraz świadomie. Mam nadzieję że się uda hehe.
-Jeszcze coś sprawdzę. - odpowiedziałam mu z uśmiechem na twarzy.
Zamknęłam oczy. Skupiłam się na szumie rzeki. Pomyślałam o tym, żeby woda uformowała się w dużego deflina i żeby rozlała się na koledze. Na początku nic się nie działo, ale po chwili usłyszałam pełen wyrzutu krzyk mojego towarzysza:
-KURWA. OCEANSCALLOP! MIAŁAŚ TYLKO SPRAWDZIĆ JAKIE MASZ MOCE, A NIE SIĘ NA MNIE WYŻYWAĆ!!
Oho. No to mam przechlapane. Chłopak zaczął mnie gonić z zamiarem mordu, a ja zaczęłam się strasznie śmiać. W końcu to nie ja byłam mokra xD.
Po jakimś czasie się zmęczyliśmy więc zawarliśmy rozejm i usiedliśmy na głazie niedaleko lasu. Było już ciemno i zaczęłam się martwić bo nie znam drogi do domku. Dobrze, że byłam z moim towarzyszem przygód, bo bym inaczej nie dała rady psychicznie.
Nagle usłyszałam jakieś odgłosy dochodzące z ciemności i przestraszyłam się. Starałam się, żeby Nico tego nie zauważył, ale mój lek został zauważony przez syna Hadesa.
-Hej, co się dzieje? - zapytał mój kompan. W jego głosie można było usłyszeć, troskę? Jak mniemam..
Zaczęłam panikować (na razie wewnętrznie hehe) bo było naprawdę ciemno, a ja się boję ciemności. Pojedyncze łzy spływały mi po policzkach.
-Ja, no ten... - zaczęłam w nerwach mówić - Trochę boję się c... - przełknęłam ślinę - Ciemności - dokończyłam i zacisnęłam z całej siły powieki żeby nie widzieć tego wszystkiego co mnie przerażało.
Nagle poczułam jak zimna dłoń Nico chwyta moją. Trochę się uspokoiłam, ale dalej nie otwierałam oczu.
-Spokojnie - powiedział czarnowłosy - Nie musisz otwierać oczu, poprowadzę cię. Dobrze poruszam się w ciemnościach. W końcu jestem dzieckiem Hadesa. - nie widziałam jego wyrazu twarzy, ale na pewno się wtedy uśmiechnął.
Przytuliłam się do jego lodowatej ręki i dałam się poprowadzić koledze. Szliśmy dość długo. Zastanawiam się jakim cudem się tu tak szybko wcześniej dostaliśmy. A może to było długo, tylko w jego towarzystwie mi szybko zleciało? Tak. To musiało być to, bo było już późno i nie było ani mnie ani di Angelo na kolacji i ognisku.
O kuźwa! Zapomniałam! Ognisko! MIAŁAM SIĘ SPOTKAĆ Z LUCY NA OGNISKU!
No to teraz to ona mnie zabije. No cóż. Będę jej musiała podać powód mojej nieobecności. Ehh...
Nico mnie odprowadził pod mój domek i pożegnaliśmy się.
W środku czekał już na mnie mój kochany braciszek Percy.
-Gdzie byłaś cały wieczór? - zapytał - Nie było cię na ognisku ani na kolacji. Martwiłem się, że coś ci się stało. - dodał z troską w głosie.
Było mi głupio. Nie wiedziałam co powiedzieć. Nie był na mnie zły? Żadnych przekleństw, żadnych wyzwisk, zero pretensji? Czyli on był dużo milszy od mojej mamy.
-No... - zaczęłam - Byłam na spacerze, a potem spotkałam Nico i straciłam rachubę czasu. - wytłumaczyłam bratu - Jak się ściemniło to di Angelo mnie odprowadził pod domek i resztę już znasz.
Percy popatrzył na mnie ze zmarszczonymi brwiami. Wyglądał tak jakbym właśnie tłumaczyła mu jakiś przykład z matematyki, którego nie rozumie. Myślałam że zaraz wybuchnę śmiechem. Na szczęście się powstrzymałam.
-Coś mi się nie chce wierzyć, że Nico di Angelo z kimkolwiek gada, a co dopiero odprowadza kogoś - powiedział - Musiałaś rzucić na niego jakiś urok. - zaśmiał się. Ja również.
-Przepraszam wielmożny panie. Zostałam przyłapana na gorącym uczynku. Możesz mnie spalić żywcem na stosie. - zażartowałam.
Oboje pokładaliśmy się ze śmiechu. Po chwili mój starszy brat powiedział :
-Dobra. Późno jest. Powinnaś iść spać bo od jutra będziemy trenowali twoje moce. - mrugnął do mnie.
Zaśmiałam się i udałam do mojego pokoju na zasłużony spoczynek.

Heroska spod znaku trójzębuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz