Rozdział 6.

98 4 0
                                    

*Lucy POV*
Pogodziłam się z Hannah. W sumie to dzięki Nico i tej jego "genialnej metodzie". Na samą myśl o tym co się działo mam ciarki na ciele.
~~
Siedziałam sobie wtedy w domku Hermesa z innymi herosami i nudziło nam się. Byłam obrażona na Hannah więc nie miałam do kogo gęby otworzyć. Niby jestem bardzo towarzyską osobą, ale nie chciałam rozmawiać z nikim z domku 11. Nie czułam z nimi jakiejkolwiek więzi. Miałam przeczucie po prostu że Hermes to nie mój tato.
Nagle do drzwi domku ktoś zapukał. Ociężale wstałam z łóżka i poszłam otworzyć drzwi, wiedząc że nikt inny tego nie zrobi. Ledwo po otworzeniu drzwi poczułam jak ktoś wyciąga mnie na siłę poza domek i gdzieś prowadzi. Był to Nico di Angelo, syn Hadesa.
-Gdzie na bogów ty mnie ciągniesz - wkurzyłam się.
Nico nie odezwał się, tylko ciągnął mnie jeszcze przez chwilę a potem zrobił mi piekło. Zaczął na mnie krzyczeć i w trakcie krzyków przekazywać to co chciał, czyli że to nie była wina Hannah, że nie było jej na ognisku - tylko jego. Krzyczał jeszcze, że mam ją iść przeprosić, bo inaczej naśle na mnie szkielety i umarłych.
~~
Noo, I tak to właśnie było. Rozmyślałam tak przez całą grekę, nie mogąc się skupić a potem przez chwilę na treningu, aż ktoś nie przerwał moich rozmyślań.
-Ej księżniczko - odezwał się Travis (lub Connor) Hood - Skup się na treningu a nie odfruwasz. - dodał śmiejąc się.
Prychnęłam na niego i zaczęłam tak szybko i zaciekłe walczyć mieczem, że wydawało mi się że mój przeciwnik się mnie wystraszył.
W pewnym momencie kazał mi przestać, myślałam że się poddaje, ale on pokazał palcem nade mną. Spojrzałam w tym kierunku i ujrzałam bladnący już czerwony hologram miecza. To znaczy że...
Niemożliwe...
Moim tatą jest Ares. Bóg wojny.
Nagle wszyscy przyklękli i bliźniacy Hoodowie powiedzieli prawie równocześnie :
-Witaj Lucy Night. Córko Aresa.
Kiedy wszyscy wrócili z powrotem do swoich zajęć stwierdziłam że pójdę po moje rzeczy z "jedenastki" i zaniosę do "piątki". Nie było tego dużo. Jedynie kilka podkoszulków, bluza, kilka par spodni oraz książka.
Jak już wszystko wzięłam to poszłam do domku Aresa.
Był to wściekle czerwony domek z drutem kolczastym na dachu oraz wypchaną głową dzika nad drzwiami. Bałam się trochę, ale zapukałam. Otworzyła mi duża dziewczyna z miną taką jakby mi chciała zrobić krzywdę.
-Czego? - zapytała szorstkim tonem.
Opowiedziałam jej o uznaniu przez ojca i mimika twarzy jej się zmieniła. Nagle zrobiła się trochę milsza. Pokazała mi moje łóżko i przedstawiła zasady w domku. Przedstawiła się. Miala na imię Clarisse. Opowiedziała mi też jak to nienawidzi brata Hannah - Percy'ego Jacksona. Podobno ośmieszył najpierw ją i część naszego rodzeństwa a potem pokonał naszego ojca w walce jeden na jeden.
Ne znałam Percy'ego dobrze, ale zaczęłam go nie lubić.
Siostra oprowadziła mnie jeszcze po domku i przedstawiła rodzeństwu zanim poszła na trening.
Ja w tym czasie przebrałam się i poszłam poszukać Han.
Gdy zobaczyłam Percy'ego to podeszłam i zapytałam go czy wie może gdzie jest Hannah.
-Poszła do Wielkiego Domu. - powiedział chłopak - Musi pójść do Wyroczni. - dodał ze smutkiem.
Ouu.. To tak się sprawy mają..
-A coś się stało? - zapytałam z nadzieją w głosie.
-Miała SEN. - odparł chłopak i już chyba chciał coś dodać, ale się powstrzymał.
No dobra. To zostaje tylko na nią czekać.
Po jakiś 10 minutach Han wyszła z Wielkiego Domu w niezbyt dobrym humorze. Jak tylko mnie zobaczyła to humor jej się na chwilę poprawił.
Podeszła do mnie i jej brata, a za nią kroczyła córka Ateny - Annabeth.
-No więc, jest źle - zaczęła dziewczyna Percyego - Hannah powiedz im słowa przepowiedni. - rzuciła do Han.
-Pięcioro herosów wyruszy na wschód,
Dwoje dzieci morza,
Wraz z najstarszym dzieckiem mądrości,
Podążać muszą do Włoch,
Ciemność do celu podróży ich poprowadzi,
Córka tego co świat pustoszy,
Dowodzić im będzie.
Zmierzą się z trzygłową bestią,
Oraz odprowadzą ja tam skąd przybyła.
Wykazać się muszą sprytem,
Gdyż nie łatwe będzie to zadanie.
Jeśli nie przestraszą się swoich sekretów,
Bezpiecznie wrócą do obozu. - wyrzuciła jednym tchem Han.
Miałam wrażenie, że nie powiedziała nam czegoś ważnego, ale nie naciskałam na nią.
-Z tymi herosami to na pewno będą Hannah, Percy i Nico. - powiedziała Annabeth.
Przyjrzała mi się jakby już wiedziała czyją jestem córką.
-Ogólnie to ja chyba wiem kim jest "córka tego co świat pustoszy". - wszyscy na mnie spojrzeli - Ja. Dosłownie pół godziny temu zostałam uznana przez Aresa. A co do najstarszego dziecka mądrości to chyba o Ciebie Annabeth chodzi. - dodałam.
-Nie wiem. Może, tak.. - zamyśliła się dziewczyna - Chodźmy po Nico.
-Ja pójdę, a Ty i Lucy powiedzcie Chejronowi jaki mamy plan,bo wiem że obie już macie. - uśmiechnęła się do nas Han.
No to poszłyśmy do Chejrona, a Percy w tym czasie miał się spakować na misję.
-Chejronie musimy Cie poinformować o naszym planie.. - zaczęła córka Ateny, a ja już nie słuchałam bo w uszach mi szumiało.
JA mam dowodzić misją.. Przecież dopiero co zostałam uznana przez ojca. No nic. Dam radę. Będzie przy mnie Han, więc nie będzie tak źle.
Powiedziałam Annabeth, że idę się spakować i poszłam do mojego domku. W środku zastałam Clarisse i dwie dziewczyny do niej podobne.
-Hej dziewczyny.. - powiedziałam, żeby zwrócić ich uwagę na mnie - Pomożecie mi się spakować na misję? - dodałam jak na mnie spojrzały.
Wypytały mnie jeszcze o szczegóły i życzyły powodzenia.
Byłam zdenerwowana.

~~

Nie pamiętam co mi się śniło tej nocy. W końcu się dobrze wyspałam. Na śniadaniu Chejron oznajmił całemu obozowi, że wczoraj zostałam uznana przez Aresa i będę dowodzić nową misją. Nagle, jak tyle osób się na mnie gapiło, jedzenie mi się zatrzymało w gardle.
Na szczęście ktoś kazał im jeść i przestali się patrzeć.

Po śniadaniu wszyscy - Han, Percy, Nico i Annabeth - przyszli pod sosnę Thalii i pożegnaliśmy się z obozowiczami.
Ruszyliśmy przez las i pożegnaliśmy się na jakiś czas z obozem.

Heroska spod znaku trójzębuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz