10. Anioł, którego szukałem.

249 9 1
                                    

Pov's Luke

Od momentu narodzin nasze życie prezentowało się jak zupełnie czysta i pusta kartka papieru. Dostawaliśmy do rąk ołówek i długopis, żebyśmy sami mogli decydować co zostanie umieszczone w naszym życiu. Nie zawsze mogliśmy mieć do tego okazję, ale to nad czym mieliśmy kontrolę, to ludzie, którzy są obecni w naszym otoczeniu. Nie każdy człowiek był na tyle wartościowy, żeby zapisać go na naszej kartce długopisem. Czasami wystarczał sam ołówek, jako znak, że była to tylko lekcja – trochę do zapamiętania, po części do wymazania.

Odkąd poznałem Dianę, wiedziałem, że zostanie ona zapisana w moim życiu dużymi literami, w dodatku czarnym atramentem, który nieodwracalnie wsiąknie do ostatniej kropli.

Pierwszy raz zobaczyłem ją w sali biologicznej. Nie miałem pojęcia, kim jest, ale od razu nasunęła mi się myśl, że posiada niebywałą urodę. Od momentu przedstawienia się wymawiałem jej imię z radością i dziwnym uczuciem w brzuchu. Jak się później okazało, była nową uczennicą, która przeskoczyła jedną klasę dzięki dobrym wynikom w nauce. Po pewnym czasie już znałem ją na wylot. Potrafiła być wybuchowa i nieco uszczypliwa, ale na co dzień starała się być grzeczna i nie zwracać na siebie uwagi w ten zły sposób. Realizowała się w wielu dziedzinach i uczestniczyła w wielu konkursach. Na pierwszy rzut oka była moim zupełnym przeciwieństwem. Może dlatego tak mocno ją wtedy pokochałem.

Jednak z biegiem lat Diana się zmieniła. Nie była już tą cichą i łagodną dziewczyną, którą zapamiętałem. Cząstka dawnej niej wciąż w niej żyła i się pokazywała, ale jej charakter nabrał ostrości i wyrazistości. Teraźniejsza Diana była bardziej uparta, miała zaplanowany prawie każdy dzień i bardzo troszczyła się o bliskich.

Jej wygląd również uległ zmianie. Nic dziwnego, była już dojrzałą i atrakcyjną kobietą. Wyraźnie schudła, ale nie przybyło jej ani o cal wzrostu. Zapuściła włosy i lekko je przyciemniła. Zrobiła też grzywkę, która opadała jej na oczy w uroczy sposób. Nie zmienił się za to jej prześliczny uśmiech i melodyjny śmiech. Teraz za każdym razem, gdy się do mnie przytulała, czułem zapach wody różanej i świeżo zakupionych książek. Mógłbym rozmyślać wiele godzin o ślicznej szatynce, gdyby nie kierowca, który wybudził mnie z letargu.

- Jesteśmy na miejscu – oznajmił obojętnym tonem, gdy wracałem do rzeczywistości. Zapłaciłem za przejazd, podziękowałem i wysiadłem z taksówki razem z niewielką torbą podróżną.

Spojrzałem na niewielki dom przede mną, robiąc w myślach znak krzyża na drogę. Mogę się jeszcze wycofać, skoro nikt mnie nie widział...

Zanim jednak zdążyłem podjąć jakąkolwiek decyzję, rozległ się odgłos otwierania drzwi frontowych i radosny krzyk Diany. Nie zdążyłem nawet zarejestrować, w którym momencie zjawiła się przede mną.

- Luke! Nareszcie jesteś! Nie mogłem się doczekać, aż przyjedziesz!

Rzuciła się w moją stronę, kurczowo otaczając mnie ramionami, a ja zdębiałem na krótką chwilę. Upuściłem torbę i oddałem uścisk. Wziąłem głęboki oddech. Jej włosy pachniały malinami. Od razu pokochałem ten zapach. Po chwili lekko ją od siebie odsunąłem. Chciałem sprawdzić, czy za tak gwałtowną reakcją nie kryje się nic złego. Zwykle nie zachowywała się aż tak pozytywnie na mój widok.

- Wybacz – tym razem szepnęła zawstydzona. Dopiero wtedy zauważyłem, że jej policzki są zaczerwienione, a oddech przyspieszony z wysiłku. – Biegałam z Aleciem i Astrą na tyłach w ogrodzie i udzielił mi się ich nastrój – wzięła głęboki oddech, przerywając zdanie i zachichotała jak nastolatka.

O boże, kto był na tyle łaskawy, żeby stworzyć tak idealną istotę i zesłać ją w moje plugawe ręce? Czy przypadkiem anioły o nieskazitelnej urodzie nie powinny mieć skrzydeł i przebywać w niebie?

Nasze Wszystkie Obietnice [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz