Obudził mnie grzmot. Powoli otworzyłam oczy i spojrzałam na zegarek 6. Dzisiaj walka.
Wstałam ubrałam strój sportowy bo chciałam jeszcze poćwiczyć. Wczoraj musiałam wypić strasznie dużo bo głową bolała mnie niemiłosiernie i nic nie pamiętałam z wczoraj. Ale miałam przebłyski- Chase'a? - nie na pewno nie.
Zeszłam na dół i od razu wypiłam całą butle wody bo miałam porządnego kaca.- Już nie śpisz aniołku- no taaa
- Jak widać- wymieniłam go ale szedł za mną- mówiłam żebyś tak do mnie nie mówił.
- Co tak nie miło aniołku?- komuś chumor dopisuję, tylko czemu?
- A ty co taki zadowolony?
- Wczoraj bardzo dobrze się mną zajęłaś. Podobało mi się jak się pode mną wiłaś i krzyczałaś żebym nie przestawał- zamurowało mnie, odwróciłam się w jego stronę
- Co?
- Jak to co?- teraz on był zdziwiony
- Pieprzyles się ze mną wczoraj?
- Nie pieprzylem się z tobą tylko ty ze mną- teraz się wkurzyłam
- Byłam kurwa pijana!- podeszłam bliżej - a ty to wykorzystałeś?!
- Widocznie nie zauważyłem- powiedział z uśmieszkiem
- A to ciekawe powinieneś wiedzieć, że na trzeźwo za nic bym się do ciebie nie zbliżyła- powiedziałam przez zęby popychając go
- Nie podobało ci się - nadal był w zajebistym chumorze
- Szczerze?. Nic nie pamiętam. Całe szczęście.
Uśmiech zszedł mu z twarzy.
- Idę na salkę
- Mogę pójść z tobą - szedł dalej za mną - zobaczymy co umiesz
- Nie ma takiej potrzeby- weszłam do pomieszczenia, ale on oczywiście uparcie szedł za mną
- Boisz się, że nie dasz rady?- zaśmiał się. I to argument który mnie przekonał
- Dobra
Zdjął bluzę i był w samych dresach. Robił to specjalnie.
- Nie połam się.
- Mogę połamać ciebie, jak nos Vic- powiedziałam wchodząc na matę i uśmiechnęłam się.
- Bardzo śmieszne - stanął na przeciwko mnie.
Start
Zamachnął się prawą ręką ale kucnelam przez co uniknęłam uderzenia a chłopak o mało co się nie przewrócił.
Odwróciłam się w jego stronę
- Tylko na tyle cię stać?- powiedziałam śmiejąc się
Podbiegłam kopnęłam go w żebra, potem zamachnełam się lewą ręką ale złapał mnie za nią i rzucił o ziemię.
Wstałam szybko i uniosłam ręce do gardy.
- Mało ci?- powiedział z uśmieszkiem
- Mogę tak cały dzień.
Okładaliśmy się dość długo. Byłam na wygranej pozycji. Aż do momentu kiedy kopnęłam go 3 raz pod rząd złapał za moją nogę i mocno rzucił mnie na matę zawisając nade mną.
- Przegrałaś
- Nie- kopnęłam go (wiadomo gdzie) przełożyłam nogę między jego i wykorzystując swój ciężar, przewróciłam go i teraz siedziałam na nim z kolanem przyciśniętym do jego szyi, odbierając mu tlen. Próbował się szarpać ale nie dałam mu- Odklep