Przepraszam

680 15 13
                                    

*Chase pov*

Siedziałem na dole. I myślałem. Tak po prostu.

Nagle strzał. Zawał murowany.

Pobiegłem na górę potykając się o własne nogi.

I zobaczyłem coś co mnie zmroziło.

Drzwi do pokoju Li były z mlecznego szkła. Zamarłem bo zobaczyłem na nich krew...

Nie nie nie błagam nie...

Wparowałem tam jak oszalały.

I kamień spadł mi z serca. Na podłodze z dziurą w głowie leżał mężczyzna ubrany na czarno. Lilly stała w rogu z bronią, zapłakana.

Osunęła się po ścianie i usiadła. Podbiegłem do niej i chciałem zabrać broń którą kurczowo trzymała.

- Aniołku puść- powiedziałem cicho łapiąc za broń

Nie patrzyła na mnie. Miała pusty wzrok. Na pewno nie chodziło o tego typa. Robiła gorsze rzeczy.

- Lilly daj to- powtórzyłem trochę głośniej. W końcu puściła broń a ja schowałem ją do siebie.

Objąłem jej twarz rękami nakierowując jej wzrok na siebie.

- Powiedz mi na spokojnie. Co się stało? Hm?- starałem się mówić najłagodniej jak umiem

W końcu na mnie spojrzała.

- Nie wiem co mam robić... - wychrypiała

Czegoś mi nie mówi

- Lilka konkretnie...- nie lubiła tego zdrobnienia,

- Tego jest za dużo- wyrwała się z moich objęć i zakryła twarz dłońmi - nie daję rady

- He, Hej he, popatrz na mnie. Pomogę ci  ze wszystkim zawsze. Wiesz o tym ale muszę wiedzieć wszystko. Wszystko z czym się zmagasz. Chcę ci pomóc Lilly, bo...- Kurwa! Dlaczego nie umiem tego powiedzieć

- Chciałabym ci powiedzieć - zawyła znowu- ale nie mogę. Nie mogę cię tak obarczyć Chase. A poza tym...- zatrzymała

- Mów, słucham cię. - założyłem kosmyk jej włosów za ucho

- Boję się, że mnie zostawisz...- no co za kobieta

Przyciągnąłem ja do siebie i podniosłem. Usiadłem na łóżku a ona na moich kolanach.

- Lilly. Nigdy, nigdy cię nie zostawię. Rozumiesz?

Pokiwała głową twierdząco. Przytuliła się chowając twarz w zagłębieniu szyi.
Głaskałem ją po plecach.

- Obiecuje że ci powiem Chase- odezwała się- ale jutro dobrze?

- Dobrze aniołku, powiesz mi jak będziesz gotowa.

Siedzieliśmy tak dłuższą chwilę. Czekałem aż się uspokoi.

- To Vertem, ma tatuaż na szyi- powiedziała wstając że mnie.

Spojrzałem na jego szyję i faktycznie ma rację.

- Zadzwonię do Bruca żeby to ogarnął - Powiedziała ciągnąc nosem i wyszła na korytarz.

O co tu kurwa chodzi?

Przeszukałem jego kieszenie. Ale poza nożem i adresem nic ciekawego.

*Po jakimś czasie*

Bruce ogarnął ciało, a Lilly się uspokoiła i wróciła do bycia bez uczuciową.

Po paru godzinach

UsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz