10

54 13 3
                                    

- Chodź tu!- W tym momencie George próbował zabrać Quackityemu telefon, ale jemu się to nie udało.

   Tak upłynął mi i chłopakom kolejny dzień wakacji, a także wyjazdu.

   Kiedy rano się obudziłem, usłyszałem że ktoś rozmawia w salonie. Nie chciało mi się wstawać z łóżka, dlatego dalej leżałem, jednak w pewnym momencie, przez kompletną ciszę, usłyszałem coś czego raczej nie powinienem. Ciekawość jednak wzięła nade mną górę. Podszedłem do drzwi i zacząłem słuchać.

- W ogóle muszę z tobą o czymś porozmawiać- Z tego co udało mi się rozpoznać, był to Sapnap.

- Co takiego?- Powiedział Dream.

- Bo wczoraj przez przypadek wybuchnąłem przez co nakrzyczałem na Karla.. możliwe że też go.. lekko wyzwałem..- Przerwał mu w tym momencie Clay.

- Co zrobiłeś?!- Podniósł na niego głos starszy, a ja na myśl co wczoraj się wydarzyło, posmutniałem.

- No nie chciałem..-

- Mieliśmy mu pomagać, wspierać go a ty...-

- Tak wiem co zrobiłem! Ale przeszłości już nie cofnę, tak?-

- No w się racja-

- A więc kontynuując, mam wrażenie jakby się zdystansował.. Niby tego nie daje po sobie poznać, ale.. Nie ważne.. pewnie sobie coś ubzdurałem-

- Nie no, mów co ci leży na sercu-

- Po prostu cholernie się boje że nigdy nie przypomni sobie mnie.. Wczoraj zrobiłem mu pierogi i nawet nie pamiętał jak smakowały! Mam dosyć tej jego amnezji.. To nie do końca jest on! Mam wrażenie jakby to była całkowicie inna osoba..-

- No ale przecież lubisz go takiego jako teraz jest! Prawda?-

- To nie jest mój Karl.. I nie ważne jak bardzo próbuje, to nie widzę chłopaka którego kochałem w nim..- Natychmiastowo odsunąłem się od drzwi. Słyszałem że dalej szatyn coś mówił, jednak te słowa mnie zbyt zabolały. Nie spełniałem jego oczekiwań? I kim byłem tak naprawdę ja..? Miałem tyle pytań w głowie i ani jednej odpowiedzi.

   Postanowiłem wyjść na spacer. Napisałem krótką notatkę, zostawiłem ją na stoliku nocnym i najciężej jak tylko potrafiłem, wyszedłem z domu. Chłopaki byli zbyt pochłonięci rozmową ze sobą i nie zauważyli że ktoś wyszedł.

   Czułem że potrzebuje świeżego powietrza i miejsca w którym mógłbym wypuścić moje wszystkie myśli na zewnątrz. Jedyne miejsce jakie mi przychodziło do głowy to polanka którą pokazał mi Sapnap, jednak nie chciałem żeby cokolwiek teraz mi się z nim kojarzyło. Zacząłem myśleć gdzie mogę pójść, kiedy nagle usłyszałem za sobą czyjś głos.

- Karl! Gdzie idziesz?- Odwróciłem się w stronę dźwięku i zobaczyłem Sapnapa, stojącego w drzwiach.

- Chce się przejść- Szybko odwróciłem wzrok od chłopaka i miałem już iść, jednak uświadomił mi coś.

- W piżamie?- Dopiero teraz do mnie dotarło że nadal nie przebrałem się w codzienne ubrania. Poczułem się głupio.

   Wróciłem się do domu i wybierając jakieś ubrania, szatyn mnie zaczepił.

- Gdzie chciałeś iść?- Zapytał.

- Się przejść- Próbowałem mówić opanowanym głosem, nie pokazując rozczarowania względem chłopaka, jednak najwidoczniej mi się to nie udało.

- Coś się stało?-

   Nic nie odpowiedziałem tylko wziąłem ubrania i poszedłem do łazienki się ubrać. Słyszałem że Sapnap stoi pod drzwiami, miałem nadzieję że nie czeka na mnie.

   Kiedy wyszedłem z pomieszczenia, natychmiastowo ujrzałem chłopaka. Nie chciałem być nie miły a więc się nie odezwałem, jedynie poszedłem do pokoju odłożyć piżamę.

   Gdy skończyłem już to robić i miałem wychodzić, Nick złapał mnie za nadgarstek, nie pozwalając wyjść z domu.

- Gdzie idziesz?- Ponowił pytanie.

- Już mówiłem że się przejść!- Powtórzyłem lekko zdenerwowany.

- Ale dokąd?- Powiedział najbardziej spokojnym głosem jakim tylko mógł.

- Nie twój interes, a teraz puszczaj mnie!- Mówiąc to próbowałem mu się wyrwać, jednak młodszy był silniejszy ode mnie.

- Nie, dopóki nie dowiem się dokąd idziesz- Upierał się na swoim.

- A co cię to obchodzi?!- Byłem już trochę wkurzony, dlatego nie hamowałem się.

   Szatyn westchnął i ze stoickim spokojem kontynuował. Puścił mnie na chwilę. Miałem już iść, jednak to co usłyszałem, dziwiło mnie.

- Skoro nie chcesz mi powiedzieć dokąd idziesz, idę z tobą- Po powiedzeniu tego założył buty. Był już przebrany, a więc nie mogłem go odesłać, tak samo jak on to wcześniej zrobił.

- Co? Nie!- Najpierw na mnie narzeka, a teraz się upiera żeby ze mną iść. Co jest nie tak z tym gościem?

- Posłuchaj Karl, nie obchodzi mnie czy tego chcesz, czy nie. Nie chcę żebyś się zgubił, żeby ktoś cię zaczepił, a jeśli ci się coś stanie? Jeśli będzie taka sytuacja, a ty będziesz sam. Co wtedy niby?-

- Wtedy poradzę sobie sam! Przeżyłem wypadek, przeżyje też jakieś małe zadrapanie!-

- Nie Karl, idę z tobą.- Powiedział stanowczym głosem.

- A nie może to być ktoś inny? Musisz to akurat być ty?!- Zatkało go. Ja sam nie chciałem tego mówić, ale nie miałem też zamiaru się wycofywać z tego co powiedziałem.

- Karl.. Co masz na myśli?-

- Co mam na myśli?! Naprawdę się pytasz?! To ci powiem! To mam na myśli że "nie jestem przecież sobą"! To kim ja kurwa jestem?! Wytłumaczysz mi to?!- Widziałem że twarz chłopaka od razu zmieniła się o 180 stopni. Z poważnej, widać było u niego wyraźny smutek.

- Słyszałeś moją rozmowę z Dreamem..?- Powiedział tak, że ledwo dało się go usłyszeć. Miałem już iść przed siebie, jednak wcześniej jeszcze dodałem;

- Tak słyszałem co o mnie mówisz! I nie wierzę że ci kiedykolwiek zaufałem!!- Widziałem że chłopakowi nabierają się łzy do oczu, a więc przestałem gadać i w ciszy odszedłem przed siebie. Nie zdążyłem odejść za daleko bo po paru metrach poczułem na sobie czyjąś rękę. Już chciałem powiedzieć Nickowi żeby się ode mnie odczepił, jednak kiedy spojrzałem na chłopaka, ujrzałem że to nie on, a Clay.

- Karl! Zatrzymaj się i porozmawiajmy bo chyba nie do końca wszystko zrozumiałeś!- Mówił, idąc za mną blondyn. Nie miałem zamiaru zrobić tego o co mnie prosił. Chciałem pobyć sam.
- Nie wiem ile z naszej rozmowy usłyszałeś, ale chyba nie to co powinieneś, posłuchaj Sapnap..- W tym momencie zatkałem uszy i zacząłem wydawać dźwięki, tylko po to żeby go zagłuszyć. Przyspieszyłem też kroku, jednak Clay nie miał chyba zamiaru zostawić mnie w spokoju, bo szedł cały czas za mną.

   W pewnym momencie złapał mnie za dłonie, uważając na złamaną rękę i odsunął mi je, tak żebym go słyszał.

- Karl! Do cholery jasnej posłuchaj mnie!-

- Jeśli to coś o Sapnapie, nie chce tego słuchać-

|×| Pamiętaj mnie |×| Karlnap |×|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz