12

82 11 1
                                    

   Właśnie o to się tak wykłócałem. Tego tak bardzo chciałem..?

   Po chwili usłyszałem czyjś głos. Od razu zebrałem się na nogi i zacząłem iść w stronę gdzie słyszałem kogoś. Wróciłem do lasku, gdzie ujrzałem Sapnapa. Bez zastanowienia, podbiegłem do niego i go przytuliłem najmocniej jak tylko mogłem.

- PRZEPRASZAM!! Byłem idiotą że się nie posłuchałem ciebie!!- Wybuchnąłem płaczem, a szatyn mnie mocno objął
- Tak strasznie żałuje że na ciebie nakrzyczałem i cię skrzywdziłem!! Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam!! Nawet nie wiesz jak się cieszę że cię widzę!! Już się bałem że przez to że się obraziłem i nie chciałem słuchać ani ciebie, ani Claya, wy też się na mnie obrazicie i zostawicie mnie i...- Chłopak mi przerwał w tym momencie.

- Karl.. Spokojnie.. Już jestem tutaj z tobą..- W tym momencie wtuliłem się w jego ramię
- Wszystko już będzie w porządku..- Jego głos mnie uspokoił.

- Jeszcze raz przepraszam...-

- Szz.. Już wszystko się ułoży, tak?- Zrobił chwilę przerwy, po czym dodał;
- Zimno ci?- Odszedł krok do tyłu, a ja mu przytaknąłem.

   Szatyn wyjął z plecaka bluzę i podał mi ją. Odszedł zadzwonić do Quackityego, a ja założyłem ją na sobie. Było mi teraz o wiele lepiej. Kiedy Sapnap wrócił, zwrócił się do mnie;

- Teraz ci ciepłej?- Przytaknąłem z uśmiechem na ustach. Naprawdę cieszyłem się że go widzę. On podszedł do mnie i ponownie, mocno mnie przytulił.
- Proszę.. Nigdy nie rób tak więcej.. Tak strasznie się martwiłem..-

- Przepraszam..-

- Swoją drogą daleko zaszedłeś-

- Co masz na myśli?- Chłopak spojrzał w telefon, po chwili pokazując mi jakąś trasę.

- Jesteśmy 10 kilometrów od domu-

- Ile?! Już się nie dziwię czemu nie mogłem znaleźć drogi powrotnej..-

- Ooo.. Skarbie, spokojnie, teraz już wracamy do domku!- Poczułem motylki w brzuchu. Skarbie..?
- Na pewno jesteś głodny! George zanim wyszedłem cię szukać zrobił parę kanapek, nalał wody, spakował soczek i jeszcze dodał coś słodkiego dla ciebie!- Ucieszyłem się słysząc że przestanę głodować.

   Nick wziął plecak na przód, podał mi wodę, po czym zaczął wyciągać kanapki. Podał mi jedną, a ja oddałem mu napój, po czym ruszyliśmy w stronę domu.

- Jeśli to grzecznie zjesz, dostaniesz małą niespodziankę!- Uśmiech mu nie schodził z ust.

- Z tym akurat nie będę miał problemu!- Chłopak się cicho zaśmiał i objął mnie jedną ręką.

- A i w domu zobaczymy co da się zrobić z gipsem- Przytaknąłem nie mogąc przestać jeść kanapki.

   Tak strasznie cieszyłem się że Sapnap przyszedł mnie uratować.

   Zjadłem wszystko co Gogy mi przygotował. W tym momencie Sapnap z plecaka wyciągnął jakąś puszkę.

- Masz! To twój ulubiony Monster!- Powiedział podając mi napój do ręki. Próbowałem go otworzyć, ale zamiast tego poczułem jak ręką mnie dosyć mocno zabolała. Syknąłem z bólu, a Nick od razu się do mnie zrócił.
- Nic ci nie jest?? Daj pomogę ci!- Wziął z mojej ręki energetyka i mi go otworzył.

   Kiedy ból się trochę uspokoił, szatyn dał mi napój. Spróbowałem go i był naprawdę dobry! W końcu, podobno mój ulubiony.

   Po około 2 godzinach w końcu byliśmy pod domem. Zanim jednak weszliśmy, przyciągnąłem chłopaka do siebie, przytulając go.

|×| Pamiętaj mnie |×| Karlnap |×|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz