4

72 12 5
                                    

   Chwilę wspólnie rozmawialiśmy, a po chwili dołączył do nas George. Rozmawiałem z nim pierwszy raz od czasu wypadku i miałem okazję poznać go na nowo. Zachowywał się trochę mniej chłodno niż na filmach.

   W końcu wszyscy wstali. Dream i Sapnap podjęli się zrobienia śniadania dla wszystkich. Chciałem im pomóc, ale powiedzieli że mam nie nadwyrężać złamanej ręki oraz że sami sobie poradzą.

- Właśnie, Karl, chcesz plasterek na ranę żeby nie było jej tak widać? I żeby się dobrze zaleczyła?- Spytał wchodząc do salony ubrany w fartuszek Nick. George jak go zobaczył zaczął się śmiać. Chłopak spojrzał się na niego śmiertelnym wzrokiem, ale młody się nie przejął.

   Przytaknąłem, a on przyniósł mi opakowanie z plasterkami oraz nożyczki żeby uciąć sobie tyle ile było mi potrzebne.

- Pomóc ci w tym?- To było naprawdę miłe jak bardzo chłopak się o mnie troszczył. Przytaknąłem z lekkim uśmiechem.

   Nick odciął kawałek plastra, nachylił się nade mną i przykleił mi go na twarz. Dziwnie się w tamtym momencie poczułem. Nie wiedziałem co to za uczucie, jakby coś skręcało mnie w brzuchu, a na policzkach poczułem lekkie parzenie. Co się że mną działo?

   Chłopak ruszył do kuchni, a po chwili nasi kucharze zawołali nas na śniadanie. Ruszyliśmy w stronę pomieszczenia z którego wydobywał się piękny zapach, a tam zastaliśmy ładnie uszykowany stół z jajecznicą z bułkami.

- Tylko tyle potraficie zrobić?- Spojrzałem na Georga, który przewrócił oczami. Zauważyłem że zachował się tak samo jak na odcinkach.

- Oh zamknij się, jeśli potrafisz lepiej coś zrobić to ty gotujesz dzisiaj obiad- Sapnap wrednie się uśmiechnął do wyższego chłopaka.

   Po chwili wszyscy usiedliśmy to sporego stołu i zaczęliśmy jeść. Na szczęście nie miałem problemu z tym, ponieważ zabandażowaną miałem lewą rękę.

   Kiedy już wszyscy skończyli, Dream zaproponował żebyśmy poszli się przejść nad jeziorko. Wszyscy się zgodzili, mi też nawet podobał się ten pomysł. Spakowaliśmy najpotrzebniejsze rzeczy, chłopaki wzięli jeszcze koce oraz parasol i ruszyliśmy.

   Po jakiś 20 minutach dotarliśmy nad piękne jezioro oraz plażę wysypaną piaskiem. Dream razem z Sapnapem zaczęli rozkładać koce, a Quackity zajął się parasolem. Za to ja z Georgem staliśmy obok siebie, przyglądając się temu wszystkiemu.

- George może łaskawie nam pomożesz?- Zapytał Quackity patrząc morderczym wzrokiem na chłopaka. Ten tylko założył okulary przeciwsłoneczne, które wcześniej miał na czubku głowy i z pełną pewnością siebie, odpowiedział:

- Szlachta nie pracuje- Młodszy ewidentnie się zdenerwował na niego i rzucił w niego butelką z wodą.

- Ej!- Powiedział obrażonym tonem głosu oddając mu.

- A teraz do roboty!-

- Mememe- Zaczął marudzić pod nosem, a Alex zwrócił się do mnie jedynie się uśmiechając.

   Gdy wszystko było rozłożone oraz ogarnięte, chłopaki poszli się kąpać, ja jednak usiadłem sobie na kocu, zostając, co od razu zauważył Sapnap. Wrócił się do mnie.

- A ty nie idziesz?- Spytał stojąc nade mną. Ja w odpowiedzi pokazałem mu zagipsowaną rękę- Zawsze też możesz zamoczyć się chociaż do pasa lub pójść na most, posiedzieć sobie i zamoczyć nogi- Zaproponował jakieś rozwiązanie. Drugie nawet mi się spodobało.

- Pójdę na mostek- Mówiłem to uśmiechając się do niego.

- To wezmę ci mały koc żebyś nie musiał siedzieć na dechach oraz piasku- Nie miałem nawet czasu zaprotestować bo od razu zrobił to co powiedział i zadowolony ruszył na mostek, znajdujący się obok miejsca, w którym się rozłożyliśmy.

- Gdzie chcesz sobie usiąść?-

- Dam już sobie sam radę, idź się bawić- Było mi trochę głupio że zamiast miło spędzać czas, niańczy mnie.

- Nie, pomogę ci- Mówił to z bardzo przyjemnym uśmieszkiem, dlatego wskazałem miejsce w którym mogłem obserwować jak inni się próbują potopić. Chłopak położył malutki kocyk i spojrzał na mnie - Potrzebujesz jeszcze w czymś pomocy?- To było bardzo miłe z ich strony, ale nie byłem dzieckiem i potrafiłem sam wiele rzeczy ogarnąć.

- Nie dziękuje, idź już rzesz się bawić i spróbuj nikogo nie utopić- Odpowiedziałem mu uśmiechając się. On odwzajemnił gest i wszedł do wody. Ja za to ułożyłem się wygodnie na kocyku i zacząłem obserwować chłopaków.

   Było naprawdę miło ich oglądać jak się dobrze bawili, jednak z drugiej strony, było mi trochę smutno że nie mogłem się z nimi tam bawić.

   Po chwili postanowiłem wrócić na koc bo na moście było nudno i strasznie grzało. Po paru minutach przyszli chłopaki, obwinęli się ręcznikami i usiedli na kocu.

   W pewnym momencie Sapnap wziął garść piachu, po czym rzucił tym w Georga.

- Sapnap!- Młodszy się tylko zaśmiał, a wkurzony daltonista wstał i chciał podejść do niego, ale ten jak poparzony odskoczył.

   Chłopaki zaczęli się przepychać na piasku, a my jedynie się temu przyglądaliśmy. Ta bijatyka była nawet zabawna, jednak starałem się nie śmiać bo bałem się że i ja oberwę.

    Po pewnym czasie Dreamowi udało się ich rozdzielić i uspokoić, co było nie lada wyzwaniem, ale podołał temu. Chłopaki w między czasie sobie rozmawiali, ale ja się nie odzywałem bo wiele rzeczy co oni mówili nie rozumiałem. Na początku próbowali podejmować też ze mną rozmowę, ale nie byłem zbyt chętny do tego, dlatego odpuścili sobie.

   Postanowiłem że pobawię się w piasku i spróbuję zbudować zamek. Wstałem, odszedłem trochę od koca, po czym zacząłem kopać dziurę żeby dostać się do mokrego piachu. Nie było to aż takie trudne nawet jeśli miałem tylko jedną rękę do dyspozycji. Jednak kiedy przyszedł czas na ugniatanie piasku i formowanie go, zacząłem mieć lekkie problemy. Po chwili męczenia się z tym zobaczyłem sylwetkę kogoś.

- Potrzebujesz pomocy?- Spojrzałem ku górze, dalej nie rozpoznawszy głosów i zobaczyłem Quackityego. Dobrze się z nim wczoraj bawiłem, a więc uznałem że chętnie przyjmę jego pomoc.

- Trochę tak- Uśmiechnąłem się do niego, co chłopak odwzajemnił, po czym usiadł naprzeciwko mnie i zaczął mi pomagać.

   Nie minęło nawet pięć minut kiedy zobaczyliśmy że Sapnap podszedł do nas.

- Wygonili mnie..- Powiedział w bardzo dramatyczny sposób, przez co zaśmialiśmy się obaj.

- Choć pomożesz nam!- Alex mówiąc to spojrzał się na mnie, jakby się pytał czy na pewno może to zrobić.

- Pomóż bo Quackity nie radzi sobie z ozdabianiem- Wielki uśmiech zawitał na moich ustach.

- Ej! Przecież to- Wskazał na krzywą, rozpadającą się budowlę- Jest piękne!- Wymieniliśmy spojrzenia razem z Nickiem, a chwilę później obaj wybuchnęliśmy śmiechem.

- Wezmę wiaderko z wodą, wtedy się będzie piasek lepiej trzymał- Jak powiedział, tak zrobił i po chwili siedział już obok mnie, pomagając nam naprawić popsuty zamek.

   O dziwo po wielu minutach pracy oraz wygłupiania się, udało nam się skończyć budowle i wyszła naprawdę ładnie! Do tego miałem okazję przez ten niedługi czas poznać Sapnapa, który nie martwi się tylko, ale też potrafi się dobrze bawić. Naprawdę okazał się być fajną osobą! Bardzo troskliwą, ale także potrafiącą rozweselić wszystkich.

_____________________________
Hola! :D

Ps pozdrawiam wszystkie osoby które widziały że opublikowałam ten rozdział 2 razy, sorki, mój błąd ':D

Ja nie mam żadnych ogłoszeń parafialnych, a więc mogę jedynie życzyć miłego dnia i do zobaczenia za kilka dni! :D

|×| Pamiętaj mnie |×| Karlnap |×|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz