20

57 13 6
                                    

- Karl możemy porozmawiać?- Spytał, a ja nie wiedziałem co mam powiedzieć. Tyle myśli chodziło mi po głowie w ciągu tylko jednego dnia.

   Po chwili zdecydowałem że nie mogę się na niego tak obrażać jeśli nawet nie wiem o co chodzi. Musiałem poznać prawdę. Chciałem mu odpowiedzieć, jednak chłopak musiał pomyśleć że nie chce z nim rozmawiać i już miał wychodzić, jednak uniemożliwiłem mu to.

- Zaczekaj!- Nie specjalnie podniosłem głos, a Nick smutno na mnie popatrzał. W tym momencie ujrzałem iskierkę nadziei w jego oczach.

   Wstałem i podszedłem do niego, po czym wyszliśmy na taras. Trwała niezręczna cisza, bo żaden z nas nie wiedział jak zacząć temat. W końcu Sap zebrał się na odwagę i rozpoczął rozmowę.

- Posłuchaj Karl.. Ja.. Nie wiem jak ci to powiedzieć.. Może po prostu spróbuję od początku- Wziął głęboki wdech, po czym kontynuował.
- Chodzi o to że wcześniej się źle czułem. Obwiniałem siebie za dosłownie wszystko i wtedy kiedy odkryłeś że mam rany na nogach, postanowiłem wymierzyć sobie "karę" za twoje cierpienie...- Zrobił przerwę, a mnie zamurowało.
- Podczas twojego wypadku rozmawiałem z tobą przez telefon- Wziął wdech i wydech, a z oczu zaczęły spływać mu pojedyncze łzy, które natychmiastowo wytarł - Słyszałem to co się tam stało.. Wszystko.. A ponieważ wcześniej nie było ze mną okej to zacząłem się obawiać że rozproszyłem cię i to przez to wypadek miał miejsce...- Pod koniec głos lekko mu się załamał. Kiedy wiedząc to pomyślałem ponownie jak się względem niego zachowałem, to naprawdę mi się go zrobiło żal. Chciałem już coś powiedzieć czy zrobić, jednak on kontynuował, dalej nieskutecznie próbując powstrzymać łzy, których pojawiało się coraz więcej.
- Clay dzwonił do policji w Yeehaw Junction, tam miałeś wypadek... Powiedzieli że pokażą mu nagrania z tamtego dnia.. Prosił mnie żebym jechał z nim, żebym nie został sam i nic nie odwalił głupiego, ale nie byłbym w stanie zobaczyć co się wtedy stało.. Przed chwilą do mnie dzwonił i mówił że jakiś kretyn w ciebie wjechał.. Słyszałem że kierowca był pijany i nie pomyślał zanim ruszył, w wyniku czego dość mocno w ciebie uderzył.. Podobno i tak miałeś naprawdę dużo szczęścia że przeżyłeś..- Ponownie, przerwał sobie na chwilę, a ja z każdym jego wypowiedzianym słowem, czuję się coraz gorzej pamiętając jak go potraktowałem wcześniej. Nie mogłem już wytrzymać widoku jak on płacze, a więc szybko do niego podbiegłem i mocno przytuliłem. On wtulił swoją twarz w moim ramieniu, a ja zacząłem głaskać go po włosach, żeby ułatwić mu uspokojenie się. Po paru sekundach czułem że jego oddech się wyrównuje, a łzy ustępują, a więc się odezwałem.

- Szzz.. Nic już nie musisz mówić.. I teraz, jak już znam całą prawdę, chcę cię najmocniej przeprosić.. Zachowałem się jak skończony dupek..! Naprawdę mi przykro..- Zrozumiałem że wszystko co robił, robił dla mnie. Zamartwiał się i podzielił się ze mną swoimi obawami, a ja zamiast mu pomóc, widząc że cierpi, pogorszyłem tylko jego stan obwiniając go o coś czego nie zrobił. Raniłem go, nie ważne co robiłem...
- A mogłem zginąć w tym wypadku...- Przez przypadek wyszeptałem sam do siebie. Dopiero po chwili ogarnąłem że powiedziałem to na głos. Chłopak się ode mnie odsunął i z przerażeniem w oczach, patrzył się na mnie.

- Co..?- Nick na moje nieszczęście usłyszał to. Nie wiedziałem co mam zrobić, bo nie chciałem żeby on to usłyszał. Nawet nie miałem zamiaru mówić tego na głos. Tym razem to on mnie przytulił.
- Nawet tak nie mów... Nawet nie wiesz jak mnie ucieszyła wiadomość o tym że żyjesz!..-

- Tak bardzo że pierwsze co pamiętam to to że płakałeś jak mnie zobaczyłeś.. I to nie wyglądało jak łzy radości..- Mówiłem zgodnie z prawdą.

- Po prostu się o ciebie cholernie martwiłem..! Naprawdę.. Jesteś dla mnie najważniejszą osobą na świecie... I gdybym tylko mógł, sprawiłbym żeby cały twój ból i wszystkie problemy przeszły na mnie żebyś tylko mógł być szczęśliwy..- Nie dowierzałem w to co usłyszałem. Naprawdę tak o mnie myślał?

   Wtuliłem się w jego ramię i jedyne co byłem w stanie powiedzieć było ciche "dziękuję".

   Gdy tak sobie myślałem, doszedłem do wniosku że faktycznie to że niby "próbował mnie zabić" było mało prawdopodobne. Widać było że mu na mnie zależy, jednak zastanawiało mnie, dlaczego aż tak? Traktuje mnie inaczej niż innych. To ze względu na wypadek, czy może.. Podobam mu się? Nie! Nie mogę tak myśleć!

- Dobra! Wracaj już do chłopaków! Na pewno na ciebie czekają!- Powiedział Nick odchodząc lekko ode mnie.
- Wszystko okej? Masz czerwone policzki- Powiedział kładąc mi rękę na twarzy. Dziwnie się poczułem z tym, sam nie wiem dlaczego. Takie dziwne uczucie jakby coś mi wykręcało brzuch.

- Tak, tak, wszystko okej!- W moim głosie dało się usłyszeć chęć zmienienia tematu. To też zrobiłem.
- I może pójdziesz ze mną, wygłupiamy się, gramy w uno, zabawnie jest! A nie chcę żebyś był sam! Dopóki Claya nie ma, nie zostawię cię!- Odsunął się ode mnie i pierwsze co zobaczyłem to jego przepiękny, szczery uśmiech.

- Czuję się teraz zobowiązany z tobą iść!- Widać było po nim że się bardzo cieszy, co mnie też zadowala.

   Chwyciłem go za rękę, wcześniej nie myśląc. W wyniku tego, sam się wzdrygnąłem, jednak on delikatnie odwzajemnił gest, jednocześnie jeżdżąc kciukiem po mojej dłoni, co było bardzo przyjemne. Żeby nie było zbyt pięknie, znowu poczułem to dziwne uczucie w brzuchu. Nie rozumiałem co to jest, jednak postanowiłem nie rozmyślać nad tym tylko cieszyć się chwilą.

   Wróciliśmy do chłopaków do pokoju Quackityego, trzymając się za ręce, co wzbudziło jednocześnie zdziwienie u nich i podejrzliwość.

- Co się stało przez te pół godziny jak was nie było?- Zapytał George.

- Ei! Nie widzisz tego? Chyba mamy tutaj nową parę!- Powiedział zbyt entuzjastycznie Alex.

   W wyniku słów naszego przyjaciela, Sapnap szybko puścił moją dłoń. Spojrzałem mu w oczy, jednak coś innego przykuło moją uwagę; jego lekko czerwone policzki. Gdy George oraz Quackity to zauważyli, zaczęli się z niego nabijać, co spowodowało wkurzenie młodszego. Nie chciałem żeby coś złego się stało, a więc przytuliłem Nicka uspokajając go tym.

- Dobra gołąbeczki, co teraz robimy?- Spytał Gogy, a ja puściłem Sapnapa i stanąłem obok niego.

- Może pogramy w butelkę rozbieraną!- Zaproponował Meksykanin, przez co po chwili oberwał w głowę.

- Głupi jesteś, wiesz?-

- Wiem!-

   Poczułem jak chłopak delikatnie chwycił mnie za palec, swoim, tym samym ponownie łącząc nasze dłonie razem. Podobało mi się to, a więc nie protestowałem.

|×| Pamiętaj mnie |×| Karlnap |×|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz