Rozdział 4

1.3K 46 2
                                    

POV. William

-Jesteś genialna Madeline, jak Boga kocham mamy tego skurwiela w garści.- powiedziałem, spojrzała mi w oczy i lekko się odsunęła, poczułem jej słodkie różane perfumy. Popatrzyła na ulice a potem sprawidziłam godzinę w telefonie.
-Wiesz ja już chyba musze iść- powiedziała pośpiesznie. Odwróciła się aby sięgnąć po torebkę po czym wyciągnęła portfel, położyłem na nim swoją dłoń.
-Ja zapłacę- powiedziałem i wstałem z kanapy. Madeline zaprzeczyła ruchem głowy
-Nie, nie musisz.- powiedziała także wstając
-Daj spokój Mad- przewróciłem oczami, a brunetka spojrzała na mnie zaciekawiona. Wyciągnąłem portfel i położyłem pieniądze na stół.

-Mad?- zapytała a ja tylko wzruszyłem ramionami lekko się uśmiechając, wyciągnąłem dłoń aby pomoc jej wstać, popatrzyła na nią zdziwiona ale podła swoją mała dłoń.- nikt tak jeszcze na mnie nie powiedział, zawsze Maddie albo Mads. Myślałam, że wolisz Calineczke. - Uśmiechnęła się szeroko a potem zaśmiała gdy przechodziliśmy przez drzwi- Czemu Calineczka?

-Aronowi się zapytaj.- powiedziałem- Skarbie-spojrzała na mnie a potem lekko się zawstydziła, wyjęła dłoń z mojej i włożyła ja do kieszeni kurtki.
-Chyba nie musimy udawać pary poza szkołą i imprezami- powiedziała patrząc na swoje ręce a potem spojrzała na swój samochód- ja już musze iść, cześć.- powiedziała a potem szybko skierowała się do swojego BMW i odjechała. Stałem jak słup patrząc w miejsce skąd odjechała nie rozumiejąc co się wydarzyło, wyrwał mnie z szoku dzwoniący telefon w kieszeni, szybkim ruchem wyjąłem go.

-Co tam Aron?
-Co robisz
-Zaraz jadę do domu a co
-Wpadaj do mnie, Jax jest
-za 20 minut będę. - rozłączyłem się i poszedłem do auta. Tak jak powiedziałem po 20 minutach byłem pod domem Arona, przechodzą przez drzwi usłyszałem głośnie wyzwiska ze strony Jaxa

-Ty kutafonie- krzyknął do telewizora, Arona zaczął się śmiać
-Nie umiesz grać debilu- powiedział Aron odkładając pada na stolik
-Prawda jest taka, że obaj nie umiecie grać- powiedział podchodząc do kanapy aby usiąść.
-A gdzie jest nasza Calineczka?- zapytał Aron ze swoim cwanym uśmieszkiem.
-Pojechała do domu, udajemy pare tylko w szkole.- powiedziałem od niechcenia i oparłem głowę o zagłówek.
-Chyba randka nie poszła za dobrze - powiedział Jax pochylając się po chipsy
-To nie była randka- odparłem- po prostu omawialiśmy nasz udawany związek.
-Ach tak i co ustaliliście?- Aron siedział naprzeciwko mnie i patrzył na mnie
- będzie przychodzić na nasze mecze a ja na jej występy, będzie razem przyjeżdżać na imprezy i czasami do szkoły i nie chce abym jej robił malinek i chyba to tyle- powiedziałem
-Daj jej swoją koszulkę- powiedział Jax
-Koszulkę? Jaką koszulkę? - zapytałem nie rozumiejąc go
-Jak Maddie przychodziła na mecze do Anderosna nigdy nie miała ubranej jego koszulki, bo powiedział, że te koszulki są ważniejsze czy coś takiego. Więc jak przyjdzie na mecz w twojej koszulce to David będzie wkurwiony.
-David bierze wspomagacze- powiedziałem patrząc na sufit
-Coo?! - wykrzyknęli obaj
-Madeline mi powiedziała, że przed każdym meczem jej bierze.- odparłem spoglądając na nich
-Dlaczego nikt tego nie zauważył- zapytał kręcąc z głową Aron
-Bo się dobrze ukrywa.- nalałem wody do szklanki i ją opróżniłem jednym łykiem
-Co z tym zrobisz?- zapytał zaciekawiony Jax
-Jak jeszcze raz mnie wkurwi lub zrobi coś Mad to wtedy wyjdzie to na światło dzienne. - stwierdziłem z cwanym uśmieszkiem
-Mad?- uśmiechnął się Aron- Widzę że weszliście na wyższy level waszej znajomości.
-Znam ją od małego, jak mieliśmy po 6 lat to byliśmy razem na wakacjach we Włoszech, potem zepsułem jej lalkę i mnie nie lubi.
-Ta a ty w te wakacje ją zobaczyłeś u jej babci i się zakochałeś- Powiedział śmiejąc się Jax
-Nie zakochałem się, Madeline jest mi tylko potrzebna aby wygryźć Davida, uwinę się z tym do grudnia a potem będzie tak jak przed tą cała szopka ze związkiem- powiedziałem znudzony, a blondyni patrzyli się na mnie z zaciekawieniem.
-Ta napewno- zaśmiał się Aron.- ona tak łatwo nie wyjdzie z naszego życia.

~

POV Madeline

Gdy wróciłam do domu, tata oglądał mecz w telewizji ale jak usłyszał, że ktoś wchodzi odwrócił się i zaczął się pytać jak na spotkaniu i wspominał coś o sobotnich urodzinach babci. Chwile z nim porozmawiałam i poszłam do pokoju, zaczęłam grać na gitarze aby nie myśleć o Williamie. W tym czasie jak udajemy pare będę musiała się bardzo pilnować aby nie zobaczył jaka jestem zniszczona, nie może być tego świadkiem.
Rano gdyby nie Liam spóźniłabym się do szkoły, w nocy może przespałam jakieś 3 godziny przez natłok moich myśli. Na dworze było gorąca dlatego ubrałam różowa satynowa spódniczkę i do tego biały top w małe kwiatki, szybko się pomalowałam i zbiegłam  po schodach aby wziąć wodę i pójść do auta, tata już był w kancelarii a Liam spał. Wjechałam na parking 10 minut przed pierwszą lekcją, zaparkowałam obok Mike który opierał się o samochód i patrzył się na mnie z wielkim uśmiechem.
-No witam calineczkę- powiedział ze śmiechem  gdy wysiadałam, spojrzałam na niego oburzona
- ty też. Ughh. Teraz każdy będzie na mnie tak mówić- powiedział i skrzyżowałam ręce na piersi.
-Ktoś to wstał lewą nogą- przytulił mnie do swojego boku i dał całusa w skroń- ale za jakieś 5 minut spotkasz swojego księcia z bajki i już będzie wszytko
-Księcia z bajki?- zapytałam z uniesionymi brwiami- chyba musze się przestać z tobą przyjaźnić.
-Nigdy się ode mnie nie uwolnisz- przycisnął mnie jeszcze bardziej, ale przerwała to Lili
-No witam- powiedział z wielkim uśmiechem i przytuliła się do nas przez co byliśmy w wielkim uścisku.- czemu się tak przytulamy?
-Bo Maddie chce skończyć nasza przyjaźń- powiedział i odsunął się
-Coo?- zapytała zdziwiona
-Mike wprowadzi mnie kiedyś do grobu przez swoje żarty- odparłam i uderzyłam go w ramie. - idziemy już?
-Tak, Aron mi powiedział, że są u trenera?
-U trenera?- zapytałam. Boje się  czy  chłopacy powiedzą o Davidzie i jego wspomagaczach, ręce zaczęły mi drzeć.

-Maddie- Usłyszałam swoje imię, więc obróciłam się na pięcie. Moim oczom ukazała się Sierra
która miała wypisana w oczach mord.
-Maddie odczep się od Willa on jest mój- powiedział podchodząc do mnie jeszcze bliżej
-Twój? Oh nie widziałam aby było gdzieś napisane, że William Scott należy do Sierry Benson- powiedziałam i wyminęłam ją aby odejść lecz chwyciła mnie za ramię i odwróciła mnie,  była cała czerwona na twarzy, spojrzałam na nią obojętnym wzrokiem- posłuchaj mnie Sierra to, że spałaś czy robiłaś coś innego z nim nie oznacza, że jesteście parą, a teraz mnie puść bo chce iść do MOJEGO chłopaka- zaakcentowałam mojego co chyba było nie najlepszym posunięcie bo uniosła dłoń i chciała mnie uderzyć lecz kilka centymetrów przed moja twarzą na jej nadgarstku zacisnęła się większa dłoń.

-To był złe posunięcie Sierra- powiedział głos za mną, wzdrygnęła się na jego zimny i ostry ton. William stanął koło mnie i upuścił rękę Sierry - Nigdy więcej nie zbliżają się do Madeline.
-Ale ona mi cię ukradła Will- powiedziała płaczliwym głosem- gdyby nie ona my byli byśmy  razem.
-Nigdy nie bylibyśmy para, zrozum to w końcu- powiedział
-Ale ja cię kocham- powiedział piskliwym głosem, Aron wraz z Jaxem którzy stali za nami wybuchli głośnym śmiechem
-To jest miłość fizyczna Sierra, nie kochasz mnie jako partnera tylko kochasz się ze mną pieprzyć ale skończyliśmy to we wakacje, wiec odczep się ode mnie i od Mojej dziewczyny.- powiedział mrożąca ją wzrokiem, z oczy Sierry popłynęły kilka łez, ale William nic sobie z tego nie zrobił odwrócił mnie do siebie.
-Nic ci nie jest? Wszystko w porządku?- zapytał z troską w oczach. David nigdy tak na mnie nie patrzył.
-Tak, wszystko w porządku- powiedział kiwając głową, a on pocałował mnie w czoło- możemy iść na lekcje?- spytałam a on kiwnął głową i złączył nasze dłonie i skierował nas do szkoły ale na schodach zatrzymał się i odwrócił aby każdy go widział, odwróciła głowę spojrzałam na niego pytając ale on się tylko uśmiechnął.
-Dla waszej jasności, jeśli ktokolwiek będzie wyzywał MOJĄ dziewczynę może liczyć się z tym, że będzie miał do czynienia ze mną.- powiedział głośno aby każdy na parkingu go słyszał, kątem oka widziałam jak blondyni wraz z Lili i Mikem przyglądają się nam z zaciekawieniem. William popatrzył na mnie
-Wiedziałam, że masz dużo fanek ale nie sądziłam, że będą mnie nachodzić.- powiedział a on się zaśmiał.

William niby wykorzystuje Madeline  ale jednak odkąd widział ją we wakacje urzekła go, zobaczymy jak to wie potoczy.
Jest to już 4 rozdział mam nadzieje, że się podoba.
Rozdziały będą pojawiać się w weekendy. Pozdrawiam do kolejnego ❤️❤️✨

Tylko na chwilęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz