Rozdział 20

975 39 4
                                    

Siedząc na trybunach obserwowałam chłopaków jak ćwiczą ale szczególna uwagę zwracałam na swojego chłopaka, który widocznie popisywał się i co chwile jego wzrok spoczywał na mnie. Widać było, że każdy z chłopaków uważnie słucha trenera i Williama, który jest kapitanem, ale też zauważyłam, że William mimo swojej pozycji ciężko trenuje oraz z stara się aby atmosfera na boisku była przyjazna.

Nie mogłam oderwać wzroku od Williama, mimo odległości, widziałam jego żyły na rękach gdy przeczesywał swoje włosy po ściągnięciu kasku, jego napięte mięśnie gdy przyjmował pozycję do złapania piłki i biegu aby zdobyć punkt, jego zaciśnięte ręce w puści, czy nawet kropelki potu które spływały po jego karku. Byłam nim zahipnotyzowana.

Po skończonym treningu czekałam przy aucie bruneta opierając się o maskę czarnego mercedesa, skupiona byłam na pisaniu z Lili, która jest ostatnio bardzo nieznośna przez zazdrość o Arona, nie może znieść towarzystwa Clary i pokazuje to na wiele sposobów co cieszy Arona bo jeszcze bardziej ją nakręca, a Mike mu w tym pomaga jedynie Jaxa to nie interesuje bo albo rozmawia ze mną lub z Willem albo je i udaje, że go nie ma przy naszym stoliku.

Czekając na odpowiedź Lili, usłyszałam głośne trzaskanie drzwi ze szkoły od strony szatni, spojrzałam w to miejsce i zobaczyłam jak po schodach schodzi mój były chłopak cały czerwony na twarzy i nerwowo ściskając rączkę od swojej sportowej torby, szybko zasłoniłam twarzy włosami i odwróciłam się aby mnie nie zauważył, bo nie chciałam i nie miałam ochoty z nim dyskutować. Udając, że szukam czegoś w torebce poczułam na swoim ramieniu dłoń, która z prędkością światła mnie odwróciła, spojrzałam na osobę, która stała przede mna i chciałam się cofnąć do tyłu lecz nie miałam jak po za mną była maska auta i mocno zaciśnięta dłoń nie pozwalała mi na to.

-Jesteś z siebie dumna Madeline?- zapytał jego usta zacisnęły się w wąska linie, a uścisk na moim ramieniu się wzmocnił. -Przez ciebie wywalili mnie z drużyny Madeleine, wywalili mnie z drużyny rozumiesz!- krzyknął, opuściłam wzrok na swoje buty i skuliłam ramiona chcąc oderwać się od jego mocnego dotyku.- Ostrzegałem Cię Madeline.- postawił kilka kroków w moim kierunku, przez co musiałam się zaprzeć rękami o samochód aby się z nim nie stykać ciałem.- Co ja mam teraz z tobą zrobić?- Lekko przestraszona jego słowami uniosłam wzrok na jego twarzy na której był uśmieszek, który nie wskazywał na nic dobrego.

Oderwałam ręce od maski i z całej siły odepchnełam go od siebie, David ze zdziwioną miną zatoczył się do tyłu lecz zachował równowagę, znienacka za nim pojawił się William wraz z Aronem i Jaxem. Brunet odwrócił go do siebie i szybkim ruchem uderzył go prosto w twarz powalając go na ziemię, na ustach przyjaciół pojawiły się cwane uśmieszki.

-Jak ty mnie David kurwa denerwujesz- powiedział William stając u mego boku, spojrzałam na niego kątem oka i nawet w tej chwili musiał wyglądać gorąco, jego wilgotne jeszcze włosy, które lekko opadały mu na czoło, biała koszulka z dekoltem w serek który lekko się przesunął w prawo po uderzeniu wraz ze srebrnym łańcuszkiem który miał malutki wisiorek ze swoim znakiem zodiaku.- jesteś taką pizdą, że zaczepiasz zajęte dziewczyny gdy ich chłopaka nie ma w pobliżu? Już przerabialiśmy ten temat kilka razy Anderson, nie chce cię widzieć koło mojej dziewczyny- David podniósł się z ziemi i otarł krew która wypłynęła z jego nosa- nie chce mi się marność swojego czasu dla takiego frajera jak ty dlatego wypieprzaj mi stąd w podskokach.

- Do zobaczenia później. - spojrzał na mnie po czym odwrócił się, chwycił swoją torbę i odszedł do swojego samochodu.

-Co to była jakaś groźba?- zapytałam się ciężko wzdychając, Brunet odwrócił mnie do siebie i zeskanował całe moje ciało aby skończyć na mojej twarzy, położył swoje dłonie na moich policzkach a nasze oczy nie mogły się od siebie oderwać.

Tylko na chwilęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz