Rozdział 30

338 11 4
                                    




Dźwięki spokojnej melodii płynęły przez salon, gdy zatraciłam się w grze. Trącałam struny smyczkiem, zapominając o bożym świecie, byłam tylko ja i muzyka. Muzyka towarzyszy mi od zawsze, jest moją największą miłością, która nigdy mnie nie zawiodła i pomogła przetrwać najgorsze chwile mojego życia. Nie potrafiłam z niej zrezygnować i nie mogłam bo nie wyobrażam sobie co mogłabym innego robić zamiast grania.

Oddałam się w ramiona zimy Vivaldiego, którą można było usłyszeć po raz nasty w naszym domu. Moje opuszki palców były zaczerwienione, obolałe a smyczek był w tragicznym stanie, ale żył.

-Czy z łaski swojej mogłabyś już przestać grać bo mnie zaraz pojebie- mruknął groźnie Liam, który rozłożony leżał na kanapie- i tak z kolejnym razem idzie Ci gorzej, więc daj już spokój maddie.- spojrzałam na niego obojętnie i wystawiłam środkowy palec. Chciałam wrócić do gry lecz w salonie pojawił się tata.

-Kochanie Liam ma rację, powinnaś dać sobie dzisiaj spokoju i się wyluzować- westchnęłam głośno i posłusznie odłożyłam skrzypce.

-Po prostu się stresuje- wpadłam w jego ramiona, które otuliły mnie ojcowskim ciepłem.

-Nie masz czym, będą tobą oczarowani- pocałował mnie w czoło, na co lekko się uspokoiłam.

- Jak będziesz grała do dupy to i tak cię przyjmą ze względu na twoje nazwisko- zaśmiał się. Spojrzałam na niego oburzona.

-To że Ty się tak dostałeś na studia nie znaczy że ja też muszę- wzięłam poduszkę w rękę i rzuciłam w niego- po prostu oznacza to że do dupy rysujesz.- uśmiechnęłam się krzywo.

-Ja do dupy rysuję- prychnął- to chyba nie słyszałaś jak śpiewasz, w dzieciństwie słoń musiał Cię nadepnąć na ucho.- mimowolnie moje usta i oczy otworzyły się szeroko

-Czy moglibyście zachowywać się jak kochające rodzeństwo i nie obrażać się co chwilę ?- zapytał tata, poprawił rękawy koszuli, które zawinął na przedramionach. Mój brat rzucił we mnie poduszką przez co zaczęła się bitwa na poduszki, tata pokręcił głową i wrócił do kuchni.

-Jesteś beznadziejny- uderzyłam go w głowę a on trzymając za moje nogi do góry i podniósł mnie tak że wisiałam głową w dół, ręce miałam zaciśnięte na krańcach sukienki aby nie opadła i ukazał moją bieliznę, mój pisk było można usłyszeć w całym domu lecz przerwał go dzwonek do drzwi, tata z politowanie spojrzał na nas i poszedł otworzyć drzwi, Liam w tym samym czasie lekko bujał mnie na boki.

-Jak zaraz nie przestaniesz to zaraz się zwymiotuję.- mruknęłam i w tym samym czasie spojrzałam we wejście do salonu w, którym stał zdziwiony William.-hej- Liam odwrócił się i patrząc na Wiliam opuścił na ziemię.

-Wychodzę na piwo więc nie wiem o której wrócę ale dom ma być cały- podeszłam do bruneta i pocałowałam go w policzek- nie pozabijajcie się.- I Wyszedł

-Dobrze, że jesteś Will, bo już myślałem, że będę musiał wyrzucić te skrzypce wraz ze smyczkiem przed okno- mruknął. Ręka Willa przejechała przez moją talię wywołując przy tym dreszcz.

-Ciesz się, że nie wsadziłam Ci tego smyczka w dupe- warknęłam, mój brat spojrzał na mnie zdziwiony lecz po chwili jego wzrok skakał pomiędzy mną i Williamem a na jego ustach pojawił się cwany uśmieszek.

-Widzisz Will Maddie jest dzisiaj tak spięta, że potrzebuje seksu- strzelił palcem w mojego chłopaka- musisz coś z tym zrobić bo nie wytrzymam z nią.

-Jesteś kurwa głupi Liam- odwróciłam się na pięcie i poszłam do kuchni.

-Partyjka? - usłyszałam głos Liama i zgodę Williama. Założyłam słuchawki na uszy i postanowiłam upiec ciasteczka aby się zrelaksować.

Tylko na chwilęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz