Rozdział 13

1.1K 39 6
                                    

Obiad u dziadków minął w bardzo przyjemnej atmosferze, gdy ja siedziałam z babciu w sypialni i wybierałyśmy sukienkę jaką ma ubrać to William z dziadkiem oglądali w salonie powtórkę meczu koszykówki, byli tak przejęci meczem, że ich krzyki było słychać na piętrzę. Babcia Dorothy tak bardzo cieszyła się, że przyjechaliśmy razem przez co cały czas albo nas przytulała i mówiła, że pięknie razem wyglądamy albo wzruszała się i wychodziła do kuchni aby nikt nie widział jej łez. Dziadek na jej zachowanie tylko kręcił głową i uśmiechał się głupkowato do nas.

Z pełnym brzuchem wróciłam do domu i zrobiłam sobie krótką drzemkę aby zagłuszyć ból głowy, wieczorem gdy jadłam kolację czułam na sobie wzrok Ojca który uważnie mi się przyglądał, odłożyłam widelec na talerz i spojrzałam tacie w oczy.

-Co tak patrzysz?- zapytałam drapiąc się po włosach z lekkiego zdenerwowania, Liam siedział obok lecz był zajęty swoim telefon do którego się uśmiechał.

-Nie mogę patrzeć na moją śliczną córkę- powiedział z uśmiechem z którego można było wyczytać, że planuje cos w swojej głowie.

-Możesz ale- nie dokończyłam bo mi przerwał

-O której idziecie na te ognisko w piątek ?- zapytał, a ja zrobiła zaskoczoną minę bo nic mu jeszcze nie mówiłam na ten temat. Dziwna sprawa.

-O 20 mamy już tam być a co?- zapytałam biorąc łyka wody.

-To o 18 niech twój chłopak przejdzie na kolacje- odparł a ja zakrztusiłam się wodą a Liam spojrzał się na tatę-  no co? Po wczorajszej sytuacji musze sobie z nim porozmawiać bo nie spodobała mi się sytuacja w jakiej was zastałem- odpowiedział i poprawił kołnierzyk koszuli a następie wrócił do jedzenia. Ja z szeroko otwartymi oczami obserwowałam go a Liam mruknął tylko po cichu do mnie.

-Will ma przejebane- spojrzałam na niego z mordem w oczach i uderzyłam z otwartej ręki w potylice a on się szeroko uśmiechnął wiedząc, że zaraz wywiąże się pomiędzy nami wymiana zdań z której będzie miał ubaw.

-Zaraz ty będziesz miał.- odparłam a on ryknął śmiechem na co tata spojrzał na nas politowaniem.

-Uspokójcie się- powiedział i spojrzał na siedzącego obok mnie kretyna.- a ty się Liam nie śmiej bo czekam kiedy ty przyprowadzisz do domu dziewczynę z którą tak piszesz- stwierdził a brat przewrócił tylko oczami.

-Właśnie Liam ta twoja dziewczyna cos często jest u nas w domu a my jej nigdy nie widzieliśmy- popatrzył na mnie z uniesionymi brwiami- ostatnio jak szukałam u ciebie w pokoju swojej ładowarki to znalazłam czerwony stanik.-Uśmiechnęłam się szeroko- Jesteś kolekcjonerem braciszku?- zapytałam, tata siedzący naprzeciwko nas westchnął głośno i pokręcił głową.

-Ty Maddie zadzwoń teraz do Willa i zaprosi go na kolacje a ty Liam idź w końcu posprzątaj swój pokój bo gorzej tam niż w chlewie jest.-  Liam przewrócił oczami, wstał od stołu i poszedł do salonu, gdy chciałam zrobić to samo zatrzymał mnie i kazał zadzwonić przy nim, z wielką nie chęcią wybrałam numer Wiliama i zrobiłam na głośno mówiący. Po 2 sygnale usłyszeliśmy głos bruneta.

-Co tam Madds- zapytał

-Hej William- spojrzałam na tatę a on kiwnął głową na telefon, wzięłam głęboki w dech i na wydechu szybko powiedziałam- Mój tata zaprasza cię na kolacje w piątek o 18.

-Naprawdę?- zapytał a ja mruknęłam ciche tak- Jasna cholera przecież on mnie zabije za wczoraj.- popatrzyłam na tatę który siedział na krześle ze złożonymi rękami na piersi a na ustach miał triumfalnym uśmieszek.

-Nie będzie tak źle, zna cię od dziecka i wie jaki jesteś- powiedziałam – Prawda tato?- zapytałam go ze swoim słodkim uśmiechem

-Nie będzie miał taryfy ulgowej- mruknął i wyszedł z kuchni

Tylko na chwilęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz