Zakryłam dłonią buzię jednej z koleżanek z klasy, która nie potrafiła powstrzymać słowotoku i od kilku minut nieustannie trajkotała. W ogóle wszystkie dziewczyny były jakoś niezdrowo podniecone na mój widok. Wiedziałam, że będą się gapić, ale nie przypuszczałam, że zrobią z tego takie zamieszanie.
– Dobra – burknęłam, czując, że jestem na przegranej pozycji. – Zrobimy potem te zdjęcia.
– I nagramy filmik!
– I nagramy filmik – przytaknęłam cierpiętniczo, przewracając oczami. – Czekaj, jaki filmik?
– Patrz tutaj – pisnęła, podsuwając mi pod nos telefon. Popatrzyłam na wyświetlacz, na którym tańczył jakiś wokalista, którego niekoniecznie poznawałam. – Fantastyczny jest, prawda?!
– Niezły – przytaknęłam.
– Prędzej się połamiesz, niż to zrobisz – mruknęła cicho Yachi, owijając ręce wokół mojego ramienia. Zmrużyłam oczy i puknęłam ją palcem w czoło. – Ała!
– Nie doceniasz mnie.
– Czyli to zrobisz?
– Wyzwanie przyjęte – parsknęłam i poprawiłam koszulę, widząc, że już pora na otwarcie całego festiwalowego zamieszania. – Drogie panie, bierzmy się do roboty.
Zwykła sala lekcyjna, po lekkim przemeblowaniu i zakryciu ścian z pomocami naukowymi, lejącymi płachtami materiału, prezentowała się całkiem przytulnie. Pojedyncze stoliki zebrane czwórkami albo dwójkami, nakryte były takimi samymi materiałem jak ściany i udrapowane w niekształtne, ale urokliwe fale. Na środku każdego stoliczka stała szklana, wąska butelka z ręcznie robionymi papierowymi kwiatami, nad którymi przed dłuższy czas pracowały dziewczyny z koła plastycznego.
Ścianę, na której była tablica i wejście do niewielkiej łazienki, z której zazwyczaj korzystał tylko nauczyciel, odgrodzono dwoma dużymi parawanami, za którymi poupychano wszystko, co było potrzebne do wydawania łakoci i napojów. Osobny stolik, przy którym stali chłopcy, zobowiązani do pilnowania zebranych funduszy, uginał się pod ciężarem tych wszystkich bomb kalorycznych.
Poprawiłam warkocz, zarzucając go na plecy i wystawiłam głowę na korytarz, żeby zobaczyć, jak dużo osób już się kręci pod naszą salą, żeby tylko dostać najlepsze kąski i pooglądać dziewczyny przebrane w stroje pokojówek. Z rozbawieniem stwierdziłam, że faktycznie większość tłumu robili chłopcy z różnych klas. Wzięłam głęboki oddech, założyłam na twarz najbardziej subtelny uśmieszek, na jaki było mnie w tamtym momencie stać i otworzyłam drzwi na oścież.
– Zapraszamy!
☾☼☽
Uśmiechnęłam się, chociaż w myślach miałam ochotę kogoś przekląć. Z najszczerszą pogardą w oczach, patrzyłam na mojego skretyniałego brata, który chyba miał za mało do zrobienia w pracy, bo przyplątał się do Karasuno. Jakby odwożenie nas rano nie wystarczyło. Nie zaczął mi robić wstydu, tylko dlatego, że trener Ukai wylazł z jakiegoś ciemnego kąta w odpowiednim momencie.
Opadłam ciężko na ławkę, którą ktoś z głównego korytarza przeniósł do niewielkiej wnęki. Nie wiedziałam, kto to był, ale byłam mu wdzięczna całym serduszkiem za to, że mogłam się na chwileczkę schować. Festiwal trwał już od kilku godzin i powoli zbliżał się ku końcowi.
– Hej.
Uniosłam spojrzenie i zobaczyłam, że o ścianę opiera się Tadashi, który zawsze potrafił mnie znaleźć i chyba zaczynało mnie to odrobinkę przerażać. Jednak, zamiast pleść głupoty, po prostu się uśmiechnęłam i pomachałam do niego dłonią, czując, że nawet nie mam siły na wyartykułowanie dwóch sensownych słów.
– Zmęczona? – zapytał, przysiadając obok.
– Mhm – wymamrotałam niemrawo, opierając głowę na jego ramieniu. – Mam dość.
– Kawiarenka robi w tym roku furorę, tak samo, jak konkurs talentów.
– Nawet mi nie mów, jak tylko była przerwa, mieliśmy etapami, to brakowało nam rąk do pracy. Chyba będę mieć zakwasy.
– Po kilku godzinach biegania na sali nic ci nie jest, a jak trochę popracujesz, to już masz zakwasy?
– Na twarzy! – zajęczałam, macając się po policzkach. – Musiałam się uśmiechać bez przerwy przez kilka godzin! Czuję się tak, jakbym wyszła od dentysty z ogólnym znieczuleniem gęby.
Yamaguchi zaśmiał się cicho i poklepał mnie po głowie, rozsiadając się wygodniej na ławce. Wyciągnął przed siebie nogi i skrzyżował je w kostkach. Przestałam się o niego opierać, przenosząc łokcie na kolana i pochylając się do przodu, żeby zerknąć na ludzi przechodzących korytarzem. Było ich już odrobinę mniej i –zmierzało ku końcowi.
– Rozegraliście mecz pokazowy?
– Tak, ale bez fajerwerków.
– Grunt, że się dobrze bawiliście – zauważyłam, pokazując jednej dziewczynie, która do mnie machała, że potrzebuję jeszcze dwóch minutek spokoju.
– Racja, było całkiem zabawnie.
– Gdzie Tsukki?
– W sumie nie wiem, wyszedł z szatni pierwszy i gdzieś przepadł.
Wyłuskałam z kieszeni spodni telefon i z rozczarowaniem zobaczyłam, że nie było na nim ani jednej nieodebranej wiadomości. Przejechałam zębami po dolnej wardze, mocno na nią naciskając, czując przyjemne mrowienie i z westchnieniem wygasiłam ekran komórki. Nie miałam teraz czasu nad zastanawianiem się, gdzie przepadł mój drogi chłopak. Pewnie coś go zirytowało i stwierdził, że zawija się z tego przybytku biedy i nędzy przepełnionego ludźmi.
– Dobra – powiedziałam, wzdychając i klepiąc Tadashiego po udzie. – Idę do roboty.
– Zaczekać na ciebie?
– A coś ty, mój brat gdzieś tu biega, wrócę z nim.
– Nie mówiłaś, że wpadnie – zdziwił się Yamaguchi.
– Nie osłabiaj mnie bardziej, jakbym wiedziała, że będzie chciał przyjść, to bym go jakoś powstrzymała. Jak na razie pierwszym murem obronnym jest trener Ukai i mam nadzieję, że zajmie go do końca festiwalu.
CZYTASZ
Mój Księżyc |Tsukishima Kei x OC|
FanfictionOd pierwszego etapu walki o Puchar Wiosenny kruki dzieli kilka meczów. Kasumi Shimizu wspiera w walce całą drużynę, a zwłaszcza pewnego blondwłosego blokującego, który od początku zawrócił jej w głowie. Teraz może mówić, że ten Księżyc świeci tylko...