11

116 11 2
                                    

28.09.2021 godz. 5:47, Gdańsk

-Kochaneczku, nie ruszaj się, to nie będzie tak boleć. – pielęgniarka od kilku dobrych minut próbowała uspokoić pełnego energii nastolatka.

-Kiedy ja chcę już iść. – wyjęczał rozdrażniony. – Muszę się z nim zobaczyć, nie rozumie Pani?

-Sam fakt, że się tak szybko wybudziłeś po operacji, jest niepokojący. Ciesz się, że jeszcze żyjesz i nie marudź. – powiedzieć, że była zirytowana jego zachowaniem, to za mało. Ale kogo normalnego Black nie doprowadza do szewskiej pasji? – Zaraz go zobaczysz, młody człowieku, chyba, że nie zamkniesz tej swojej urokliwej buźki.

-Od zawsze wiedziałam, że pani na mnie leci.- mimo dziwnego samopoczucia i dyskomfortu całego ciała, nadal potrafił być czarujący. I troszkę zbyt pewny siebie.- Gdyby Pani się zgodziła, chętnie zabrałbym tak piękną damę na uroczy spacer czy piknik. Ale to jakieś cztery miesiące temu. Bo teraz jestem zakochany po uszy i na piknik mogę zabrać tylko jego.

-Jeszcze jedno słowo, a szwami będziesz miał zaszyte usta. I może jeszcze coś, żebyś się nie nudził.

-Co ma Pani na myśli? – otworów ma co prawda wiele, ale o który chodziło tej kobiecie, to już nie miał pojęcia.

-Chciałbyś nie musieć chodzić do toalety? Zupełnie jak ze stomią. – rozbawiony głos starszej kobiety słyszano pewnie na oddziale obok. Ale to nie jej wina, że zaczynała bardzo głośno mówić, gdy emocje przejmowały kontrolę. Co przy tym pacjencie działo się co chwilę. – Kiedy ty w końcu zrozumiesz, że masz się oszczędzać, a nie gadać jak najęty?

-Dopóki nie ujrzę miłości mojego życia, będę zatruwał Pani cenny czas na opowieściach o naszych wymarzonych randkach. – roześmiał się cicho, po czym jęknął z bólu. Może kobieta miała rację i powinien się w końcu zamknąć.

-A nie twoich wymarzonych randkach? Z tego co wiem twój wybranek nie miał dużo do powiedzenia w ostatnim czasie. – pielęgniarka parsknęła śmiechem widząc naburmuszoną minę nastolatka. No i faktem było, że śmiesznie wyglądał z ranami na połowie twarzy.

-No doprawdy, żarty się Pani trzymają akurat teraz. Mogłaby Pani chociaż poudawać, że podziela-

-Dobra ucisz się, kochaneczku, bo cię słuchać nie mogę. Wjeżdżamy do twojej Sali i jeżeli usłyszę zaraz jakiekolwiek słowo, przeniosę cię OSOBIŚCIE do innej!

- Ale-

-Spróbuj jeszcze raz, a to zrobię! – wykrzyknęła tym razem tak głośno, że z drugiego łóżka doszedł ich niespokojny pomruk niezadowolenia. Współlokator Syriusza był na oko w jego wieku. Na oko, bo widział zupełnie nic – kolega przykrył się kołdrą całkowicie. Ale po głosie stwierdził, że nie może być jakimś gówniarzem.

Pielęgniarka pomogła położyć się Blackowi na łózko szpitalne i sama podeszła do drugiego pacjenta.

-Och, kochanie, proszę odkryj się, będzie ci potem słabo. Ciepło jest w sali. – kobieta pogłaskała tego kogoś jakby przez kołdrę, przez to Syriusz parsknął śmiechem.

-No na pewno Pani posłucha, co nie. Taka przekonująca kobieta przecież z Pani jest, że-

-Syriusz!! –Black nie zarejestrował momentu, w którym szczupłe ciało rzuciło mu się w ramiona. Było mu pewnie niewygodnie, przez to że czarnowłosy był w pozycji półleżącej. –Co ty tu robisz? Co ci się stało? Dobrze się czujesz? Czemu nikt mi nie powiedział, że coś się stało i-

-Kochanie... - oczy nastolatka zaszkliły się i z utęsknieniem pocałował szatyna w usta. Z uczuciem jakiego jeszcze nikomu nie podarował. Pielęgniarka wyszła niepostrzeżenie z sali, aby nie przeszkadzać chłopcom. Na jej twarzy gościł cwany uśmieszek znaczący tylko jedno – ploteczki w gabinecie doktora Westa. –Matko, obudziłeś się. Nie powinieneś wstawać skarbie, jesteś osłabiony. –po tych słowach odsunął się z bólem i poklepał miejsce po swojej prawej stronie. –No wskakuj, słońce.

Pamiętaj, że cię kocham || WOLFSTAR, jegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz