7

126 12 13
                                    

Niedziela, 27.06.2021, Gdańsk godz. 10:34

Czy istnieje ktoś na tym powalonym świecie, kto nie lubi śniadań? Albo chociażby nie lubi tych późnych poranków, gdzie nic nie trzeba robić i cały dzień okazuje się przedsmakiem wakacji?

A może to właśnie te poranki wakacyjne sprawiają, że ludzi pozbywają się problemów.

obiecujesz, że nowy dzień będzie lepszy

gdy stopnieje śnieg pozbędę się depresji

Ulubiona piosenka Remusa. Nie wiadomo, czy ma jakiś głębszy przekaz. Znaczy się ja i on wiemy. Bo jesteśmy jednością.

Leżąc na swoim nieswoim, nowym nienowym łóżku z przytulonym do niego Syriuszem zrozumiał, że jest tchórzem. I tak naprawdę nigdy nie był odważny. Od zawsze uciekał. Bo gdyby był odważny, nie miałby okropnej i bolesnej blizny na twarzy, prawda?

I teraz się zaśmiał. Nieszczerze. Jak taki super przystojny, niemal idealny, facet, miałby na niego spojrzeć? Tylko dlaczego go całował i mówił te wszystkie cudowne rzeczy, dlaczego...

Może dlatego, idioto, żebyś go nie wyrzucił z pokoju?

Co? Kim ty jesteś? Wyjdź z mojej głowy!

Jestem Ben słodki. A ty jesteś taki... taki naiwny, ha! Altruista się znalazł! OBRZYDZASZ GO! JESTEŚ DLA NIEGO POTWOREM!!!!!!

Potworem...

Potworem. A potwory się tępi. Potwory nie mają prawa istnieć. Są obrzydliwe.

Remus jak najszybciej i jak najdelikatniej wyswobodził się z ciasnego objęcia chłopaka i popędził do łazienki znajdującej się za drzwiami. Całe szczęście była „dołączona" do jego pokoju. Uprzednio zawinął pamiętnik i czarny długopis. Zamknął się dwa razy na klucz i usiadł pod ścianą, podkurczając nogi do pozycji obronnej dziecka.

27.06.2021 godz. 10:41, Gdańsk

Ta wila zawróciła mi w głowie. Może jednak jestem zarażony likantropię? Tak się przynajmniej czuję. No i jestem POTWOREM. Więc wszystko pasuje. Kto chciałby taką paskudę jak ja? Chyba tylko idiota nieznający własnej wartości. Nie mogę uwierzyć, że chociażby pomyślałem o związku z nim! Przecież wyśmiałby mnie od razu... Najwidoczniej nie jest mi pisane być z kimkolwiek.

Nawet jeśli stwierdziłby ktoś, że nie obrzydza go moja twarz, w co wątpię, gdyby zobaczył moje ciało, uciekłby z krzykiem do toalety, by następnie zwrócić zawartość żołądka.

Moje wychudzone ciało, pokryte nowymi i starymi ranami nie zachęca, okej? Wiele razy wspominałem, że nie jestem piękny, ale mój WŁASNY POZIOM OBRZYDZENIA PRZEKROCZYŁ CHYBA LIMIT. Mam po prostu dość...

Ale na pewno nie powrócę do kokainy, bo jedyne w czym mi pomogła to w zrozumieniu, że kokaina nie pomaga ci w depresji. Jestem wdzięczny wszystkim, którzy popychają mnie do skończenia tego wszystkiego. Tak będzie mi łatwiej, a jedyną osoba, która mogłaby za mną zapłakać to Lilka. Będzie na mnie zła, ale kiedyś zrozumie...

Nie będę się rozpisywał, jak źle się czuję, bo jest to po prostu denne i niepotrzebne. Każdy wie, że jestem zepsutym brzydkim kaczątkiem. Więc nie widzę sensu, by wracać myślami do tych momentów zwątpienia. Chociaż do nich wcale nie trzeba wracać – one same przychodzą kolejnego dnia.

-Remus? – pytanie przebiło się przez głuchą ciszę w łazience. Aksamitny i lekko zachrypnięty głos wywołał dreszcze na plecach szatyna. – Nie obudziłem się koło ciebie, a łazienka jest zamknięta. Mam nadzieję, że tam jesteś, co?

Pamiętaj, że cię kocham || WOLFSTAR, jegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz