12

180 13 5
                                    

29.09.2021 godz. 7:47, Gdańsk

-Czy wy możecie w końcu iść spać? – minuta dłużej i wybuchnie. Ten chłopak doprowadzał ją do szału za każdym razem. Powtarzała sobie w myślał, żeby tylko nie krzyczeć, bo wiedziała, że pacjent wymagający dłuższej hospitalizacji jest trochę przewrażliwiony na tym punkcie. Ale była już blisko. –Zaraz będzie czwarta rano, a tylko przypomnę, że chcieliście wyjść stąd jak najszybciej. Niedoczekanie.

-Aż tak mnie pani polubiła? – nie odrywając wzroku niższy z chłopaków sennie odpowiedział na uszczypliwe komentarze, którymi kobieta męczyła ich od kilkunastu minut. –Wybaczy pani, madame, ale chciałbym się nacieszyć tym, że mój CHŁOPAK, tak chłopak, się wybudził. I przeszkadza pani w naszej randce.

-Nie denerwuj mnie, Black. – warknięcie pielęgniarki zmusiło chłopców do spojrzenia na jej rozzłoszczoną twarz. –Nie sądzę, żeby randka w szpitalu była spełnieniem waszych marzeń.

-Nie zna się pa-

-Przepraszamy za to, że tak uprzykrzamy pani pracę – Lupin przerwał atak Syriusza i uśmiechnął się przyjaźnie do kobiety. – Obiecujemy, że niedługo pójdziemy spać, ja i tak jestem już zmęczony. Jednak chcielibyśmy się jeszcze trochę sobą nacieszyć. – na stwierdzenie, że jest zmęczony poczuł, jak czarnowłosy przyciąga go jeszcze bliżej siebie, o ile było to możliwe, i całuje czoło.

-Macie szczęście, że nie chce mi się użerać z tym wkurzającym bachorem. DOBRANOC. – trzaśnięcie drzwiami zapoczątkowało salwę śmiechu ze strony starszego.

-Uwielbia nas, prawda Remi? Cudowna kobieta. –troskliwe spojrzenie zlustrowało twarz Remusa. Łapa nadal nie mógł się nacieszyć tym, że może go bezkarnie całować kiedy tylko chce(znowu skorzystał z tej możliwości) i ma tego cudownego chłopaka dla siebie. I tylko on mógł patrzeć, jak ten słodko rumieni się, gdy brak powietrza kończył ich zbliżenia. –Faktycznie chodźmy już spać, musisz odpocząć skarbie.

-Syri, odpoczywałem trzy miesiące. – cichy chichot szatyna rozbrzmiał w Sali zagłuszając serial, który oglądali na laptopie. A przynajmniej w teorii oglądali. – Jak już i tak chciałeś się położyć, to po co kłóciłeś się z tą kobietą.

-Bo lubię ją wkurwia-

-Słownictwo Syriusz.

-Wkurzać. A teraz, słodki, idziemy spać i bez gadania. Jutro chcę, żebyś był w pełni sił. - po odłożeniu elektroniki na stolik naciągnął na nich kołdrę. Nie wiedział, czy łóżko szpitalne utrzyma ich we dwójkę, ale po chwili rozwiał wszystkie wątpliwości. Jeżeli Peter dał radę spać na tym łóżku i te się nie złamało, oni też dadzą radę. Nie to, że uważał Glizdogona za grubasa. Po prostu jakieś dwa lata temu był trochę... pulchny. A może to było rok temu. Albo w tym...

-Odpłynąłeś. Chyba faktycznie jesteś zmęczony.

-Ależ nie jestem! – jak na potwierdzenie swoich słów zeskoczył na podłogę, uprzednio wyplątując się z objęć Remusa, a raczej z jego kończyn, gdyż trochę się zaplątali. Po sześciu pajacykach do Sali wbiegła zdenerwowana pielęgniarka.

-DOŚĆ! –wrzasnęła ciągnąc Syriusza do roześmianego Lupina. –Jeszcze jeden taki wybryk Black i przenoszę cię gdzie indziej. Zrozumiano?

-Tak, tak...

-A teraz DOBRANOC! –zgasiła światło i zamknęła drzwi na klucz. Chyba im, a raczej mu, nie ufała.

Chłopcy posłusznie wtargnęli pod puchową pościel i ułożyli się wygodnie na dużej poduszce. Gdy Remus był na skraju snu KTOŚ mu przeszkodził.

-Wiesz, kocham cię. Baaardzo mocno. –przy tych słowach obcałował całą twarz ukochanego.

-Też cię kocham, Syri.

Pamiętaj, że cię kocham || WOLFSTAR, jegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz