środa, 7 grudnia
Z racji wczorajszych mikołajków pozwoliłem sobie nieść w plecaku symboliczny upominek dla Joanny. Nic wielkiego, zwykłe czekoladki, z umiłowaniem do których się nie kryła, plus mała figurka Lego z uniwersum Spier-mana. Powinna się ucieszyć, zakładając, że nie przestraszy się... mnie. Starałem się, analizowałem, stawiałem drobniejsze kroki żeby zminimalizować efekt bujania tyłkiem, jak również trenowałem mowę aby brzmiała możliwie grubo. Robiłem co mogłem, rozumiejąc, że i tak mijało się to z celem, szczególnie przy poważniejszych zmianach, których ukrycie wymagałoby przyjechania tutaj w ciemnych okularach, sztuczną brodą i drewnianymi podkładkami pod pięty. Nie ma opcji, żeby niczego nie zauważyła, żeby nie wypełniły jej wątpliwości, z którym tylko od niej zależy co zrobi dalej, co sobie o mnie pomyśli. Zareaguje jak Andżela, zwróci uwagę na mój młodszy, porządniejszy wygląd, czy mnie zdewastuje jak Natalia?
Umówiła się, czy też dała się wprosić w swoje poranne plany mnie, ale w wersji sprzed trzech tygodni, a nie obecnej.
Trzy tygodnie... Jakby to było, gdyby nic się nie zmieniło od tamtej pory? Na pewno zrobiłbym wszystko, by nie zaprzepaścić takiej szansy. Pewnie nawet doedukowałbym się w internetach jak do tego podejść, jak się zachować, a może i wyciągnąłbym Krzyśka, czy Arka na piwo, by podzielili się kilkoma radami pod tytułem jak zaimponować kobiecie na pierwszej randce. Z neta bym się dowiedział, że przyniesienie bukietu róż niekoniecznie działa jak w filmach, tylko symbolizuje definicję przerostu formy nad treścią, albo coś tak oczywistego, by jej nie przerywać jak mówi, ale słuchać uważnie patrząc w oczy. Natomiast od kumpli mógłbym posiąść rady z życia, z etapów, przez które sami niegdyś przechodzili. Tylko, że każdy człowiek jest inny, każda kobieta jest inna, do każdej należy podchodzić indywidualnie. W końcu gdyby istniał taki uniwersalny zbiór zawsze działających trików, odebrałby to randkowaniu całej magii, spontaniczności, spłycając je do odfajkowywania ciągu instrukcji, jak w programie komputerowym. Jeśli zrobiła tak, to ty musisz tak, jeśli powiedziała a, to idź do f-7 albo h-1, w zależności od kąta jej uśmiechu.
Nie spieprzyłbym tego tak jak z Moniką. A jeśli nawet, to inaczej, z tamtej przygody wysnułbym lekcje. Czyli... jakie konkretnie lekcje? Żeby za bardzo się nie otwierać, nie być jeszcze w pełni sobą już na dziesiątym spotkaniu? Gdy odprowadzałem Joannę po kinie, to zachowywałem się normalnie, nie udawałem męskiego mężczyzny i niczego tym nie zepsułem. Dlatego bym się dzisiaj nie spinał, cieszyłbym się na nasze spotkanie, z samej okazji pobycia z kimś, komu się podobam. Może mogłoby z tego coś wyjść, rodzice by się ucieszyli, ja miałbym partnerkę na wesele kuzyna, a i może... może... o rany... Co gdybym się naprawdę w niej zakochał? Jak nigdy w nikim do tej pory, jak nie mam pojęcia, że w ogóle da się zakochać? Mogłoby się okazać, że jednak potrafię być chłopakiem. Może wtedy bym się nim stał. Jej chłopakiem. Prawdziwym i szczęśliwym.
Ale jestem inny niż trzy tygodnie temu. I nie wiem już w ilu procentach jestem jeszcze facetem, a w ilu... Nawet nie chcę kończyć tej myśli, przy wezbranych w stan gotowości gruczołów pod oczami.
Na co ja liczę właściwie, skoro nie mam pojęcia co ze mną będzie za kolejny miesiąc, ani nawet tydzień? Jak mam coś z nią planować? Po co właściwie wstawałem na busa o szóstej rano i się tu przywlokłem?
Ponieważ Joanna jest dziewczyną, czyli boską formą życia, a do tego miłą. Miłą w stosunku do mnie. I wibrują mną te domysły, ploteczki o nas, krążące niczym miłosne aluzje w szkole, ołówkowe napisy na oparciach krzeseł, takie J+M w serduszku.
Wiem też, że i ona na coś liczy. A ja nie chcę jej zawieść. Ale najpewniej zawiodę i nic nie mogę na to poradzić. Nie moja wina, że w dalszym ciągu wolałbym się dziewczyną stawać, niż ją zdobywać, zwłaszcza teraz, w świetle kolejnych wskazówek, wyłaniających się niczym nowe poszlaki w śledztwie.
CZYTASZ
I staję się dziewczyną
Ficción GeneralOpowieść o spełniającym się powoli marzeniu. Rozdziały 1-4 opowiadają o przemianie wewnętrznej bohatera, dopiero od 5 zaczynają się zewnętrzne. Marek, wieczny singiel po trzydziestce, chociaż wciąż jeszcze nie poddaje się w poszukiwaniu swojej drugi...