Pov: Conor
Jedyne co czułem to pustka. Patrzyłem się tępo na grób, a Briggan siedział u mego boku, tak samo ponury jak ja. W końcu umarła mu też bliska towarzyszka. Uraza i Briggan byli do siebie podobni, oczywiście z charakteru. Oboje byli uparci, ale gdy chodziło o bliskie osoby, byli bardzo opiekuńczy i walczyli do samego końca.
Starałem się uśmiechnąć na tą myśl, ale nie potrafiłem. Zwykle pomocną obecność towarzysza pomagała mi się uspokoić i odsunąć na bok smutne myśli. Jednak teraz nic takiego się nie działo. Obydwoje patrzyliśmy tępo na grób Abeke, gdzie była pochowana kobieta ze swoją lamparcicą. Niloanka została pochowana w swojej ojczyźnie. Rytuał pogrzebowy odbył się według standardów mieszkańców wioski, a której się wychowała. Jej ojciec zmarł wcześniej od niej, więc Soama przejęła ten obowiązek. Dopiero gdy wróciła do domu pozwoliła sobie na łzy, jak to zobaczyłem wolałem się wycofać, każdy musi odbyć żałobę na swój sposób.
Rollan i Meilin już wrócili, jednak ja wolałem jeszcze trochę pobyć z Abeke, nawet jeśli jest pod ziemią. Nie wiem ile już czasu minęło, nie mam pojęcia nawet kiedy zaczęła się ceremonia pogrzebowa. Cały mój czas zapełniała teraz pustka. W końcu oderwałem wzrok od ziemi i spojrzałem na niebo. Dzień się powoli kończył i na glebę padały czerwone promienie zachodzącego słońca.
-Oh, Abeke, gdybyś mogła to teraz zobaczyć- to jedno zdanie kosztowało mnie aż za dużo, bo od razu łzy napłynęły mi do oczu.
Spuściłem głowę i zacząłem obracać pierścionek na palcu. Nie był jakoś wymyślnie drogi, ale był moją najcenniejszą rzeczą zaraz obok pasterskiego kostura i zielonego płaszcza. Małe skórzane kółko było symbolem mojej miłości do Abeke oraz przypominało mi o złożonej przed nią przysiędze. "Zawsze będę pamiętał. Wiecznie będę trwał. Serce zostawiłem tobie, miłością będę obdarowywał Cię aż po śmierć i jeszcze dłużej." Pamiętam ten dzień gdy wymówiłem te słowa. Mogłoby się wydawać, że było to zaledwie wczoraj, a jednak od tamtego czasu minęło 20 lat.
Abeke stała przede mną w białej sukience, pięknie kontrastującej jej z ciemnym kolorem skóry i zielonym płaszczem przerzuconym przez ramię. Na jej czoło opadał wianek zrobiony z polnych kwiatów. Wyglądała prześlicznie, a szeroki uśmiech i błyszczące ze szczęścia oczy tylko dodawały jej uroku. Mój przyszły teść, który powierzył mi opiekę nad Abeke stał w pierwszym rzędzie, ocierając łzy szczęścia z policzków. Po jego prawej stała siostra mojej ukochanej, Soama, opierając głowę na ramieniu swojego męża. Obok nich znajdowała się moja rodzina. Matka uśmiechała się dumna ze mnie z tak samo mokrą od łez twarzą jak ojciec Abeke. Bracia byli niezwykle poważnie i pierwszy raz od bardzo bardzo dawna wyglądali aż tak uroczyście.
Ja sam byłem ubrany elegancko, ale bez przesady. Moim najważniejszym elementem ubioru był mój zielony płaszcz, który powiewał dumnie na moich ramionach. U mego boku stał Rollan, zaś koło Abeke znajdowała się Meilin. Przyjaciele zgodzili się być świadkami na naszym ślubie, przecież tyle razem przeszliśmy, że trudno by było odmówić. Obok nas stały nasze zwierzoduchy. Briggan ledwie stał nieruchomo, bo z podekscytowania najchętniej by hasał dookoła nas, jednak poświęcił się, bo było to dla mnie ważna chwila. W przypadku Urazy nie było widać jakiego kolwiek zdenerwowania. Lamparcica wydawała się niezwykle spokojna.
Usłyszeliśmy zbliżającego się, spóźnionego już Olvana. Przywódca Zielonych Płaszczy zdyszany zatrzymał się przed nami. Lenori, na szczęście czuwająca przy nim, przeprosiła wszystkich za opóźnienie. Starszy mężczyzna poprawił płaszcz i zaczął przemawiać.
Na tę uroczystość zebrali się wszyscy członkowie Zielonych Płaszczy, którzy byli w okolicy. W końcu mieczęsto w tej organizacji bierze się ślub. Gdy Olvan skończył mówić, ja zacząłem wypowiadać słowa przysięgi. Cały czas patrzyłem na moją wybrankę. Mówiłem prosto do niej. Te wszystkie obietnicy składałem prosto z serca, wkładałem w te słowa całą miłość do Abeke, by mogła poczuć że to nie tylko czcze obietnice, lecz najprawdziwsza przysięga, którą nigdy nie złamię. Gdy skończyłem jej i tak łagodne spojrzenie ciemnych tęczówek jeszcze bardziej złagodniało. Powtórzyła wszystko co powiedziałem z taką samo zażartością w głosie jak ja, a jej spojrzenie przepełniała miłość. Wymieniliśmy się obrączkami, które podali nam nasi świadkowie i Olvan zakończył ceremonię wygłaszając pięć ważnych słów: "Państwo młodzi, możecie się pocałować." Więc zrobiłem jak kazał. Ze wszystkich stron rozległy się oklaski. Największym zaskoczeniem było, gdy Uraza podeszła do Briggana i delikatnie polizała go po pysku. Wilk wydawał się być tak samo zdezoriętowany jak ja, w końcu nieczęsto lamparcica okazywała jakiekolwiek większe uczucia.