Pov: Soama
Gdy się urodziłam wzbudziłam wielkie zainteresowanie. Pierwsza córka wodza wioski to był zaszczytny tytuł. Poza tym stałam się oczkiem w głowie moich rodziców. A to było dla mnie ważniejsze niż zainteresowanie innych, nieznanych przeze mnie ludzi. Mama i tata traktowali mnie jak księżniczkę. Zawsze byli koło mnie i pilnowali by nie stała mi się krzywda. Od początku wpajano mi wartości mojego wyglądu i tego, że moim obowiązkiem jest wyjść za mąż i dobrze służyć memu ludowi. To była moja rola. Pięknie się prezentować i być oparciem dla partnera. Właściwie byłam tak traktowana bardziej przez tatę niż przez mamę. Moja rodzicielka była typem kobiety stanowczej i nie lubiącej być przez kogoś traktowana gorzej przez swoją płeć. Jej ulubionym zajęciem było wybieranie się samotnie w nieznane. Lubiła być wolna. Gdy musiała, była w domu, ale zwykle wolała otwartą przestrzeń i brak ograniczeń. Ojciec zaś był jej przeciwieństwem. Stateczny, twardo osadzony w zasadach. Szczerze nawet nie wiem jakim cudem się kochali. Przecież byli całkowicie różni.
Moje sielskie życie jedynaczki skończyło sięsie bardzo szybko. Gdy tylko zaczęłam chodzić, pojawiła się nowa istota, która całkowicie wciągnęła rodziców, których już nie interesowało tak bardzo jak ich córeczka dorasta. Moja siostra Abeke, sprawia, że czułam się niekochana. Teraz to ona przyciągała całą uwagę. Teraz to nią się rodzice zajmowali. Jej los bardziej ich interesował niż mój! Przez to stałam się złośliwa w stosunku do mojej siostry. Zawsze gdy tylko mogłam wytykałem jej wszystkie błędy, które robiła i cały czas mówiłam jaka ona jest nieurodziwa. Prawda była taka, że Abeke nie była wcale taka brzydka. Urodę miała matki przez co jej rysy nie były delikatne, tylko podobnie jak jej, wyrzeźbione przez dzikość Nilo. Ja za to byłam delikatna, moje rysy twarzy nie nosiły znamion trudu życia. Zdecydowanie byłam najbardziej podobna do ojca.
Przez to powstał rozłam w naszej rodzinie. Oczywiście, kochaliśmy siebie w jakiś sposób, ale było widać granice. Matka wolała, żebyśmy były takie jak ona, niezależne, silne. Jednak ojciec chciał, byśmy trzymały się starych zasad i reguł, wyjść za mąż i przysłużyć się wiosce naszą sztuką. Abeke, która miała temperament matki, stała się tak jak ona niezależną duszą, jednak ja wolałam lepić garnki i pielęgnować swoją urodę.
Ojciec pomimo tego iż Abeke nie spełniała jego oczekiwań, jako jego córka, jakoś ją kochał, ale wszystko się zmieniło w pewnym momencie. Gdy miałam 7 lat, a moja siostra 6, nasza matka nie wróciła z polowania. Parę wojowników z wioski wyruszyło na jej poszukiwanie. Nigdy nie zapomniałem, jak Abeke na mnie w tedy patrzyła. Jej zaszkolny wzrok i ciągłe pytania: " gdzie jest mama"? Sama nie wiedziałam, a byłam od niej starsza tylko o rok. Nie miałam pojęcia co się stało z naszą rodzicielką, a pytania Abeke tylko mnie dodatkowo męczyły. Najgorzej przeżywał nasz ojciec. Był zdruzgotany i ciągle powtarzał, że gdyby nie była taka uparta to nic by się jej nie stało. Próbowałam się czegoś dowiedzieć od taty, ale on nawet nie wzracał na mnie uwagi. Zmartwiona sytuacją udałam się do części gdzie był mój pokój i tam czekałam co się dalej wydarzy skulona w kącie.
W końcu wojownicy wrócili. Rozmawiali z ojcem. Długo. Słyszałam jak rozpaczali. Płakali. Zdarzyło się coś złego. Nieśmiało wyszłam i podeszłam bliżej do ludzi. Tata odwrócił się do mnie cały zalany łzami. Ten widok tak mnie zaskoczył, że aż stanęłam. Ojciec poruszał niemo ustami, nie potrafił wypowiedzieć jakiegokolwiek słowa. Wojownicy po cichu wyszli, jakby nie chcieli nam przeszkadzać. Spojrzałam na tatę oczekująco. On zrezygnowany upadł na kolana i szeptem powiedział te trzy okrutne słowa: "mama nie żyje." Nawet nie zauważyłam, gdy klęczałam przy nim i zalewałam się łzami. Abeke podeszła nie wiedząc o co chodzi. Gdy nas zobaczyła nie zrobiła tak jak ja, nie użalała się. Miała inny sposób na żal. Wybiegła z naszego domu, a my nawet nie próbowaliśmy jej zawołać z powrotem. Zbyt byliśmy skupieni na cierpieniu, które nas spotakło.