Chapter 1. Let this be the first time

1K 62 5
                                    

And when I realised it

It was just too late

'Cause you already had my heart

In the palm of your hands



Łóżko z rana zawsze zdaje się zimniejsze niż wieczorem. Nie żebym nie przyzwyczaił się do budzenia się samotnie. Puste miejsce obok mnie nie jest czymś nowym. Każdej nocy wierzę jednak ze może tym razem zostanie do rana, wypije ze mną kawę, zje śniadanie. Każdej też budzę się zupełnie sam. Na początku było gorzej. Teraz juz prawie nie czuję zawodu. Myślę ze popadamy w rutynę.


Nie czuje dzisiaj chęci by wstać. Mam tydzień urlopu wiec nawet nie muszę. Jednak im dłużej leżę tym bardziej doskwiera mi zimno rażące z mojej lewej strony. Otwieram oczy i powoli odrzucam kołdrę. Zamykam okno, które on zawsze otwiera przed wyjściem i idę nastawić ekspres. Tego rana na prawdę przyda mi się kawa.


Przeczesuję włosy ręką i mój własny dotyk wydaje się obcy. Jestem prawie pewien ze wciąż pachnę jego perfumem. I wiem ze będę nim pachnieć nawet po prysznicu. Mimo wszystko biorę go i wierzę że moje pomarańczowe mydło zmyje zapach mocnych perfum i wczorajszej whisky. Znowu nie zasunąłem prysznicowych drzwi wiec widzę w lustrze swoje odbicie. Świeże czerwone siniaki na mojej szyi leżą zaraz obok tych starszych powoli znikających. W jednym miejscu, na barku widzę drobna ranę tam gdzie jego zęby przecięły skórę.Będzie to miła pamiątka, na parę najbliższych dni. Lub godzin.


To nie tak ze robimy to codziennie. Choć nie powiem ze to się nie zdarzało. Nigdy nie wiem jednak kiedy zadzwoni. Kiedy wpadnę na niego w barze, nie wiem czy nie postanowi wymienić mnie na kogoś innego.


Kiedy wychodzę wycieram się dokładnie ręcznikiem, który pachnie jak on. Ubieram bieliznę która jest podobna do jego i zakładam koszulkę która zdecydowanie należy do niego, bo jest lekko za duża. Wyraźnie w pośpiechu pomylił ubrania. Nie czuję się smutny z tego powodu. To daje mu powód by wrócić tu co najmniej jeden raz.


Wcalenie szukam sztucznych argumentów by ściągnąć go z powrotem. Nie muszę. Wiem ze wróci. Zawsze wraca. Prędzej czy później ale zawsze wraca.


Można powiedzieć o mnie wiele rzeczy. Ale nie to ze jestem słabym kochankiem. Wiem co i jak zrobić żeby wracał. Wiec wraca. Choć dla nas obu byłoby lepiej gdyby tego nie robił.


Piję kawę taką jaką on nauczył mnie pic. Zanim go poznałem w ogólenie piłem kawy. Nawet ona zdaje się pachnieć perfumami które miał wczoraj na sobie.


Powtarzam sobie ze wcale się do niego nie przywiązuję. Ze to po prostu dlatego, ze długo się nie widzieliśmy. I ze za dwa tygodnie znowu wylatuje. Próbuje wiec zapamiętać każdy detal. Wymawiam sobie ze to prawda.


Zastanawiam się jak będzie wyglądał dzisiejszy wieczór. Wychodzimy do baru,6 starych znajomych i ich drugie połówki. Jak zwykle przyjdę sam.On jak zwykle przyjdzie z kimś. Myślę czy dziś jest ten dzień wk tórym będziemy zachowywać się jak dobrzy przyjaciele czy ten w którym postanowi mnie unikać.

In the palm of your handsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz