Chapter 4. Of pictures in frames and kisses on cheeks

383 39 5
                                    

3 lata temu

- Chyba żartujesz- powiedziałem pociągając kolejny łyk porannej kawy.

Uwielbialiśmy to miejsce. Bylo nasze ta mała kawiarnia w zaułku, zawsze tak pusta z rana. Słońce wpadające przez okna ciepłymi promieniami cicha muzyka i uzalezniajacy zapach najlepszej kawy. I przysięgam ze obietnica tej atmosfery sprawia ze zapomina sie jak daleką drogę trzeba przejść od naszych akademików by tu dotrzeć.

- Nie. Dlaczego. I tak obydwoje wiemy że to się musiało tak skończyć. Nie ma sensu tego ciągnąć.

Obracam kubek w dłoniach i szukam dobrego argumentu żeby go powstrzymać. Patrzę jak słońce oświetla jego twarz gdy spogląda w okno i walczę z pokusą zrobienia mu zdjęcia.

- Spróbuj.Jeszcze rok. Przeciez to ci nie zaszkodzi.

Szybko odrywawzrok od szyby i patrzy na mnie ze zdziwieniem jakby nie wierzył ze mowie serio.

- nie zaszkodzi?To zmarnowany rok, Kise.

- Przeciez możesz to pogodzić

-Ale po co?

Przez chwilę zastanawiam się czy dobrze usłyszałem i naprawdę nie mogę uwierzyć że on tego nie widzi. Naprawdę uważa, ze tu nie ma sensu.

- Bo gdybyś kiedyś jednak nie mógł

- Co? Nie mógł grać? Obydwoje wiemy że jestem do tego stworzony co niby może się stać.

- Wypadki się zdążają Daiki. Kontuzje, problemy. Zmarnowales juz na to 4 lata wiec po prostu dokończ te studia.

Wzdycham i kładę dwa palce na nosie, by po chwili znów napić się kawy. Widzę ze Aomine swoja wypil juz dawno i teraz jedynie bawi się kubkiem czekając na mnie. Jak zwykle.

- zresztą jak tam chcesz. Skoro tak źle ci się ze mną mieszka to rzucaj studia. Nic cię nie trzyma.

Mówię pól żartem pół serio. Przez chwilę naprawdę zastanawiam się jaka usłyszę odpowiedz. Nie ma jednak żadnej. Jest za to rozchodzące się od moich ust ciepło i ręka spoczywająca na moim karku

- Baaaka - mówiAomine i całuje mnie w czoło by po chwili odsunąć się i usiąść spowrotem na kanapie po swojej części stolika - Skoro tak ci na tym zależy wytrzymam ten rok.

Mówi znowu patrząc w okno jakby zupełnie nic sie nie stało. Jakby wcale przed chwilą nie pocałował mnie w miejscu publicznym. Przykładam dłoń do policzka i czuję, ze się czerwienię.

- Poza tym. I takbym wpadał - mówi patrząc mi w oczy spod przymkniętych powiek po czym szeroko się uśmiecha. - Gdzie jeszcze znajdę kogoś tak chętnego z tak ciasnym tyłkiem?

-Aominecchi.Jesteś okropny! - teraz czuje ze dosłownie caly płonę ze wstydu i jeszcze bardziej cieszę się ze w kafejce jesteśmy tylko my i zbyt zajeta układaniem kawy, by zwrócić na nas uwagę,sprzedawczyni . Widzę jak Aomine wzrusza ramionami.

- Naprawdę nie wiem o co ci chodzi Ryouta. To twoja zaleta powinieneś byc z niej dumny.

Czasami go nienawidzę. W niektóre dni bardziej niż w inne. Na przykład w takie jak ten, gdy odnajduje przyjemność w upokarzaniu mnie, gdy wychodzę z kawiarni, a on jedynie idzie za mną i smieje się, by pochwili zarzucic mi rękę na ramiona czym sprawia ze się potykam i oblewam nowy kremowy płaszcz kawą. Tak. W takie dni go nienawidzę.

Ale kiedy przeprasza mnie ze musi iść tak szybko, bo ma trening i mówi ze żałuje że nie mógł oferować mi wiecej czasu tego poranka, a potem całuje mnie w policzek i idzie obiecując spotkanie wieczorem przypominam sobie ze nie mogę go nienawidzić. Przypominam sobie jak wiele radości wprowadza w moje życie. czasem sa takie dni. Takie dni jak ten, gdy bawi go sprawianie ze sie rumienie, głupie żarty, krępowanie mnie, nabijanie się. Takie dni jak ten gdzie wśród tego wszystkiego znajduje male gesty, takie jak ten pocałunek w policzek, które mówią wiecej niz cala reszta.

Tak. Czasem sa takie dni, gdy myślę ze mogę powiedziec ze jestem szczęśliwy będąc przy Aomine.

I w takie dni nie żałuję ze nie udalo mi sie zwalczyć tej pokusy i zrobiłem kolejne zdjęcie, które przypomina mi dlaczego to akurat jego mógłbym pokochac.

In the palm of your handsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz