Chapter 11. Welcome to New York. It's been waiting for you

216 24 3
                                    

2 lata temu

Gdy wysiadam z samolotu od razu odczuwam zmianę. Patrząc na samo lotnisko widzę ogromną różnicę między Nowym Jorkiem, a Tokio. Nie jest to jednak zła zmiana. Myślę, że mógłbym przyzwyczaić się do życia w tym mieście.

Idę za tłumem, bo nie bardzo mogę się odnaleźć, kiedy jednak wchodzimy w głąb lotniska zauważam swojego agenta. To w tym momencie zaczynam nowe życie.

Gdy do niego podchodzę wita mnie z uśmiechem i mierzwi włosy jakbyśmy byli dobrymi przyjaciółmi, przez chwilę zastanawiam się, czy nimi nie jesteśmy. Zdążyliśmy zżyć się przez te pół roku w Japonii, myślę jednak, że jest to bardziej jak relacja ojciec-syn

Przez ostatnie trzy miesiące nie kupowałem już dwóch kaw. Przestałem dzwonić i napisałem doniego tylko 2 razy. Jestem gotowy by zacząć swoje życie od nowa. Nawet jesli oznacza to życie bez niego.

Ishine, mój agent, miał w tym duży udział. Jednego dnia zmusił mnie bym opowiedział mu całą swoją historię. Choć nie byłem pewny swojego wyboru zrobiłem to i muszę przyznać, że niesamowicie mi ulżyło. Czasem jednak warto przestać bronić się przed dobrymi radami.

Jednej jednak nie posłuchałem. Choć Ishine mówił, ze nie powinienem tego robić, wciąż śledze karierę Aomine. Czasem przeglądam fora. Znalazłem parę zdjęc z różnymi dziewczynami, choć on upiera się, że nie jest z żadną z nich.

Jest jedno zdjęcie zrobione w dniu jego przylotu, co sprawia, że zastanawiam się, czy umawiał się z nią gdy byliśmy razem? A raczej gdy ja myslałem, że byliśmy razem. On najwidoczniej nie traktował tego tak poważnie jak ja.

Z czasem jednak boli coraz mniej. A teraz, gdy wsiadam do lśniacego srebrnego Audi Q5, które od dzisiaj jest moje i po raz pierwszy przekręcam kluczyk w stacycje upewniam się w tym, że moje życie  nie jest tak złe jak się ostatnio zdawało.

Otwieram okno i wystawiam rękę łapiąc wiatr a drugą trzymając kierownicę. Ishine mówi, że mam skupić się na drodze i zamknać okno, ale widzę pojawiający się na jego twarzy uśmiech decyduję więc zignorować kolejną z jego dobrych rad i jedynie głośno się smieję, gdy on prowadzi nas do apartamentu.

Mojego apartamentu. wybranego prze mnie, gdy byłem jeszcze w Japonii. Znajdującego się na ostatnim piętrze wieżowca w centrum. Minimalitycznie urządzony ze szklanymi oknami od sufitu do podłogi. Czy mogłem sobie wymarzyć lepszy start?

Myślę, że nie.

Kiedy dojeżdzamy na miejsce Ishine używa pilota przy kluczach do mieszkania by otworzyć wjazd do garazu. Szukam miejsca 156, równego numerowi lokalu i parkuję. Po chwili wysiadamy, a ja upewniam się, ze zamykam auto.

Nie mam ze sobą zbyt wiele. Większość moich rzeczy została przetransportowana do mieszkania już prędzej lub zwyczajnie została w Japonii. Co zresztą trzyma mnie przed kupieniem czegoś nowego? 

Po tym jak podpisałem kontrakt z Isshine? Absolutnie nic.

Używamy windy, by wjechać na górę, bo żaden z nas nie ma dość sił, by wchodzić na ostatnie piętro po schodach. Winda jest na tyle duża, ze zmieściłoby się z dziesięć osób, więc moje dwie torby nie robią problemu. Z dobrze ukrytych głosników cicho leci relaksująca muzyka.

Gdy rozsuwają się drzwi wychodzimy na korytarz na którego końcu znajdują się drzwi do mojego apartamentu. Nieświadomie wstrzymuję oddech. Kiedy mój agent wkłada klucz do zamka zamykam oczy. Po chwili słyszę ciche kliknięcie

Gdy przekraczam próg jestem już w innym świecie. Mieszkanie jest prawdopodobnie minimum 2 razy większe niz to, ktore mają moi rodzice, a i ono, nie nalezy do najmniejszych.

In the palm of your handsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz