Rozdział X

4 0 0
                                    

-Już dłużej nie mogę dłużej utrzymać ciekawości czy to ty słońce...-Czuła przez chwilę jego ciepły oddech.- Dopiero co byłaś chora, a już z powrotem wychodzisz i znów będziesz chora-zamarła. On wiedział.
-Skąd t-ty to wiesz?
-Czyli jednak-uśmiechnął się.- Trudno ukryć prawdę przed taką osobą jak ja. Jestem bardzo dociekliwy jeżeli chodzi o rzeczy lub osoby  które mnie interesują.-Zaśmiał się, na co Luferyson przyszły dreszcze. -Mówiłem że się zaraz przeziębisz-powiedział zakładając jej swoją marynarkę. Tak bardzo w tym momencie bała się spojrzeć mu w twarz.- Skoro już tak rozmawiamy powiedz mi proszę kim jest Nick.
-Mój kuzyn-odpowiedziała cicho bo na tylko tyle była w stanie.
-Oh więc z kuzynem współpracujesz. Interesujące. Muszę ci się do czegoś przyznać.-Znów się się zniżył bo szczerze mówiąc trochę go bawiło jak po jej ciele przechodziły ją dreszcze.-Podsłuchałem jedną twoją rozmowę wspominałaś coś o nim, musiałem się tego dowiedzieć kto to. Na moje szczęście jesteś nie ostrożna. A teraz gdy wiem kto to czuję się spokojniejszy.-oddalił swoje usta od jej ucha.- Jeszcze jest jedna rzecz która mnie ciekawi ale już innym razem-stał z nią chwilę w ciszy. -Już pora spać. Jutro trzeba do domu jechać. Zanim odejdę odwróć się.-Zrobiła to lecz patrzyła na podłogę, więc palcem uniósł jej głowę tak by spojrzała mu w oczy.-Dobranoc-powiedział to po czym złożył jej pocałunek na policzku i odszedł. Ten wzrok przyprawiał o dreszcze był inny taki szalony. Z jej oczu zaczęły wypływać łzy które były spowodowane stresem, położyła się. W pewnym momencie wbiła sobie paznokcie w rękę, ból pomagał jej się uspokoić. Nawet nie zauważyła kiedy usnęła, a z ran po paznokciach poleciało kilka kropel krwi. Obudziła się ona gdzieś około południa. Zerknęła na rękę miała bandarz przez co przeleciały ją dreszcze. Po czym spojrzała na stolik, a na nim była kartka.

Droga Lily
Nie rób tak :( Inaczej będę musiał cię bardziej przypilnować.
                                                                                                       ~Leo

Przełknęła głośno ślinę. Następnie jak najszybcjej się z stamtąd zebrała. Zjadła jeszcze obiad u rodziców i jej tata ją odwiózł. Szybko weszła do mieszkania. To był pokręcony wyjazd. Z lekkim uśmiechem przywitała mieszkanie tylko ona, herbata i dobra książka. Zrobiła herbatę sięgneła książkę i zaczęła czytać. Około półtorej godziny później zadzwoniła do niej Eli.
-Heeej idziesz z nami do kina?
-Kto mówi?
-Elizabeth
-Czy mój numer dają za darmo?-zapytała siebie.-Mogliby chociaż płacić, zależy na którą?
-19
-Dobra mogę iść
-Baay zapisz mój numer- powiedziała ruda i się rozłączyła. Lily wróciła do lektury, po czytaniu przeglądała tiktoka. Niedługo po tym poszła spać. Tego ranka postanowiła przejść się do empika przydałoby się kupić trochę książek. Co z tego że nie ma już na nie miejsca. Plan doskonały, ubrała się i poszła tam. Kupiła trzy książki, a kręciła się po empiku z dobre dwie godziny nie mogąc zdecydować się jaką książkę kupić. Gdy wracała czuła czyiś wzrok na sobie ale nikogo nie widziała stwierdziła że po porostu jej się zdaje. Po powrocie szukała idealnego miejsca na te książki i znalazła.  Czas szykować się do kina, umyła się. Wysuszyła głowę, ubrała się i ruszyła pod kino. Była tam cała ekipa lecz na widok jednej osoby Luferyson przeszły dreszcze i gdy ich wzrok się spotkał od razu go zerwała.

Pianista i SkrzypaczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz