Sylwester rozpoczęcie nowego wspaniałego roku lub mniej wspaniałego. Impreza jak zwykle u Leo bo jakże by inaczej. W dniu 31 wszyscy o 17 się zebrali każdy przyniósł coś od siebie. Matt wziął alkohol, Adrien napoje, a Leo jedzenie. Reszta przyniosła jakieś gry bądź rzeczy które się przydadzą. Na początku grali w gry, obejrzeli film. Po czym do zabawy dołączyły muzyka i alkohol. Odliczanie nadeszło szybko, poleciały fajerwerki. Siedzieli do 3 o tej godzinie wszyscy padli jako jedni z ostatnich. Lily zasnęła na kanapie, brunet przykrył ją kocem. Pocałował ją w czoło po czym szepnął, myślał że ona śpi.
-Kocham cię.
-Pierdzielisz głupoty po alkoholu idź spać- mruknęła. Speszony poszedł się położyć spać. Rano Luferyson obudził dźwięk odkurzacza. Brunet spał.
-Wyłączcie to dajcie ludziom spać- powiedziała zakładając kordłę na głowę.
-Już piętnasta- usłyszała głos Matta.
-To co ty tu jeszcze robisz?-powiedziała zaspana.
-Ktoś musi tu posprzątać wszyscy sprzątamy a wy śpicie. Czekamy na was od trzynastej.
-To jeszcze gooodzinkę- mruknęła i chciała iść dalej spać lecz przeszkodził jej dźwięk odkurzacza więc leżała nie otwierając oczu. Do salonu wszedł zaspany gospodarz.
-Było to zostawić bym posprzątał- powiedział przeciągając się.
- Raz na ruski rok można za ciebie posprzątać.
- A ona to żyje?- zapytał pół żartem skazując na przykrytą po całości brunetkę.
-Nie- odpowiedziała. Westchnął, odkrył ją. - Trupy zostawia się przykryte.
- Trupy nie gadają, wstawaj.
-Nooo dooooobra- powiedziała niezadowolona. Wstała i się uśmiechnęła.- Idę do łazienki- kłamała. Poszła w stronę łazienki ale jednak weszła po cichu do pokoju Leo. Tam zawinęła się w kordłę, dalej spała. Nikt jej już nie obudził. Sama się obudziła na wieczór. Gdy otworzyła oczy, podniosła się do pozycji siedzącej. Zobaczyła brązowooki siedział przy laptopie. Rozwijając się spadła z łóżka. Leo od razu spojrzał do tyłu.
-Żyje chyba- uśmiechnęła się, odwzajemnił uśmiech.
- Długo spałaś już 20 będzie się zbliżać- powiedział sprawdzając godzinę.
-A za to czuję się cuudownie. Zaraz się zabiorę do domu, wezmę taksówkę- rozciągnęła się dalej siedząc na podłodze.
- Jeżeli chcesz możesz zostać.
- Lepiej nie będę ci przeszkadzać w spaniu.
-Z pewnością nie będziesz, zostań.
-Mogę zostać ale ostrzegam że możesz się nie wyspać- już nic nie odpowiedział tylko się uśmiechnął, odkręcił się. Luferyson wstała, poszła coś zjeść była bardzo głodna. Ugotowała parówki po czym je zjadła wróciła. Na szczęście miała ze sobą słuchawki więc położyła się z drugiej strony by mu nie przeszkadzało światło telefonu. Chwilę później Anderson położył się specjalnie koło niej. Czekała aż przyśnie by zdjąć rękę , gdy tak się stało nie udało się jej zdjąć. Poddała się i oglądała dopóki sama nie zasnęła nie wiedząc nawet kiedy. Rano obudziła się pierwsza ściągnęła słuchawki, telefon jej się rozładował. Położyła na szafkę obok, chciała wstać ale Anderson ścisnął uścisk i mruknął.
- Jeszcze nie wstawaj- jej serce momentalnie zabiło mocniej. Została, niedługo potem Leo otworzył oczy, uśmiechnął się.- Dzień dobry.
- Dobry wyspałeś się?
- Jak nigdy.
-To dobrze- leżeli tak przez moment w ciszy. Ona patrzyła na sufit zaś on na nią. - Mógłbyś poszłabym się przyszykować do domu- przerwała ciszę, nie zadowolony zrobił to co chciała.
CZYTASZ
Pianista i Skrzypaczka
Novela JuvenilNa razie wstawiam to na próbę jeżeli się spodoba będę wrzucać kolejne rozdziały.