(Nie spr.)
Przygotowaliśmy razem nie duży obiad. Heyle robiła sałatki i doprawiała ziemniaki, a ja smażyłem mięso. Wszystko wyszło naprawdę świetnie. Ciągle posłaliśmy sobie miłe spojrzenia i uśmiechy. Cholera co się dzieje? Czy to ten moment gdy ona i ja.. w końcu się zbliżymy? Czy ten pocałunek faktycznie spowodował, że nie będę tylko przyjacielem? Wolałem się nie nastawiać jednak ciągle byliśmy dość blisko siebie, że do głowy wpadały mi różne myśli. Chciałem ją dotknąć. Przytulić. Cholera jestem rozkojarzony. W czasie obiadu rozmawialiśmy co moglibyśmy doprawić lepiej bądź dosolić. Choć musze przyznać, że pieczone ziemniaki wyszły jej świetnie. Po posiłku poszliśmy na górę. Przesiadywaliśmy w moim pokoju i włączyliśmy jakiś film na laptopie siedząc na łóżku. Dziewczyna siedziała między moimi nogami. Cholera jest tak blisko. Nie mogłem jednak na chama tak po prostu jej złapać. Wolałem spytać.
- Mógłbym...objąć cię...i zaciągnąć twoim zapachem? - Spytałem trochę nie śmiało, czując jak nagle moje serce zabiło mocniej.
Ona jednak nie odezwała się. Złapała mnie za ręce i ułożyła na swoim brzuchu. To był dla mnie znak, że mogę się zbliżyć. Objąłem ją bardziej i zaciągnąłem jej wonią tuż przy szyi. Cicho powarkiwałem z jakiegoś nieznanego mi powodu. Nie mogłem przestać. Jej zapach był kojący. Uśmierzał cały ból, który czułem w środku. Dłoń dziewczyny spoczęła przy moim uchu i zaczęła mnie za nim drapać.
- Heyle...Przepraszam jeśli jestem napastliwy...po prostu...tak bardzo mnie uspokajasz... - Czułem w środku jak mój żołądek się skręca. Ten stres, ale jednocześnie ta bliskość...
- W porządku. Nie czuję się zagrożona. - Zaczęła gładząc mnie po głowie na co przymknąłem oczy. - Właściwie...też czuję się spokojniejsza...Omega co prawda trochę świruje, ale nie na tyle nieznośnie.
- Dlatego, że jestem jedynym, którego się nie boisz? - Spojrzałem na nią, a ona odwróciła delikatnie głowę.
- Już mówiłam, nikt wcześniej nie okazał mi tyle dobroci, współczucia i wsparcia co ty. Przełamałeś poniekąd mój strach. Nie boję się, że zaczniesz patrzeć na mnie jak na...swoją ofiarę. Jak na słaby obiekt do wykorzystania. - Odwróciła się do mnie jednak dalej była blisko. - Czuję, że jestem dla ciebie kimś więcej niż słabą Omegą. Dla ciebie jestem Heyle. Dziewczyną po...pewnych przejściach. Szanujesz i rozumiesz więc daję ci to samo. Szczęście odpłacam wzajemnym szacunkiem.
Uśmiechnąłem się na jej słowa. Miałem dobrą okazję by ją pocałować jednak wpadłem na lepszy pomysł i to a tyle dobry, że zapamięta dużo lepiej.
- W takim razie chrzańmy to denne oglądanie serialu i zróbmy coś szalonego. - Podniosłem się z łóżka. - Ufasz mi? - Wyciągnąłem do niej rękę, a to pytanie było retoryczne.
W oczach dziewczyny zobaczyłem iskierki zachwytu. Złapała mnie za rękę, a ja pociągnąłem ją na dół. Złapałem kluczyki od auta, kartę, portfel i telefon. Zamknąłem dom wiedząc, że Diablo ma zapasowe. Nie wiem jak z Margo i teraz mnie to nie interesowało. Kiedy doszliśmy do garażu wszedłem sam. Złapałem za plandekę, którą zdjąłem z samochodu. Wsiadłem od razu i włączyłem auto. Ryk silnika powodował dreszczyk, przeszywający ciało. Wyjechałem z garażu zapraszając Heyle do środka, która od razu usiadła obok mnie.
- Gdzie jedziemy? -Spytała od razu.
- Na tak zwaną przejażdżkę. - Po tych słowach włączyłem płytę, która skocznym bitem pasowała do obecnej atmosfery.
Kiedy muzyka leciała z głośników ruszyłem z piskiem opon. Chciałem z nią zaszaleć. Na początku podpisywałem się na zakrętach gdy wyjechaliśmy z miasteczka. Heyle wręcz śmiała się z zachwytu. Widziałem, że dobrze się bawi. Zajechaliśmy do miasta gdzie postanowiłem zabrać ją do mojej ulubionej knajpy gdzie rodzice czasem mnie zabierali. Co prawda był to fast food, ale można było zamówić jedzenie do auta i jechać dalej. Kiedy to uczyniliśmy pojechaliśmy na targi roślin, które akurat odbywały się na mieście. Heyle oczywiście po zjedzeniu tortilli się zataczała za mną, ale była uśmiechnięta widząc małą palmę. Oczywiście kupiłem ją mimo iż kazała tego nie robić. Uparłem się by zrobić jej prezent. Obejrzeliśmy jeszcze kilka stoisk i postanowiliśmy kupić świecę sojową Ricie. Heyle nalegała, ze to będzie miły gest z mojej strony. Ja jednak postanowiłem powiedzieć, że to od Heyle. Zeszło nam się z 4 godziny na mieście więc powoli wracaliśmy do domu. Postanowiłem przewieźć ją trasą widokową bez ostrych zakrętów i popisów. Zwolniłem nieco tempo zachwycając się widokami razem z nią. Kiedy widziałem jej uśmiech postanowiłem zabrać ją w jedno miejsce. Mianowicie ubita górka, która sięgała wysokości drzew zapewniająca bardzo ładny widok. Była to górka zrobiona przez tutejszych Crossowców jednak autem też dało się podjechać. W radiu poleciała na tyle dobra muzyka, że zrobiła mi dobry klimat do malowniczego zachodu słońca. Miałem w głowie plan idealny i chyba ten dzień nadejdzie dzisiaj. Nie mieliśmy daleko jednak przycisnąłem pedał bliżej ziemi chcąc dojechać szybciej. Serce biło mi jak szalone jednak czułem dużą pewność siebie. Gdy dojechaliśmy poprosiłem by dziewczyna wysiadła z samochodu. Heyle podziwiała widoki kiedy ja włączyłem muzykę głośniej. Wyszedłem z samochodu i w odpowiednim momencie refrenu złapałem ją bliżej siebie i zacząłem tańczyć. Widziałem w jej oczach szok, ale pozytywny. Od razu wkręciła się w dość skoczną muzykę uśmiechem. Obracałem nią i przechyliłem co jakiś czas. Zbliżałem i oddalałem, a kiedy piosenka się skończyła pochyliłem się jak bym chciał ją pocałować. Trzymałem cały czas dziewczynę by nie upadła. Nie wiedziałem co w tym momencie się wydarzy, ale chciałem ją całować. Całować namiętnie. Uśmiechałam się do niej, a ona do mnie. Podniosłem ja jednak do pionu. Staliśmy naprzeciw siebie, i to dość blisko. Ułożyłem dłoń na jej policzku, a ona trzymała swoje dłonie na mojej klatce piersiowej.
CZYTASZ
Azyl
FantasíaAzyl Nikkido-Alpha, chłopak o niezwykłej odmienności co również zwie swym przekleństwem. Zmieszanie genów z pół wilka Nikodema i Alfy najwyżej klasy Reymonta powoduje iż powstaje on. Hybryda. Żyjący w niewielkiej wiosce pod miastem wśród ludzi i wi...