꧁ 𝟙𝟜 ꧂

191 8 7
                                    

(Do spr.)

Przebudził mnie dźwięk skrzypiącego materaca uginającego się pod czyimś ciężarem. Sekundę później osobnik, którego rozpoznałem po zapachu zaczął czochrać mnie po głowie co nie skutkowało dobrym humorem na początek dnia. Burknąłem niezadowolony jego poczynaniami. Machnąłem na ślepo ręką chcąc go odgonić od siebie. Przyjaciel jednak nie odpuszczał, a nawet cicho zachichotał. Naprawdę próbował wywołać wilka z lasu.

- Wstawaj, wstawaj śpiąca królewno. Musimy iść do szkoły. - Powiedział ciągle mnie targając.

- Spierdalaj... - Odtrąciłem jego dłoń niezadowolony i wtuliłem twarz w poduszkę.

- Baba jesteś i tyle. - Burknął nie kontynuując już kołtunienia moich włosów. - Tak będąc w temacie bab, twoja kobieta pisała do mnie. Czeka na ciebie w parku koło szkoły.

- PIĆ - usłyszałem demoniczny głos przez co poderwałem się czując nagłą suchość w gardle. Oddech przyspieszył, a obraz od razu wyostrzył. 

Pierwsze co od razu pomyślałem o Heyle. Nie mogę jej skrzywdzić, a pragnienie...Cholera bardzo nie chcę tego robić jednak...nie mam innego wyboru. Pierdolona bestia.

- Wszystko okey stary? - Spytał widząc moje zawieszenie się nad poduszką.

Spojrzałem w jego kierunku niepewnie odpowiadając na pytanie.

- Musze się napić... Bardzo. - Powiedziałem z wyraźną suchością w gardle.

- Okey, tylko zrób to szybko. - Powiedział jak gdyby nigdy nic sięgając po coś ostrego z biurka. Nieoczekiwanie i niestety nie zależnie ode mnie poczyniłem inne kroki.

Podniosłem się łapiąc go za rękę, którą chciał się skaleczyć i przycisnąłem przyjaciela do czarnej ściany.  Zawrzało we mnie. Nie wiem dlaczego poddałem się pragnieniu i pozwoliłem na takie zbliżenie. Jego blady obojczyk wyglądał bardzo apetycznie aż moja warga zadrżała. Nie mogłem wyjść z tego transu

- Azyl..co ty... - Spytał, a ja wyczułem strach.  

To napędziło mnie bardziej. Dreszcz przeszedł przez całe moje ciało. Złapałem jedną ręką za jego ramię, a drugą zacisnąłem materiał koszulki w losowym miejscu na klatce piersiowej. Bez namysłu wgryzłem się w jego ciało słysząc syknięcie z bólu. Moja szczęka zacisnęła się. Czując jego słodką jak i kojącą krew od razu przyszła mi ulga na gardło. Działało jak najlepszy zbawienny lek. Zatraciłem się na chwilę trzymając ciało Diablo przy sobie.

- Ej Diablo, co tak długo? - Spytał Jeyk wbijając na chama do pokoju przez co zastał nas w nieco niekomfortowej sytuacji. Nie miałem zamiaru przerywać. Diablo coś pokazał do mojego siostrzeńca.  - Aha, okey...nie przeszkadzam. - Usłyszałem jak nieco zdezorientowany wycofał się i zamknął drzwi.

Po krótkiej chwili poczułem dłoń na mojej głowie. Uspokoiłem się trochę aż w końcu odsunąłem się od rany, która przez kontakt z moją śliną powoli zaczęła się goić. Spojrzałem na przyjaciela czując się trochę głupio z tym co zrobiłem. Nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się mieć takiego napadu pragnienia by zbliżyć się aż tak. Mój oddech uspokoił się wraz z wirującymi myślami. Patrzyłem w oczy białowłosego, który był trochę przytłumiony.

- Diablo...okey? - Szepnąłem ujmując jego policzki w dłonie by na mnie spojrzał.

- Daj mi moment... - Powiedział z przymkniętymi oczyma. Widocznie go zmuliło przez to co zrobiłem przez co poczułem się gorzej sam ze sobą.

- Ej, co to...za grymas? - Uśmiechnął się lekko. - Jest git tylko...w chuj się zestresowałem. - Potrząsł po chwili głową doprowadzając się do porządku.

AzylOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz