To był głupi pomysł.Ale dotarło to do mnie dopiero wtedy gdy moje nogi odziane w przetarte trampki stanęły na moście brooklyńskim. Kompletnie odcięłam się od świata zewnętrznego idąc prosto przed siebie, ręce mając wsadzone w kieszenie bluzy.
Była sobota. Wracałam z pracy i jak na letnią lipcową porę było okropnie ciemno. Dzisiaj wyszłam później biorąc na siebie obowiązki koleżanki która się zwolniła na polecenie szefowej. Wyglądała dość marnie jak przyszła a jej trupio blada twarz dosłownie odstraszała wszystkich wokół.
Zaciągnęłam się świeżym powietrzem i z powrotem je wypuściłam. Przystanęłam przed barierką przyglądając się widokowi który miałam przed sobą.
Kochałam patrzeć na to miasto nocą. Miało w sobie prawdziwy urok, którego nie można był spotkać w innym mieście. Był jedyny i niepowtarzalny. Słynął z tego, że wyrastały na nim przeszklone wieżowce, mniejsze, większe nie miało znaczenia. To tworzyło oryginalność tego miasta.
Z mojego aktualnego położenia mogłam zobaczyć fragment Central Parku czyli mojego ulubionego miejsca na letnie spacery.Z transu wybudził mnie czyiś głos:
– Nie za późno na takie wędrówki?
Wydawało mi się, że skądś go znam. Był niski, zachrypły. Z nutką seksapilu a jednocześnie tak subtelnie przeszywający. Jak tylko odwróciłam głowę moje wszelkie wątpliwości rozpłynęły się w powietrzu.
Otóż stał przede mną sam Tony Stark z rękami w kieszeniach swojego garnituru, z firmowym uśmieszkiem na twarzy, zdobionej jego charakterystycznym zarostem.
Przechylił głowę do boku, leniwie sunąc wzrokiem po całej długości mojego ciała na co wywróciłam oczami, z powrotem się odwracając.To tylko pretekst na podryw. Nie daj się omamić Denise. Ten facet to chodzące kłopoty.
– Planujesz mi odpowiedzieć? – zapytał, lecz ja w dalszym ciągu go ignorowałam, co zaczynało budować napięcie. – Grasz trudną do zdobycia, hę? Muszę Cię zmartwić maleńka, i tak stracisz dla mnie głowę.
– A Ty zęby jak zaraz nie zamkniesz swojej irytującej jadaczki. – odpyskowałam dumnie, unosząc podbródek do góry. – Żegnam.
Z tymi słowami wyminęłam go by wrócić tam skąd przyszłam jednak zostałam powstrzymana przez uścisk na moim nadgarstku.
– Puść mnie. – wywarczałam, szarpiąc się na marne. On nie odpuszczał i w miarę upływu kolejnych sekund zaczął niebezepiecznie się do mnie zbliżać.
– Nie chcę Ci zrobić krzywdy. – zapewnił, puszczając mnie. Rozmasowałam bolące mnie miejsce, swoim wzrokiem ciskając w niego piorunami. – Jesteś dość ciekawą osobą.
Poczułam jak we mnie zawrzało.
– Ciekawe to będzie oglądanie Cię w więzieniu za molestowanie. – prychnęłam, zaciskając szczękę. – Wybacz ale nie mam zamiaru być jedną z Twoich dziwek. Jak chcesz się pobawić to idź do burdelu. Jestem pewna, że przyjmą Cię tam z otwartymi ramionami.
Chyba się tego nie spodziewał, podobnie jak ja. Zazwyczaj jestem miła ale nie gdy ktoś jest tak irytującym natrętem jak on. Miałam dość na dzisiaj. Byłam zmęczona a na zewnątrz robiło się coraz chłodniej. Nie chciałam być chora i zdychać z gorączką w łóżku przy trzydziestostopniowym upale.
– Wiesz kim jestem? – zapytał, obojętnym tonem.
– Oczywiście. – odwróciłam od niego spojrzenie, nie mogąc znieść jego przeszywającego wzroku. – Każdy wie kim Pan jest, panie Stark.
Nie odpowiedział, mimo to dalej czułam, że na mnie patrzy co robiło się skrajnie niekomfortowe.
– Mogę już iść, czy zamierza mnie Pan dalej dręczyć?
– Proszę bardzo ale musisz wiedzieć o mnie jedną rzecz. – tu pochylił się w moją stronę dociskając moje ciało do zimnej metalowej barierki mostu. – Ja nigdy nie odpuszczam.
W tamtym momencie naprawdę się przestraszyłam. Może nie brzmiało to szkodliwie ale odebrałam to jako ostrzeżenie.
Na szczęście pozwolił mi się wysunąć z potrzasku więc czym prędzej zaczęłam wracać w stronę miasta, nie odwracając się choćby na chwilę. Szłam szybkim krokiem, pasującym do rytmu mojego szaleńczo bijącego serca które starałam się uspokoić.
W środku cała drżałam a w nosie wciąż kręcił mi się zapach jego perfumów który nie opuścił mnie aż do momentu gdy znalazłam się w mieszkaniu.
Zamknęłam wszystkie zamki i pozasłaniałam wszystkie okna. Może trochę przesadziłam ale wciąż miałam obawy, że on wciąż może gdzieś tam być. Położyłam się dość późno lecz sen nigdy nie nadszedł. Przewracałam się z boku na bok próbując znaleźć sobie wygodną pozycję jednak nic na to nie wskazywało.
Ja nigdy nie odpuszczam.
Cholera co ja narobiłam?
CZYTASZ
Second Chance t.stark
FanfictionDenise wciąż myślała, że dzień w którym spotkała Tony'ego był jedynie przypadkiem. Nie wiedziała jednak, że za niepozornym flirtem kryło się coś więcej. | pre avengers (2012) | by: -mavrck