VII.

143 12 1
                                    


Zanim na zawsze zapomnę: Nigdy nie ufać pomysłom Marthy.

Nie wiem co mnie podkusiło tamtego ranka by założyć te cholerne obcasy oraz błyszczyk na usta. Wyglądałam okropnie a jednak miało to pomóc w rozwiązaniu całej tej sytuacji.

Ubrałam krótszą spódniczkę. Bo jak to ujęła Martha: ma być prowokująco ale nie bezczelnie.
Stark kompletnie się tego nie spodziewa. Ani tego, że specjalnie nie założyłam stanika ani nawet tego co zamierzam zrobić.

Ten plan był do dupy.

***

– Wyglądasz jak młoda studentka na okładce Playboya. – powiedziała Harrington, oglądając mój wygląd i zaczepiając swój wzrok o czarne szpilki na których o mało się nie zabiłam idąc tutaj.

– Nic nie mów. To będzie żenujące. – odparłam nalewając sobie wody do szklanki i upijając porządny łyk.

– O to chodzi. – kiwnęła, poprawiając moje kasztanowe kosmyki. – Zobaczysz już jutro go tu nie będzie.

Zaufałam jej. Zrobiłam to bo może w jakimś maleńkim stopniu ten plan miał zadziałać a ja w końcu przestać być w centrum jego zainteresowania.

– Przyszedł. – szepnęła mi przez ramię, zerkając dyskretnie dookoła. Przełknęłam ciężko, po czym złapałam notatnik w ręce i ruszyłam.

Ręce pociły mi się jak szalone a serce biło z każdym kolejnym krokiem. Z daleka widziałam już jak przegląda menu nie zwracając uwagi na otoczenie. To dobrze. Przynajmniej miałam szansę go zaskoczyć.

– Punktualnie jak zawsze. – stwierdziłam, stając przy stoliku. On wciąż uważnie wczytywał się w kartę dań powiększając mój stres. – Widzisz coś ciekawego?

– Zastanawiam się nad jakimś ciastem i...

Usiadłam na stoliku sprawiając, że materiał sukienki podwinął się do góry a włosy opadły równomiernie po brzegach.

Widzę jak wstrzymuje oddech nie spuszczając wzroku z moich oczu, próbując powstrzymać się przed zjechaniem po  mojej sylwetce.

Uśmiecham się perfidnie, przechylając głowę do boku oraz posyłając mu naglące spojrzenie.

– Więc?

– Powiedz, że to dla mnie się tak wystroiłaś. – odezwał się z nadzieją w głosie i mimowolnie zlustrował mnie od góry do dołu zatrzymując wzrok na moich odkrytych nogach.

– Czyli tylko kawa? – ignoruję jego słowa zapisując szybko w notesie. Tony odchyla się do tyłu i przeczesuje nerwowo swoje włosy.

– Właściwie to wolę coś zimnego. – wydusił, łapiąc za kołnierz swojej koszuli.

– Tak jest Panie Stark.

Zsunęłam się powoli z blatu i stukając swoimi obcasami podąrzyłam w kierunku Marthy, której posłałam triumfalny uśmiech.

– I jak?

– Jeszcze chwila i rozpłaszczy się jak pies. – zaśmiałam się biorąc szklankę oraz nalewając do niej zimnej wody z cytryną. Harrington zagryzła wargę i szybko zerknęła na stolik przy którym siedział.

Second Chance   t.starkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz