– Maleńka... – słyszę jego zachrypnięty głos ale nie chce mi się otwierać oczu, dlatego leżę w bezruchu. – Denise?Dopiero gdy dłoń bruneta ląduje na moim ramieniu podrywam się do góry nabierając ze świstem powietrza. Widzę jak się cofa by zaraz potem unieść dłonie w geście obronnym.
– Nie mogłem Cię w ogóle dobudzić. – powiedział z nikłym uśmiechem na twarzy, opuszczając ręce wzdłuż ciała. – Spałaś tak twardo jak skała.
Nie mogłam się mu dziwić kiedy łóżko na którym spałam było miękkie niczym chmurka. Moje ciało dosłownie zapadało się w delikatnej i pachnącej bawełną pościeli. W niczym nie przypominało tego łóżka które miałam u siebie.
– Która godzina? – zapytałam, odchrząkując.
– Ósma dwanaście.
– Co?! O nie...jestem spóźniona...Muszę..
Wygrzebałam się z kołdry w pośpiechu chcąc się przebrać jednak powstrzymała mnie od tego ręka miliardera, która pchnęła mnie z powrotem na materac.
– Denise. – powiedział lekko zmartwionym tonem. – Jest niedziela.
Patrzę na niego wciąż nie do końca świadoma po czym chowam twarz w dłoniach i wzdycham. Ostatnio miałam tyle pracy, że nie byłam w stanie zorientować jaki był dzień tygodnia.
– Niedziela. – powtórzyłam jak echo. – No tak.
– Napewno wszystko w porządku? – zapytał mnie, podsuwając sobie fotel. Zmierzyłam go wzrokiem i mimowolnie zagryzłam wargę, bo wyglądał cholernie dobrze.
Nosił czarny t'shirt, przez który widać było zarys jego mięśni oraz sylwetki. Mój wzrok skupił się jednak na małym niebieskim światełku przebijającym się przez ciemny materiał.
Dopełnieniem całego stroju były niebieskie przetarte jeansy oraz zmierzwione włosy, których tym razem nie ułożył.– Obchodzi Cię to? – pytam, wygładzając swoją poranną fryzurę.
– Zdziwisz się ale tak. – kiwnął głową zaciskając swoją szczękę. – Szczerze, nie wyglądasz jak przeciętna zdrowa osoba a bardziej jak spracowana alkoholiczka z depresją. Masz cienie pod oczami i przekrwione białka. Twój oddech jest płytki i nierównomierny co sugeruje, że Twoje ciało jest zbyt zestresowane.
– Niby na jakiej podstawie mam Ci wierzyć? Nie jesteś nawet lekarzem.
– Mam oczy i widzę co się z Tobą dzieje. – odpowiada, mierząc mnie swoim przenikliwym spojrzeniem, pod którym nieświadomie się skuliłam. – A po za tym...ja zawsze mam rację.
– Whatever. – burknęłam pod nosem i wstałam by wyminąć go w drodze do miejsca gdzie zostawiłam wczoraj swoje ubrania. – Gdzie one są?
– Były mokre. Wyrzuciłem je.
– Że co proszę?! Wyrzuciłeś? Powaliło Cię?! – wrzasnęłam wyrzucając ręce do góry. – Jesteś pieprznięty.
Odwracam się by odreagować ale w tej samej chwili moje ciało zostaje przybite do ściany obok a moje ręce umieszczone nad głową. Nabieram szybko powietrza patrząc przerażona w ciemne tęczówki bruneta, który pochyla się nade mną w niebezpiecznej odległości.
Czuję jego zapach, który zawraca mi w głowie rozmazując obraz. Jego obecność przyprawia mnie o dreszcze których nie jestem w stanie zignorować. Ciepły oddech muska mój obojczyk, a serce przyśpiesza dwa razy bardziej gdy jego głowa przechyla się do boku.
– Raczej nie tak powinno się odzywać do kogoś kto zaoferował Ci dach nad głową, nie mylę się? – jego spokojny, opanowany głos przyprawił mnie o ścisk żołądka.
CZYTASZ
Second Chance t.stark
FanfictionDenise wciąż myślała, że dzień w którym spotkała Tony'ego był jedynie przypadkiem. Nie wiedziała jednak, że za niepozornym flirtem kryło się coś więcej. | pre avengers (2012) | by: -mavrck