IV.

153 13 11
                                    

Można sobie tylko wyobrazić poziom mojego zirytowania gdy w środku nocy zostałam zmuszona odebrać telefon.

Nie zapaliłam nawet światła, leżąc półprzytomna i uporczywie próbując trafić palcem w zieloną słuchawkę.
Szlag, a mogłam nie pić tego wina.

– Halo? – chrypnęłam.

– Obudziłem Cię?

Zamknęłam oczy prosząc Boga by to był jakiś żart.

– Skąd masz mój numer? – pytam, siadając na łóżku i odgarniając swoje włoy do tyłu.

– Mam swoje sposoby. – rzucił.

– Wal się. – syczę i szybko się rozłączam odkładając telefon z powrotem na szafkę nocną. Znów się układam lecz nie mija chwila gdy ten znowu zaczyna dzwonić a ja zaciskam pięści.

Co za skończony kretyn.

– Czego w zdaniu 'wal się' nie zrozumiałeś?

– Zignorowałem je. – oczami wyobraźni widzę jak wzrusza ramionami. – Możesz przez chwilę ze mną porozmawiać?

– Nie.

– Denise...

– Spieprzaj.

– Maleńka...

– Powiedziałam nie. – powtórzyłam głośniej łapiąc na tym, że moje palce zacisnęły się na kołdrze. – Daj mi spokój.

Rozłączyłam się, kładąc telefon obok na materacu. Ten rozdzwonił w przeciągu sekundy ale nie odebrałam wprowadzając go w tryb wibracji.

Leżałam więc, próbując zasnąć lecz ilekroć już odpływałam urządzenie znowu się włączało. W końcu jęknęłam z irytacją i chwyciłam je w dłonie, patrząc na wyświetlający się numer.

Dziewięć pieprzonych cyferek, które teraz doprowadzały mnie do szału.

– Masz minutę. – mówię przecierając swoją twarz.

Po drugiej stronie zalega cisza. Brunet chyba jest zaskoczony moją odpowiedzą albo po prostu zasnął co jest mało prawdopodobne.

– Okej. Znasz taki kolor jak kość słoniowa, prawda?

– Tak.

– No i jest jeszcze taki drugi jak biel kokosowa.

– Co?

O czym on do cholery mówił? Czy naprawdę dzwonił do mnie w środku nocy by zapytać się o kolor? Ewidentnie coś z nim nie tak.

– Po co mnie o to pytasz?

– Zastanawiam się jaki obrus wziąć na nasze wesele.

Prawie zakrztusiłam się powietrzem.

– W Twoich snach, świrze. Nie będzie żadnego wesela.

– Od razu noc poślubna? Wow, maleńka, nie znałem Cię od tej strony. – wyczułam, że się uśmiechnął.

– Nienawidzę Cię.

– Nie potrafisz kłamać, wiesz? – mówi a ja wypuszczam powietrze nosem. – Gdzie teraz jesteś?

– Uh, w łóżku? Przez Ciebie nie mogę zasnąć. – odpowiedziałam i chwilę później usłyszałam jego przeciągłe, sugestywne mruknięcie.

Nie mogłam powstrzymać gorącego rumieńca który wkradł mi się na policzki barwiąc je na różowo. Ugh, czemu to takie żałosne?

I czemu jest mi tak potwornie ciepło?

Second Chance   t.starkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz