Czy wspominałam już jak okropne były pomysły Marthy?
Lubiłam spędzać z nią czas. Pozwalało mi to trochę odpocząć od codzienności i wszystkiwgo co działo się w mojej głowie. To zawsze były drobne rzeczy jak spacer po Central Parku, przejażdżka rowerem po Brooklynie czy zwykła nocka u niej w mieszkaniu.
Wyjazd poza Nowy Jork nigdy nie wchodził w grę.
Nic nie stało mi na drodze do opuszczenia miasta a jednak nie mogłam tego zrobić. Jak tylko pomyślałam o opuszczeniu mieszkania robiło mi się niedobrze.
Bo tutaj byłam bezpieczna. Tutaj miałam jeszcze po co istnieć, z dala od moich własnych problemów. Z dala od mojego rodzonnego miasta w którym doświadczyłam i widziałam zbyt wiele, przez co do dziś męczą mnie koszmary.
Wracając, pomysły Marthy zawsze mnie zadziwiały.
Ale tym razem przegięła.
– Czekaj, co?
– No mówiłam Ci! – uśmiechnęła się machając mi przed twarzą biletami. – Załatwiłam nam wylot na Wyspy Kanaryjskie!
No ja pierdolę.
***
Nie spodziewałam się, że na to pójdę.
A jednak, siedzę tu na lotnisku z miną srającego kota ignorując moje skaczące z nerwów kolano. Martha wdała się w dyskusję z jakąś starszą Panią która zbeształa ją, że trzyma buty na siedzeniu obok.
Ja byłam wyłącznie skupiona na tłumach które mnie otaczały, nie pragnąc nic więcej jak tylko uciec z tego okropnego miejsca. Nadal to do mnie nie docierało, że się zgodziłam. Że popełniłam tak straszną głupotę.
Z westchnięciem, wyciągnęłam komórkę i napisałam do jedynej osoby, która akurat przemknęła przez moją myśl. Nie wiedziałam czy była zajęta czy nie ale mimo to i tak liczyłam, że mi odpowie.
Stresuję się.
Czekałam. Wzrok miałam wbity w podłogę, ściskając swój telefon w dłoniach. Martha przestała się kłócić a babka nagle wstała i pełna oburzenia zaczęła iść w kierunku toalet.
Josephine:
To coś poważnego?Prawie podskoczyłam gdy nadeszła odpowiedź. Zastanowiłam się przez chwilę i napisałam:
Jestem na lotnisku.
Martha załatwiła nam hotel na Wyspach Kanaryjskich.Przez moment nic nie odpisywała, czytając wiadomość. Zawsze mnie to stresowało ale w obecnej sytuacji jedynie pogarszało mój stan.
Josephine:
Chciała dobrze.
Po za tym przyda Ci się trochę odpoczynku.Nie rozumiesz.
Ja tam jadę na tydzień.
Nie przeżyję tego.Josephine:
Pamiętasz o czym rozmawiałyśmy ostatnio?
Nie możesz wiecznie przed tym uciekać.
Przecież ufasz Marcie, wiesz, że nic Wam się nie stanie.Cholernie się boję.
Kolano mi skacze, tak jak wtedy.
Myślę o tym i nie umiem przestać.
CZYTASZ
Second Chance t.stark
FanfictionDenise wciąż myślała, że dzień w którym spotkała Tony'ego był jedynie przypadkiem. Nie wiedziała jednak, że za niepozornym flirtem kryło się coś więcej. | pre avengers (2012) | by: -mavrck