9

101 9 3
                                    

Była 10 rano, razem z Finnieyem musieliśmy wstać bo o 11 musiał być w domu, pożegnałam się z nim aż nagle wpadł mi do pokoju:
-Prawie bym zapomniał, jutro każda dziewczyna zakłada bluza swojego chłopaka, masz- podał mi swoją szara bluze przesłał przelotnego buziaka i poszedł do domu.

Reszta dnia minęła mi spokojnie, miałam jutro sprawdzian z hiszpańskiego wiec pouczyłam się jakoś do 19, wzięłam prysznic ubrałam się w piżamy, zmylam makijaż mimo ze nie miałam go zbyt wiele i położyłam się spać.
Następny dzień
Wstałam o 6.30, pomalowałam się, ubrałam w jasne jeansy i bluze Finniey'a po czym udałam się wraz z Bruce'm do szkoły. Było widać ze bardzo się stresował sprawdzianem z hiszpańskiego, wiec próbowałam go pocieszać. Gdy weszliśmy do szkoły rozdzieliliśmy się bo on szedł na matematykę a ja na dodatkowy angielski. Po drodze spotkałam Gwen wiec udaliśmy się razem do sali. Gwen i Ja byłyśmy bardzo zmartwione tak jak i wszyscy zaginięciem Robina. Gwen mówiła mi ze Finniey płakał w nocy, tak samo jak Bruce. Po angielskim miałam fizykę matematykę i próbę cheerleaderek, po czym do sali weszła pani Rose.
-Lizzy Yamada, proszę na słowo.- powiedziała normalnym głosem. Wstalam i udałam się za Rose, po czym ona odezwała się.
-Twoi rodzice dzwonili ze jak najszybciej masz udać się do domu, i mam iść przy sklepie, czyli zupełnie dłuższa droga do mojego domu przez która nigdy nie chodziłam do mojego domu bo poprostu przedłuża drogę. Byłam taka głupia ze tylko PRZELECIAŁA mi przez głowę myśl że coś jest nie tak. Głupia ja uznałam ze to normalne i pokierowałam się w stronę domu. Nagle na mojej drodze zatrzymał się czarny bus z którego wysiadł mężczyzna z bardzo jasna karnacja, ciemnymi długimi włosami i z kapeluszem oraz w okularach przeciwsłonecznych. Nie było słońca wiec poco mu by niby były? Odrazu zrobiło się podejrzanie, wiec przyspieszyła az nagle rozbiły mu się jajka.
-O jej jaki ze mnie niezdara!- krzyknął przejęty
-Przepraszam, pomoc panu?-Odpowiedziałam.
-Panienko, mogłabyś pozbierać te jajka?- Zapytał

Ja zupełnie nie świadoma niczego ukucnełam a on chciał wziaść mnie od tylu, lecz ja wyciągnęłam z kieszeni swoją żyletkę ( która miałam na właśnie takie wypadki) i przecięłam mu nią po klatce piersiowej. Szybko uciekłam, byłam cała zapłakana. Postanowiłam nikomu o tym nie mówić, bo niby po co. Jedyne co bym zrobiła to ofiarę z siebie. Gdy byłam już przed domem otarłam łzy uśmiechnęłam się i weszłam do domu.
-Hej Lizzy, co tak wcześnie? przecież 2 minuty temu skończyłaś lekcje.
-Pani Rose puściła nas wcześniej- Uśmiechnęłam się i pobiegłam spanikowana na górę. Zamknęłam się w pokoju, i usiadłam w rogu pokoju. Wyjęłam zapalniczkę i podpalałam sobie uda. Nie ciełam się żyletka bo wiem ze byłoby to widać i leciałaby mi krew, a przez to ze jestem cheerleaderka nie mogę na to pozwolić. Ogień zostawiał tylko, małe blizny na moich udach. Gdy już skończyłam ubrałam spodnie i położyłam się spać. Coś czuje że powinnam powiedzieć Finniey'owi..

Inspiracja na koniec rozdziału arellano_fan

seriously? || Finniey Shaw Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz