Nika i Laura ochlapywały się wzajemnie stojąc po kolana w podwarszawskim jeziorze. Po chwili trzeci raz wciągu 5 minut złączyły się w pocałunku jednocześnie przewracając do wody. Net był zbyt zajęty dyskusją z Manfredem żeby zwrócić na to uwagę, a Felix zajmował się czytaniem książki.
-Ale jak to ,,nie kupisz''?!- zagotował się szatyn.
-Najwyższa pora, żebyś zaczął być odpowiedzialny i niezależny. Nie zawsze przy tobie będę.
-Oczywiście, że będziesz! I to dosłownie, mam Cię w telefonie i ze wszystkich nieśmiertelnych rzeczy jesteś najnieśmiertelniejszy.
-Sam jesteś rzecz. Jestem istotą inteligentną, zresztą wszystko jedno, być może pora znaleźć sobie jakąś pracę.
-Przecież ty nawet nie masz czego kupować!
-Robię to w trosce o twoje dobro. Na mailu masz oferty pracy -Manfred uciął dyskusję i ciąg cyfr zniknął z ekranu netowego telefonu.
-Syn marnotrawny, kupujesz takiemu nowy procesor, a on nic w zamia... co się tak głupio uśmiechasz?- To pytanie było skierowane do Felixa. Blondyn się zarumienił, ale odpowiedział na pytanie przyjaciela.
-Skoro i tak musisz znaleźć pracę, możemy poszukać jakiejś wspólnie. Będzie ciekawiej i może dziewczyny też dołączą -spojrzał w stronę Niki i Laury wychodzących z jeziora.Net mruknął coś w odpowiedzi, nie do końca określając czy się zgadza na propozycję Felixa.
-O czym gadacie? -zagadnęła czerwonowłosa okrywając swoją dziewczynę ręcznikiem.
-O tym, że musimy znaleźć pracę.
-Myślałam, że Manfred za ciebie płaci... -rudowłosa zwróciła się do Neta.
-Już nie. Stwierdził, że muszę się nauczyć ,,odpowiedzialności'' i ,,niezależności'' więc odciął mnie od kasy.
-W sumie mnie też by się przydało trochę gotówki -stwierdziła Laura.
Nika nie odezwała się słowem. Było jasne, że dziewczynie zawsze przyda się każda złotówka.***
Cała superpaczka siedziała wspólnie na kanapie w salonie domu Polonów. Net siedział na środku a po jego prawej stronie był blondyn, którego z wielką chęcią by przytulił i pocałował, ale miał na tyle rozsądku, że tego nie zrobił. Dziewczyny siedziały po drugiej stronie sofy, a szatyn mruczał pod nosem przekleństwa w stronę Manfreda przesuwając kolejne propozycje zarobków.-O, zobacz to, brzmi przyzwoicie- Laura wskazała palcem na ekran przy ogłoszeniu o opiekę nad dziećmi.
-Daj spokój nie będę zajmował się bachorami. Przecież one ciągle krzyczą i sra...
-NET! -Przerwała mu Nika -Przecież masz doświadczenie przy bratosiostrze- przypomniała.
-Ale to co innego. Ich kocham naturalną miłością, więc dla mnie śmierdzą perfumami -Wywrócił oczami szatyn.
-Czyli szukamy dalej- powiedział Felix.
-O zobaczcie, tu potrzebują czwórki pracowników do restauracji -Nika nachyliła się nad laptopem.
-I wynagrodzenie jest nie najgorsze- zauważył Net.
-Sprawdźcie czy są jakieś wymagania- wtrącił Felix.
-Właściwie to nie, książeczki sanepidu mamy po wakacjach.
-W takim razie pisz -zadecydowała Laura.***
Felix, Net, Nika i Laura stanęli wspólnie przed ich miejscem pracy.
-Jesteś pewien, że to tu? -Laura niechętnie spojrzała na obskurny lokal, do którego wchodziło się stromymi schodami wiodącymi w dół. Co więcej, restauracja znajdowała się w mało przyjemnej, ciemnej okolicy.
-Na tysiąc procent- odpowiedział Net.
-Mogliśmy chociaż obejrzeć zdjęcia- mruknął Felix i powlókł się schodami w dół.Wnętrze było jeszcze mniej zachęcające co chyba wydawało się niemożliwe. Osiem stolików złączonych z obu stron obdartymi skórzanymi kanapami stało po cztery przy dwóch ścianach. Na środku znajdowały się jeszcze trzy okrągłe stoliczki wokół których ustawione były po trzy krzesła. Każde z nich było innej wielkości i kształtu. Ściany były pomalowane na kolor beżowy, ale z całą pewnością nikt ich nie odświeżył przez ostatnie co najmniej dziesięć lat.
-Halo? Jest tu kto? -krzyknęła Nika w głąb lokalu.
-Tak, tak. Już idą! -odkrzyknął ktoś z kuchni z włoskim akcentem.Superpaczka zbiła się w ciaśniejszą grupkę chowając się za sobą nawzajem.Zza drzwi wyłonił się pulchny mężczyzna w białym stroju kucharza.
-Benvenuti amici! Co was tutej sprowadza!
-yyyy... My do tego... Do pracy -Wybełkotał Net.
-Aaa giusto, ora ricordo, pamiętam. Chodzicie za mnom! -Włoch odwrócił się i znowu zaczął mówić idąc w stronę zaplecza, więc czwórka nastolatków nie miała innego wyboru jak iść za nim -nie przejmować się tym locali, będziemy robici w fudtrakach! -Roześmiał się.
-Eee żadne z nas nie ma prawa jazdy... -Wtrąciła Nika.
-Patente di guida? No no, nie potrzebujesz. Locali mobili są już na miejscu, ja będę przywoził was bambini i te... ingrediente, składniki.Weszli do idealnie wyglądającej spiżarni, która była przeciwieństwem reszty restauracji. W wielkich metalowych drzwiach do chłodni można było się przeglądać, a warzywa stały w skrzynkach posortowane równiutko.
-Co wiecie o cucina italiana?
-Makaron, pizza, pomidory? -Niepewnie odparł Felix.
-Esattamente! Tyle musicie wiedzieci... Ludzie nie jedzą innych dania więc gotujecie tylko to. Dzisiaj nauka, a jutra praca.
-A ile będziemy...
-Pieniądze! Ho quasi dimenticato! Ile chcecie zarabiaci?
-Eeee jak to ile chcemy?
-Moje bambini musicie wiedzieci taki sprawy! Tri i half tysioncy na miesinc, ti sta bene?
***
Felix skończył właśnie opatrywać palec Netowi.Przyjaciele przeszli profesjonalne szkolenie kucharskie i jak na ludzi, którzy wiedzieli głównie jak się robi tosty i zapiekanki cebulowe, szybko nauczyli się podstaw potrzebnych do wykonywania przepisów szefa Pettro.Szatyn zaciął się na początku i opatrzył palec ścierką, ale na koniec nie odmówił zjedzenia swojego, lekko-zbyt-czerwonego makaronu.-Pocałować? -Zażartował Felix chowając gazy do apteczki.
-No, poproszę. Jak full opcja to full opcja, za coś te składki NFZ płacę.
-Nie płacisz składek, a Felix to nie pielęgniarka. -Wtrąciła Nika.
"Hmm mógłby założyć taki strój, ładnie by wyglą- NET KRETYNIE" -Pomyślał Bielecki.
-yyyy no tak nom dobra -Felix się trochę zmieszał.
-No pocałuj jak już zaproponowałeś. -Zachichotała Laura wchodząc do salonu z paczką czipsów.
Felix spalił buraka i spojrzał na Neta, który zamknął oczy i zrobił dziwną minę.Blondyn stwierdził że nie ma nic do stracenia i pocałował chłopaka w policzek.Laurze wypadły Laysy, a Nika spadła na plecy z oparcia kanapy na podłogę.Net otworzył oczy i spotkał drugą, brązową parę oczu 10 cm od siebie.
-aa... Miało być w palec... -Felix przybrał odcień (R:999 G:0 B:0) i zamarł.
-Niekoniecznie... -szalonowłosy poczuł jak ciepły oddech blondyna znika i odruchowo ruszył do przodu żeby nie tracić tego cudownego uczucia. W ułamku sekundy chłopacy dotykali się nosami. Nadal patrząc sobie głęboko w oczy.Jednocześnie je zmrużyli i przechylili głowy, aby złączyć się w pocaunku.Nika, która właśnie wstała, szybkim krokiem ewakuowała się z pomieszczenia, silnym ruchem zgarniając też Laurę, którą chwilę później przyparła do ściany w przedpokoju.***
Trochę inaczej niż zazwyczaj, bo rozdział pisany z Oliwierem (wymarłym autorem fninowych fanfików jak ktoś nie kojarzy), także jakąkolwiek dawkę humoru zawdzięczacie właśnie jemu.
Miłego wieczorku i nadchodzącego tygodnia,
Emi :)
CZYTASZ
One- shots FNiN
Fanfictionno ogólnie trochę cringe, ale te późniejsze są już lepsze, także polecam czytać od Lauriki jak nie chcecie umrzeć z żenady 05.01. 21- rozpoczęcie autorką zdjęcia na okładce jest osiatek