Laurika (she)

181 6 2
                                    

Am I allowed to look at her like that...

Nika obudziła się w ramionach śpiącej Laury. Rudowłosa uśmiechnęła się do siebie i spojrzała na czerwonowłosą. Była taka piękna. Zaczęła wodzić palcem po jej policzku, a potem brodzie i szyi...

-Nie zapędzasz się słoneczko- mruknęła do niej Laura.

Nika cicho zachichotała. Spały w samej bieliźnie.

-Chociaż z drugiej strony... - czerwonowłosa uśmiechnęła się do niej i poruszała brwiami.

-Laura!- Nika trzepnęła czerwonowłosą poduszką.

-No co!- broniła się Laura kładąc głowę na brzuchu Niki. Jej oddech łaskotał rudowłosą wzburzając do lotu rój motyli.

Nika zaczęła się bawić włosami swojej dziewczyny. Czuła się...szczęśliwa. Z Netem nigdy nie doświadczyła tego wszystkiego. Pomijając fakt, że chyba nigdy tak naprawdę nie kochała chłopaków, zawsze była jedynie w jego cieniem. Pominięta. Zapomniana. Laura się o nią troszczyła, kochała, zabierała na spacery, na które nigdy nie chodziła z chłopakiem, bo samo uproszenie go o wyjście odbierało jej całą przyjemność.

And she smells like lemongrass and sleep...

-O czym myślisz?- mruknęła czerwonowłosa w jej brzuch.

-To łaskocze-zauważyła rudowłosa.

W odpowiedzi Laura zaczęła przesuwać palcami po żebrach dziewczyny. Nika wybuchnęła śmiechem mieszanym z piskiem. Laura przypuściła na nią atak. Po kilku minutach zażartej bójki o wyswobodzenie się z objęć dziewczyny obie wylądowały po drugiej stronie łóżka. Nika na pościeli, czerwonowłosa nad nią, głaszcząc swoją dziewczynę po zmierzwionych włosach.

-Niewygodnie mi-oświadczyła Nika.

-Mi też- przyznała Laura.

-To zejdziesz ze mnie?

-A jak brzmi magiczne słowo?

-Proszę.

-Buuu, zła odpowiedź.

Rudowłosa zamyśliła się.

-Kocham Cię, głuptasie- szepnęła Laura i pocałowała Nikę w usta.

She tastes like apple juice and peach...

***
-Co dziś na śniadanie?- spytała Nika wychodząc z łazienki.

Mokre włosy spięła klamerką, a zbyt duże dresowe spodnie jej dziewczyny lekko zsuwały się z bioder rudowłosej.

-A co byś chciała, księżniczko?- Laura pocałowała dziewczynę w nos obejmując ją w talii.

-Hmm, jogurt?

-Jak sobie życzysz- Laura ukłoniła się przed nią- tam jest lodówka.

Nika wywróciła oczami.

-Mamy jakieś plany na dziś?

Siedziały we dwie na tarasie wychodzącym z salonu Laury. Być może fakt, że znajdował się on od strony ulicy, nie powinien dodawać mu uroku, ale było wręcz przeciwnie. W chłodny, późny lipcowy poranek, po i tak spokojnym osiedlu domków jednorodzinnych rzadko ktokolwiek przejeżdżał. Od czasu do czasu spacerowały jedynie matki z dziećmi i emeryci.

-Nieszczególnie. Właściwie to chyba ma padać. Możemy się przejść zanim zacznie, chcesz?

-Jasne.

Szybko dokończyły śniadanie i zaopatrzone w bluzy Laury opuściły dom dziewczyny. Spacerowały przez czterdzieści minut, aż dotarły na pola rozciągające się za osiedlem. Nikt niczego tu nie uprawiał i służyły raczej za łąkę pełną maków, mleczy, stokrotek i niezapominajek.

Dotarły mniej więcej do połowy kiedy z nieba skapnęły pierwsze krople. A potem lunął deszcz. I to nie ten rodzaj deszczu, który skapuje pojedynczymi kroplami na ziemię. To było po prostu wiadro wody z niebios.

Nika wyciągnęła rękę do Laury, żeby uciec do domu, ale dziewczyna rozłożyła się na trawie z otwartymi ramionami.

-Laura, co ty wyprawiasz! Przeziębisz się zaraz!- zaczęła panikować rudowłosa.

-Czasami warto- odparła Laura ze stoickim spokojem próbując przekrzyczeć deszcz.

Po chwili leżały na trawie we dwie trzymając się za ręce, ale gdy w oddali rozległ się grzmot i rozbłysła błyskawica zerwały się biegiem do domu.

And she means everything to me...

***
Umyte i przebrane z gorącym kakao w ręku para siedziała przed telewizorem. Włączyły ulubiony serial Niki, która bardzo przejęta losami bohaterów ściskała rękę Laury i przygryzała wargę. Czerwonowłosa za to, wyraźnie bardziej znudzona bawiła się włosami rudowłosej.

Po czteroodcinkowej sesji filmowej Nika zasnęła w objęciach Laury. Czerwonowłosa pocałowała ją z czułością w czoło i przykryła je obie kocem, po czym sama zasnęła przytulona do swojej dziewczyny.

Yes she means everything to me.


***
Dzień dobry różyczki,
jak wam mija poświąteczny poniedziałek? Ja niestety rozchorowana utknęłam w domu z ziółkami mojej mamy. Troszkę gejowo się u mnie ostatnio zrobiło, więc śmiało piszcie jakieś propozycje shipów(oczywiście te gejowe również).

Jakoś nie jestem usatysfakcjonowana w pełni tym rozdziałem, ale czasami tak bywa chyba. 

Rozdział inspirowany ukochaną przeze mnie piosenką dodie. Wcale, a wcale nie ściągnięty trochę od pewnej fanki Netiki.

No, to życzę wam cudownego popołudnia,
zachrypnięta autorka

One- shots FNiNOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz