Rozdział 3

4K 211 114
                                    

#christmasdrivewatt na twitterze


Joy

Dojeżdżamy tą drogą do ogromnego domu skrytego w gęstwinie drzew. Całe są w śniegu, więc wygląda to naprawdę zjawiskowo. Może i jestem trochę gburowata i nie lubię świąt, ale potrafię docenić ładną scenerię. To właśnie w takich domach kręci się reklamy albo filmy o tematyce bożonarodzeniowej.

Skręcam i zatrzymuję auto na bocznej ścieżce, a pani Jenny klaszcze w dłonie, a potem zaciera je z uśmiechem na twarzy.

– No to jesteśmy na miejscu, gołąbeczki. Witajcie w Stokrotce! – Podczas gdy Ben wytacza się ze swojego miejsca, by wypuścić kobietę, ja obejmuję wzrokiem całą posiadłość.

To dosyć duży dom jak na jedną starszą kobietę. Ma ogromne okna na całej długości ścian, drewniane wykończenia i mały ganek, do którego prowadzą schodki. Dach jest spadzisty, więc dom wygląda jak chata pośrodku gór. Na froncie widnieje napis „Stokrotka", ale jest trochę zniszczony i wyblakły.

– Kiedy mieszkałam tu jeszcze z moim mężem, prowadziliśmy razem działalność. Coś w stylu pensjonatu czy motelu. Po tym, jak umarł, nie miałam już wystarczająco siły, by prowadzić go w pojedynkę, więc zamknęłam interes. Nie ma tu wielu mieszkańców. Najbliższa osoba mieszka dwa kilometry stąd i jest tutejszym burmistrzem.

Słuchamy opowieści Jenny, zbliżając się do domu. Kobieta wyjmuje klucze spod wycieraczki, a ja przewracam na to oczami, bo to jest najgorsze miejsce, w jakim można je schować. Ale z drugiej strony, skoro nikogo tu nie ma, to kto miałby ją okraść.

Ben przepuszcza mnie w drzwiach i nie mam pojęcia, czy próbuje być szarmancki, czy wystawia mnie na pierwszą linię frontu. Samotnia oddalona od cywilizacji o parę kilometrów nie jest czymś, co brzmi dla mnie dobrze.

Gdy wchodzimy do środka, wita nas ciepło i jakiś przyjemny zapach. Rozglądamy się wokoło, stawiając małe kroki, a Jenny zdejmuje z siebie wierzchnie okrycie i wysokie ciepłe buty, zamieniając je na puchate kapcie.

– Rozbierajcie się, dzieci. Ty – wskazuje na Bena – jesteś cały przemoczony, cukiereczku. Powinieneś wziąć prysznic i przebrać się w coś suchego. Masz w tym plecaku jakieś ubrania?

Chłopak kiwa entuzjastycznie głową, szybko wyskakuje z mokrej kurtki i odwiesza ją na wyznaczone do tego miejsce. Następnie chwyta swój plecak i kieruje się w głąb pomieszczenia.

– Gdzie mam iść?

– Schodami na górę. Wybierz sobie jakiś pokój, który nie ma białej kartki na drzwiach. Wszystkie są otwarte. W środku jest łazienka.

Chcę go zatrzymać, bo nie czuję się pewnie sama w towarzystwie tej kobiety, ale Ben działa jak maszyna. Zanim jednak udaje mu się zniknąć na górze, Jenny wtyka gruby kabel do kontaktu, a całe pomieszczenia rozbłyska światełkami. Chłopak odwraca się na pięcie z zachwytem na twarzy i już wiem, że jest stracony.

– Wow! – zachwyca się, dokładnie lustrując wszystkie ozdoby, a potem obdarza kobietę ogromnym uśmiechem, puszcza do mnie oczko i ucieka na górę.

Ja nadal stoję w kurtce w przejściu i odprowadzam go wzrokiem. Jenny krząta się po pokoju, przestawia figurki i podnosi z podłogi ścinki kolorowego papieru, fiolki z brokatem i nożyczki. W końcu zauważa, że nie zrobiłam jeszcze nawet jednego kroku, i ciepło się do mnie uśmiecha.

– Wejdź, kochanie. Ty też wybierz sobie jakiś pokój. Ja tu trochę posprzątam. Robiłam ozdoby świąteczne. Jeśli nie masz ubrań na zmianę, to mogę znaleźć ci coś, co należało do mojej córki. Zostawiła tu pełno ubrań.

Christmas DriveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz