Rozdział 6

3.4K 199 125
                                    

#christmasdrivewatt na twitterze


Ben

Nie chcę, żeby Joy znów się w sobie zamykała. Postanowiła uchylić przede mną rąbek tajemnicy i jestem jej za to ogromnie wdzięczny. Na pewno nie było to dla niej takie łatwe. Postanowiłem, że wyznanie takiej tajemnicy musi utożsamić z jakimś miłym momentem. Stąd lepienie bałwana.

Łapię trochę śniegu w dłonie i próbuję zlepić z niego kulę, ale w tym samym czasie dostaję czymś zimnym w głowę. Odwracam się w kierunku, z którego przybyła ta zasadzka, i widzę uśmiechniętą od ucha do ucha Joy, która ma już w dłoniach kolejną śnieżkę. Podrzuca ją w jednej dłoni, podczas gdy drugą namierza mnie niczym wyszkolony snajper i patrzy w moją stronę z pojedynkiem w oczach.

– Może pokażę ci, jak ja się bawię?

Nie zdążam nic odpowiedzieć. Joy rzuca śnieżką i trafia mnie prosto w czoło. Wspominałem, że moje odruchy obronne są równe zeru? Nie? To siniak, który tam jutro powstanie, będzie mówił sam za siebie.

Biegnę w poszukiwaniu jakiejś kryjówki, gdy ona nadal rechocze. Wskakuję za kupę żelaza i przygotowuję własną broń. Nie przewidziałem takiego obrotu spraw i nigdy nie byłem za dobry w rzucaniu się śnieżkami, ale się nie poddam. Walczymy do końca!

– Beniu, Beniu, nie ukrywaj się! I tak cię trafię! Następna wyląduje na twoich czterech literach!

Joy próbuje mnie przestraszyć, ale ja dorastałem z rodzeństwem. To jest prawdziwa szkoła przetrwania.

– Masz obsesję na punkcie mojego tyłka. Zauważyłaś to?!

Zlepiam już piątą kulkę i postanawiam, że tyle musi mi wystarczyć. Wychylam głowę zza mojej fortecy i to mój największy błąd. Kolejna śnieżna kula trafia mnie w ramię.

– No, kurczę! – krzyczę poirytowany i wyrzucam w jej stronę dwie gałki naraz. Jedna przelatuje tuż nad jej głową, ale druga ociera się o jej lewe ramię. Na moich ustach formuje się uśmiech zwycięzcy. Nieważne, że dostałem od niej w bardziej strategiczne miejsca. Przynajmniej obronię swój honor.

– Dalej, Beniutku-Ciągutku, stać cię na więcej!

Ben, nie uderzysz kobiety. Nie uderzysz kobiety. Nie uderzysz kobiety...

Ale śniegiem to co innego.

Zabieram pozostałe kule, wybiegam zza sterty żelastwa i z wojennym okrzykiem na ustach biegnę w stronę zdezorientowanej Joy. Rzucam w nią wszystkim, co mam, ale i tak nie trafiam.

– Aaaaaa! Giń!

– Weź się puknij w głowę! – odkrzykuje, gdy biegnę prosto na nią.

Ona chce uniknąć zderzenia, więc robi krok na bok, ale ja w porę to zauważam i gdy już jestem blisko, ciągnę ją za sobą jak poprzednio. Jednak tym razem, gdy ląduję na plecach, przyciągam ją do siebie i nie pozwalam, by mogła się sturlać.

Joy zaczyna się śmiać, a kosmyki włosów, które wypadają spod jej czapki, zaczynają łaskotać mnie w twarz. Widząc, jak się pod nią wiję, ona jeszcze bardziej nasila te włosowe łaskotki, a jej śmiech staje się perlisty i coraz bardziej pierwotny. To jeden z tych śmiechów, które dziewczyny ukrywają przed swoimi chłopakami, bo boją się, że to wyda im się nieatrakcyjne.

Ja uważam, że to najseksowniejszy dźwięk na świecie i jeśli ja jestem powodem jego wydobycia, to nie może być lepiej. Przestaję się kręcić i wpatruję w jej roześmianą twarz. Ma małe zmarszczki przy oczach, bo mocno je mruży. Dołeczki w jej policzkach robią się dwa razy głębsze, a zarumienione policzki proszą o pogłaskanie.

Christmas DriveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz