Rozdział 9

3.8K 201 48
                                    

#christmasdrivewatt na twitterze


Joy

Budzi mnie ciepły język Bena pomiędzy moimi udami. Prężę się jak kotka i wciskam dłoń w burzę jego włosów. Gdy ciągnę delikatnie u ich nasady, nagradza mnie mruknięciem, a ono odbija się od mojej łechtaczki i wzmaga przyjemne odczucia.

– Takie budziki to ja rozumiem – wzdycham, zaciskając dłoń na prześcieradle. Rozchylam nogi i pozwalam, by dalej sprawiał mi przyjemność.

Wydarzenia z wczorajszego wieczoru przelatują mi przed oczami jak w kalejdoskopie. Ben Scott potrafi się pieprzyć. Kto by pomyślał taką rzecz o chłopcu, który piszczał jak mała dziewczynka, gdy zobaczył mnie nago? Wczoraj nawet się nie zawahał, a wszystkie pozycje, w jakich mnie wziął, były jeszcze bardziej zadziwiające. Albo miał doświadczenie, albo lubił oglądać pewne filmy dla dorosłych. Nieważne. Liczy się tylko to, że szybko się uczy.

Pulsowanie między udami coraz mocniej się nasila. Zaciskam mięśnie i głęboko oddycham, a wtedy Ben unosi głowę i strzela do mnie chłopięcym i przepięknym uśmiechem.

– Dzień dobry, gotowa na prysznic?

Nie odpowiadam, tylko kiwam głową. Przyklejam się ciałem do chłopaka, a kiedy nas podnosi, drżę, bo czuję zimno. Jego ciało jest gorące, więc chwytam się go jak małpka. Ben idzie pewnymi krokami do łazienki, sadza mnie na szafce obok umywalki i z ostatnim całusem odchodzi w stronę prysznica, by napuścić dla nas ciepłej wody. Obserwuję, jak pracują jego mięśnie, i wbijam wzrok w tyłek, na punkcie którego mam małą obsesję.

– Czuję twoje oczy na moich czterech literach – śmieje się i obraca w moją stronę.

– Masz z tym jakiś problem? – pytam zaczepnie. On kręci głową z uśmiechem.

– Najmniejszego.

Wbija we mnie wzrok. Ja siedzę grzecznie na swoim miejscu. Jedną nogę zginam w kolanie i opieram na drewnie, a druga wolno zwisa. Ben ma na mnie idealny widok, ale w ogóle nie peszy mnie jego spojrzenie. Mam nadzieję, że nie przestanie na mnie tak patrzeć nigdy.

Znaczy... Do końca naszego pobytu w tym domku.

– Sprawdzałeś może, czy odzyskaliśmy zasięg?

Odwraca ode mnie wzrok i mierzy temperaturę wody na własnej skórze. Dopiero po chwili mówi, że dalej go nie ma. Klnę w myślach, bo moje szanse na dobrą reklamę spadają w zatrważającym tempie. Ile można naprawiać zawaloną drzewami drogę ?! Przecież ta śnieżyca już dawno się skończyła.

– Jesteś nieziemsko seksowna, mówił ci to ktoś? – Ben wytrąca mnie z zamyślenia, podchodzi do mnie, masuje dłońmi moje uda i zaczyna serię pocałunków. Pierwszy ląduje na ustach, drugi na obojczyku, a trzeci między piersiami.

– Zdarzyło się – dostaję za to klapsa, więc syczę i wiercę się w miejscu. Łatwo wyprowadzić go z równowagi.

– Zazdrosny?

– Zaborczy.

– Och, Beniu... – Klepię go po policzku, nabijając się z jego powiedzonka. – To nie jest cecha grzecznych chłopców o duszy golden retrieverów. Powinieneś umieć się dzielić.

Ben dociska nasze ciała do siebie, pewnie we mnie wchodząc. Zachłystuję się powietrzem, a potem zaciągam je przez zęby. Ben podnosi mi brodę dłonią i przytrzymuje w miejscu.

– A może to tylko maska. Może tak naprawdę jestem nałogowym podrywaczem, tylko wiedziałem, że wtedy bym cię do siebie nie przekonał?

Przez chwilę mierzymy się wzrokiem. Nadal się nie porusza, a ja potrzebuję tarcia. W tym momencie. 

Christmas DriveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz