3 | Best friend

572 20 8
                                    

— I kurwa, było mi tak

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

— I kurwa, było mi tak...dobrze! Było idealnie, znaczy...potem kazał mi nazywać go tatusiem, ale powiedziałem wprost, że mi się to nie podoba i zamknęliśmy temat. — Opowiadał z szerokim uśmiechem na twarzy. Mówił cicho, żeby przypadkiem nikt nie usłyszał i nie rozniósł jakiejś plotki co w ich szkole zdarzało się dziwnie często. Wtorkowy obiad był wyjątkowo niedobry, więc blondyn kupił sobie w sklepiku szkolnym kanapkę i to właśnie ją jadł w momencie opowiadania tej wspaniałej historii.

Jimin na początku ekscytował się podobnie co jego, młodszy o dwa miesiące, przyjaciel, ale w pewnym momencie opowiadania ściągnął brwi i lekko się zezłościł.

— Czekaj, czekaj. — Przerwał szybko, widząc, że Taehyung otwiera buzię, żeby coś powiedzieć. — Udawał przed Yoongim, że nic nie zaszło i nawet się do ciebie nie odezwał, a ty i tak drugi raz poszedłeś z nim do łóżka? — Upewnił się, że dobrze zrozumiał, a kiedy w odpowiedzi Taehyung pokiwał głową ten schował twarz w dłoniach. — Ale Taehyung, co ty robisz! Mogłeś przynajmniej się na niego obrazić na jakiś czas, a nie mu pokazać, że jak cię zrani to i tak wszędzie za nim polecisz. — Prychnął zdenerwowany.

— Ale on mnie przeprosił...Poza tym teraz zawsze pisze mi miłego dnia i dobranoc. Zignorował moje inne wiadomości, ale chyba ma po prostu dużo roboty. — Odpowiedział blondyn z pełną powagą na co Jimin wyszczerzył oczy nie wierząc w to, co słyszy.

— Ty żartujesz, prawda? Żartujesz, Tae, powiedz, że żartujesz. — Błagał kompletnie załamany.

— Czemu miałbym? Jestem pewien, że za- o Boże, idzie! Rany, jaki on piękny... — Taehyung uśmiechnął się, a na twarzy Jimina pojawił się lekki grymas.

Yoongi, Jeongguk, Namjoon, Seokjin i Chaeyoung szli z tackami, z obiadem śmiejąc się z czegoś. Nie to, żeby Jimin oceniał książkę po okładce, ale właśnie to robił. Uważał tę piątkę za zadufanych w sobie, wywyższających się robaków, które niszczą wszystkim życie. No może poza Joonem, który swego czasu pomagał mu w matematyce i był dla niego bardzo miły. Oczywiście - prawda była zupełnie inna, no może nie w każdym przypadku. W końcu ego Jeongguka wybijało się aż na księżyc, a może i nawet na księżyc i z powrotem! Ale żaden z nich się nad nikim nie znęcał, nie dokuczał (chociaż czy głupie odzywki do nauczycieli ze strony Chae się w to przypadkiem nie wliczają?). Byli najzwyklejszą na świecie paczką przyjaciół, od których po prostu biła trochę niemiła atmosfera. A Park nie trudził się, by sprawdzić swoje przypuszczenia.

— Może pójdę tam pod pretekstem rozmowy z Yoongim? Myślisz, że mogę z nimi usiąść? Chociaż i tak nie będę mógł przytulić mojego ukochanego, przekichane. — Posmutniał trochę i oparł się o swój łokieć, zerkając potajemnie na ową piątkę. Przy okazji marząc o tym, że któregoś dnia będzie mógł razem z Jeonggukiem przejść się po szkolnym korytarzu, trzymając go za rękę.

— Wiesz co? Ja idę zapalić, bo nie mogę cię słuchać. — Wstał i wolnym krokiem skierował się w stronę wyjścia ze stołówki.

— Czekaj, czekaj! — Wziął szybkie, ostatnie dwa gryzy kanapki. — Idę z tobą! — Krzyknął za przyjacielem i szybko do niego podbiegł.

last friday ❦ taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz