Epilog

307 16 3
                                    

Cztery lata później

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Cztery lata później

Taehyung poganiał swojego narzeczonego, bowiem już za moment mieli wyjeżdżać. Irytowały go wolne ruchy swojego partnera, bo jak tak można spóźnić się na spotkanie rodzinne! Kiedy Tae był już w pełni gotowy, tamten ogromnie się obijał i zwlekał z wszystkim na ostatnią chwilę.

Aura panująca za oknem była niesamowicie przyjemna, zważając na ostatnie, deszczowe i burzliwe, sierpniowe dni. Kąciki ust Kima kierowały się w górę za każdym razem, gdy spoglądał za okno. Tęsknił za słońcem i bezchmurnym niebem, które wszystkiemu dodawały miłej atmosfery.

— Tae — Jeon zwrócił na siebie uwagę — kocham cię. — Dokończył, podchodząc do swojej miłości, by następnie musnąć jej usta.

...

Spóźnieni zapukali w drzwi budynku, by chwilę później stanął przed nimi Kim Junmyeon, który z uśmiechem na twarzy przesunął się, by dwójka mogła wejść do środka. Pierwsze spotkania w rodzinnym domu Taehyunga były dla Jeongguka nieco nieprzyjemne. Gdy ostatecznie zamieszkali razem, dwa lata temu, jego kontakt z rodzicami zupełnie zniknął. Nie akceptowali nigdy ich związku, ale w momencie, gdy ich dorosły syn żył pod jednym dachem z mężczyzną, którego rzekomo kochał, stracili już cierpliwość. Tak też, gdy widział miły obraz rodziny Taehyunga było mu po prostu przykro. Zmieniło się to, gdy w końcu sam poczuł, że jest członkiem owej rodziny, bo właśnie tak był tam traktowany. Później zaczęło się trochę poprawiać, bowiem państwu Jeon zaczął przeszkadzać brak kontaktu z synem. Nic nie mogło pokonać ich okropnych uprzedzeń, ale w końcu przynajmniej zaczęli tolerować swojego syna i jego wybory. Dawało to brunetowi nutkę nadziei, że może kiedyś zawitają z swoim partnerem również w jego domu.

Bratanica Taehyunga przybiegła prędko do swoich wujków, by powitać ich uściskiem i szeroko uśmiechniętą buzią.

— No witam, księżniczko. — Taehyung kucnął, by znajdowali się na tym samym poziomie. — Mam coś dla ciebie. — Dodał, podając jej niedużą torebkę prezentową, w której znajdował się niewielki pluszak.

Zaraz później na jej twarzy zawitał jeszcze szerszy uśmiech, choć wydało się to niemożliwe. Przytuliła ich obu mocno, krzycząc wyraźne „dziękuję", aby zaraz po tym podbiec do swoich rodziców, pokazując im dokładnie prezent, przy okazji zastanawiając się jak nazwać ich nowego członka rodziny.

— Wybaczcie nam spóźnienie, ktoś ma dziś leniwy dzień. — Spojrzał w stronę Jeongguka sugestywnie, a ten na to jedynie uśmiechnął się niewinnie. Zajęli miejsca przy stole i próbowali odgadnąć o czym cała reszta rozmawia, dołączywszy do nich w połowie.

Pani Kim była wzruszona widokiem, który miała właśnie przed oczami. Patrzyła bowiem na swoich synów jako na dorosłych ludzi z swoimi partnerkami i partnerami. W przypadku Kihyuna, dołączyło jeszcze to, że co chwilę dane było jej usłyszeć śmiech jej ukochanej wnuczki. Jakiś czas temu przeprowadziła z swoim najmłodszym synem poważną rozmowę i w końcu zaczęła traktować go na równi z resztą jej dzieci. Dzięki temu Taehyung z ogromną przyjemnością zjawiał się na owych, rodzinnych spotkaniach i toczył rozmowę z każdym jej członkiem. Nawet Yoongim, bo udało im się w końcu wydorośleć z ciągłych sprzeczek o każdą, najdrobniejszą głupotę.

Jego życie po prostu nabrało intensywnych barw i choć nie omijały go dołki oraz przeszkody na drodze spokojnego życia to zdecydowanie mógł stwierdzić, że jest ogromnie szczęśliwy z tego jak wszystko się potoczyło. Miał wspaniałego narzeczonego, wspaniałych przyjaciół i równie wspaniałą relację z swoją rodziną. Nie potrzebował już niczego więcej do szczęścia. Za to wszystko zapłacił sporym bólem, który tkwił w nim kilka lat temu, ale to co dostał w zamian było warte naprawdę każdej ceny. A przede wszystkim on, siedzący obok niego mężczyzna, którego Taehyung uważał za przeznaczenie. Cokolwiek zesłało na niego Jeongguka był temu okropnie wdzięczny. Nie umiał nawet ubrać w słowa tego jak bardzo potrzebuje go w swoim życiu i choć miewali sprzeczki i czasem były one całkiem poważne to czy jest coś co mogło na stałe ich od siebie poróżnić? Nawzajem byli dla siebie całymi swoimi światami i nawet lata spędzone ze sobą tego nie zmieniały.

Kochali się i na obu odbiło się to wyraźnymi, wewnętrznymi zmianami. Ale wszystkie te zmiany wychodziły im na dobre i czuli, że kiedyś, w dalekiej przyszłości będą spoglądać na siebie z tym samym zachwytem w oczach, jednak z siwymi włosami i licznymi zmarszczkami na ciele. Wierzyli w to. Bo żaden z nich nigdy nie kochał tak bardzo jak kochali siebie nawzajem.

KONIEC

___

Z tego miejsca chciałem wam podziękować za wszystkie komentarze i gwiazdki. Mam nadzieję, że jeszcze się kiedyś spotkamy :)

last friday ❦ taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz