10 | Busan

289 14 3
                                    

Ośmiolatek wsunął na stopy niebieskie trampki i po nieporadnej próbie zawiązania ich podbiegł do swojej mamy, o mało się przy tym nie przewracając

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ośmiolatek wsunął na stopy niebieskie trampki i po nieporadnej próbie zawiązania ich podbiegł do swojej mamy, o mało się przy tym nie przewracając. Kobieta kucnęła, posławszy mu przyjazny uśmiech, który chłopiec odwzajemnił. Był bardzo podekscytowany, ponieważ jego ukochany brat obiecał mu, że zabierze go na lody jak tylko wróci z wycieczki szkolnej, z której wrócił właśnie dzisiaj i chwilę później sam zakładał buty, przedtem przebierając się w krótkie spodenki, bo ten czerwcowy dzień okazał się być o wiele cieplejszym, niż zakładał, że będzie. Złapał Taehyunga za jego małą dłoń i chciał już otwierać drzwi, kiedy zrobił to ktoś inny, a mianowicie Yoongi wchodzący do domu.

— Cześć, Kihyun! — Przywitał się z szerokim uśmiechem, a potem przewrócił oczami, zauważając swojego drugiego brata. — Gdzie idziecie? — Zapytał wchodząc wgłąb budynku. — Mogę z wami? — Dodał od razu, choć później trochę tego żałował, bo w końcu będzie zmuszony spędzać czas ze swoim młodszym rodzeństwem!

— Może iść, Tae? — Skierował się, półżartem, do najmłodszego Kima, a ten pokiwał głową, jednak z lekkim grymasem na twarzy. Nie lubił Yoongiego i często mu to powtarzał. Po prostu podchodził do niego i rzucał zwykłe "nie lubię cię", i odchodził - ewentualnie rozpłakiwał się, gdy starszy odpowiedział mu tym samym, przez co dostawał on potem ochrzan od ich rodzicielki, bo przecież "jest starszy, więc powinien być mądrzejszy".

Wyszli w trójkę, przedtem żegnając się z panią Siyeon, a środkowy z braci zaniósł jeszcze szybko plecak do swojego pokoju. Zanim doszli do ulubionego parku Tae, w którym mieścił się jego ukochany plac zabaw i lodziarnia z najlepszymi na świecie lodami (a przynajmniej w opinii ośmiolatka), zatrzymali się z jakieś sto razy, oczywiście właśnie z winy Taehyunga. Choć wychodził na dwór codziennie (bo w końcu od roku był już dużym chłopcem chodzącym do szkoły samemu, pieszo!) to zawsze ekscytował się każdym, większym podmuchem wiatru, kwiatkiem - nawet jeśli to zwykła stokrotka - czy największą magią jaką były owoce na drzewach. Przy okazji musiał się jeszcze kilka razy przewrócić, bo był bardzo niezdarny i nie było to najlepsze połączenie z tym jak szybko biegał. A jeszcze do tego na kilka takich wypadków musiał przynajmniej raz się rozpłakać, więc dołożyło się kolejne kilka minut, podczas których Kihyun kucnął, by znaleźć się na wysokości najmłodszego, podmuchał jego zdarte kolanko i dał mu całusa, na końcu jeszcze przytulając malca, który po tym procesie cały w skowronkach wracał do biegania. Yoongi wtedy mocno pożałował, że postanowił wyjść z tą dwójką. Nie dość, że zachowanie Taehyunga było po prostu wkurzające to jeszcze był zazdrosny! Tae był młodszy tylko o dwa lata młodszy, a wszyscy skakali wokół niego, totalnie ignorując, że przecież starszy też był dzieckiem!

Na miejscu skierowali się najpierw do budki z lodami, a potem razem z przysmakiem na wspomniany już plac zabaw, gdzie usiedli na jednej z ławek. Jedli w ciszy, aż Kihyun postanowił podjąć się rozmowy z młodszymi.

— No to, chłopaki, jak w szkole? — Zadał najbardziej przereklamowane pytanie na świecie, ale głównie chciał się dowiedzieć czy żaden z nich nie ma jakichś problemów albo czy przypadkiem ktoś im nie dokucza. Yoongi otwierał już buzię, jednak Taehyung był szybszy.

last friday ❦ taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz