Cała wycieczka minęła Taehyungowi dobrze. Jej najlepsza część? Oh, zdecydowanie te jego uśmiechy i pocałunki, w opinii Tae - o wiele bardziej czułe. Jechał właśnie samochodem z rodzicami i Yoongim, przy okazji wymieniając się wiadomościami ze swoim ukochanym. Dokładnie tak! Jeongguk w końcu zaczął mu odpisywać i to nie tak...byle jak. Prowadzili prawdziwą rozmowę, w którą obaj byli zaangażowani.
— A ty, Tae? — Zagadnął pan Junmyeon. — Z kim tak piszesz, z jakąś dziewczyną? — Powiedział patrząc w lusterko i widząc jak młodszy Kim ciągle uśmiecha się do telefonu.
— Z chłopakiem, kochanie, z chłopakiem! — Upomniała go matka chłopców.
— Ah, no tak, wybacz. — Taehyung nigdy nie ukrywał się ze swoją orientacją i właściwie wszyscy wiedzieli, że był gejem, ale przed rodzicami oficjalnie wyoutował się około miesiąc temu i jego ojciec nie był jeszcze przyzwyczajony.
— Mówiliście coś? — Zapytał najmłodszy zdezorientowany, bo dopiero po chwili uświadomił sobie, że ktoś wypowiedział jego imię.
— Nic, skarbie, nieważne. — Odpowiedziała mu rodzicielka, uśmiechawszy się.
Na miejscu dotarli w ledwo pół godziny. Taehyung pobiegł od razu do swojego pokoju, nie zamieniając nawet słowa z rodzicami i bratem. Położył się na łóżku i zastanowił chwilę, a potem westchnął. Nie rozumiał swojej mamy. Najpierw pokazywała jak woli swoich pozostałych synów, a potem była idealną matką dla całej trójki. Tak właściwie - nie przeszkadzało mu to, bo to o wiele lepsze, niż jakby miała zła cały czas, ale uważał to za męczące. Nigdy nie wiedział w którym okresie akurat jest kobieta i czy jest sens podejmowania się rozmowy z nią.
Resztę dnia miał spędzić sam w domu, ponieważ państwo Kim i Yoongi mieli wybrać się do restauracji. Oczywiście początkowo plan był taki, że pojadą całą czwórką, ale Taehyung uznał, że nie ma ochoty i woli zostać w domu! Jego ojciec próbował go jeszcze namówić, ale szybko się poddał, nie chcąc go do niczego zmuszać. Tak więc po, około, godzinie Tae mógł nacieszyć się ciszą i spokojem. Zbliżała się godzina dwudziesta pierwsza, słońce powoli zachodziło, młody Kim siedział na taresie i bazgrał w swoim zeszycie, popijając kawę i próbując napisać nową piosenkę. Niestety nie było to takie łatwe, a nawet mógł nazwać to bardzo trudnym zajęciem, choć zazwyczaj szło mu o wiele lepiej. Nie potrafił się skupić, ciągle mieszały mu się słowa, a melodia była nie taka, jaka powinna być. W pewnym momencie siedział tam już ze łzami w oczach, mając ochotę wyrzucić tę głupią gitarę, wyrwać wszystkie kartki, które popisał i po prostu się poddać. Powstrzymał go jednak chłodny wiaterek, który zmusił go do wrócenia do swojego pokoju. Tam ponowił próbę napisania czegokolwiek, przynajmniej połowy głupiej zwrotki. Już chwycił w rękę długopis, gdy usłyszał stukanie. Z początku myślał, że to znów ptaki chodzą mu po oknie dachowym i się tym nie przejął, ale kiedy owy dźwięk zrobił się głośniejszy ściągnął brwi i nastawił ucho. Wnioskując, że hałas dochodzi z drugiej części jego pokoju - odwrócił się i wtedy zauważył małe kamyczki, którymi ktoś rzucał w jego okno.
CZYTASZ
last friday ❦ taekook
FanfictionRodzice Yoongiego i Taehyunga wyjechali na parę dni, zostawiając dom pod opieką synów. Starszy z Kimów postanawia zorganizować imprezę, natomiast młodszy nie postanawia uprawiać seksu z przyjacielem swojego brata. Plany tego drugiego psują się, kied...