- Jesteście szybciej niż zwykle - zauważył Edd, kiedy lekko mokrzy od deszczu Tom i Tord wparowali do domu zdecydowanie za wcześnie, niż wskazywał ich grafik pracy w kawiarni.
Siedzieli jeszcze przez dobrą chwilę pod komisariatem w samochodzie, zanim zdecydowali się wracać do roboty, jednak niespodziewany telefon do Toma nakazał im stanowczo wracać do domu. Megan musiała wybrać numer czarnookiego wcześniej jeszcze cztery razy, zanim chłopak w końcu usłyszał dzwonek. Usłyszawszy, jak potoczyły się sprawy na policji (Tom nie ujawniał jednak żadnych intymnych szczegółów), zapewniła ich, że nie muszą przyjeżdżać z powrotem do Rock an' Drink. Przysięgła, że dadzą sobie radę bez nich, powtarzając cały czas, że dobre samopoczucie pracowników jest najważniejsze. Choć Tord uważał, że mógłby wrócić do pracy, był wdzięczny dziewczynie, że pozwoliła im wrócić. Potrzebował odpoczynku.
Ale odpocząć dane mu było dopiero po kolejnej rozmowie, tym razem z Eddem i Mattem, który przylazł posłuchać. Tord na spokojnie wyjaśnił, że nie ma żadnej kryminalnej przeszłości, i że sprawa z policją dotyczy jego rodziny. Odpowiednio nakreślił chłopakom sytuację, dochodząc do wniosku, że nigdy nie powiedział im prawdy na swój temat, chociaż spotkał się z taką gościnnością i wsparciem z ich strony.
Edd nigdy nie pytał i nie naciskał. Zaakceptował to, jaki Tord był i zaufał mu, nie wiedząc o nim nic. Wykazał się dobrym sercem i głupotą. Dotarło do Torda, że miał niezwykłe szczęście i obiecał sobie od tego momentu zrobić każdą możliwą rzecz, aby odpłacić się zielonookiemu za wszystko.
Nie wiedział, jakiej reakcji spodziewać się po takim wyznaniu, i choć zdawał sobie sprawę z tego, jakim Edd był człowiekiem, mile zaskoczyło go ciepłe przytulenie, które mu zafundował.
- Przykro mi, że tak to musiało wyglądać - powiedział chłopak. - Zobaczysz, teraz będzie tylko lepiej.
- Już jest lepiej - odrzekł mu Tord, posyłając krótkie spojrzenie w kierunku Toma.
- Ja też! - krzyknął Matt i dołączył się do uścisku, mocno zaciskając ramiona.
- Matt, nie mogę oddychać! - zaśmiał się Tord.
- Chodź tu Tom, jeszcze ty! - wykrzyknął Edd, gestem przywołując czarnookiego. On tylko westchnął głęboko, ale posłusznie i bez narzekania zbliżył się, przewracając złośliwie oczami.
Przycisnął się do reszty, całkowicie zamykając Torda w niezniszczalnej i ciasnej ludzkiej klatce, z której nie było wyjścia.
- Mój Boże, pomocy! - wyszeptał Norweg, nie mogąc się ruszyć. Edd wybuchnął śmiechem i puścił go, klepiąc wspierająco po ramieniu. Wszyscy odsunęli się od ciebie, chichocząc.
- Zamówimy sobie dzisiaj pizzę? - zaproponował Matt. - Jest taka atmosfera, że tylko siadłbym tylko i napchał czymś niezdrowym.
- W zasadzie, czemu nie? - poparł go Edd. - Chyba właśnie tego potrzeba nam wszystkim, żeby całkowicie polepszyć humory, co uważacie? - skierował pytanie do Toma i Torda. Obaj spojrzeli po sobie.
- Pewnie - odpowiedział krótko Tom.
- Pizza to zawsze dobry pomysł - dodał Tord.
Już chwilę potem całą czwórką siedzieli na kanapie w salonie, objadając się pizzami w dwóch różnych wariantach. Włączyli sobie jakiś stand-up z internetu na telewizorze, co było złym pomysłem, bo Tord ze śmiechu ubrudził sobie sosem bluzę. Zaczynał pomału zakochiwać się w takich wspólnych wieczorach.
Świadomość, że można wtedy o wszystkim zapomnieć, otulała go mocno i pozostawiała w bańce ciepła i braku problemów. Dałby wiele, by tak było zawsze. A mogło być. Teraz oficjalnie nic nie wiązało go z rodzicami. Już nie był poszukiwany, nie musiał się chować. Ostanie nici, trzymające go z tamtym życiem, ostatecznie zostały przecięte. Myśląc o tym, miał wrażenie, że jego ciało nie do końca nadąża za mózgiem, bo wcale nie czuł żadnej adrenaliny, ani lekkości. Było wszystko tak, jak przedtem, z tą różnicą, że przez głowę przelatywały same pozytywne myśli.
CZYTASZ
Closer // tomtord • EDDSWORLD FANFICTION
Fanfiction♣♠ "...Tom niezadowolony wziął z lodówki jogurt, niedbale wsypał do niego płatki kukurydziane i wciskając w przyrządony "posiłek" łyżkę, nachylił się do Torda, mówiąc; - Wyglądasz chujowo - po czym wyszedł z kuchni, żeby znowu zamknąć się w swoim po...