ROZDZIAŁ II

368 20 14
                                    

Tord obudził się z okropnie niewygodnego snu. Był cały obolały i zmarznięty. Wczoraj wieczorem nie znalazł nic, co pozwoliłoby mu bezpiecznie przespać noc, więc jedyne, co mógł zrobić to zasnąć na ławce w parku, mieszczącym się niedalego centrum.

Wstał, przeciągając się, a po jego ciele przeszedł dreszcz. Od razu złapał za plecak, chcąc upewnić się, że nic nie zostało mu skradzione. Kiedy z ulgą stwierdził, że wszystko jest w porządku, mógł skupić się na tym, co teraz zrobi.

Jeśli każdą noc, musiałby spędzać na ulicy, to pochorowałby się na śmierć; już teraz czuł, że potrzebuje wytrzeć nos. Również dobrze by było, gdyby znalazł pracę, bo nawet jeśli pieniędzy miał sporo, to raczej nie przeżyłby z nimi długo.

Potarł ramiona, chcąc się trochę ogrzać. Wstał z ławki i zabrał plecak. Nie wiedział, która była godzina, ale wnioskował, że musiało być gdzieś przed południem.

Szedł ścieżką parku, cały czas trzymając się za ramiona i próbując nie okazywać, że szczęka zębami.

Wyszedł na główną ulicę, ciesząc się, że w okolicy nie ma za dużo ludzi. Szedł chwilę, aż do czasu, kiedy usłyszał czyjąś rozmowę w pobliskiej kawiarni. Przy stoliku przed budynkiem siedziała, jak zgadywał, jakaś para.

- No patrz, kolejny zaginiony... - powiedział mężczyzna, który czytał gazetę.

- Kto tym razem? - zapytała kobieta, siedząca naprzeciw niego i pijąca kawę.

- Jakiś chłopak, ma na imię... Tord - Tord słysząc swoje imię zatrzymał się, po czym, chcąc wiedzieć więcej, schował się w pobliskiej alejce między jakimiś dwoma budynkami.

- Tu piszą, że zaginął wczoraj wieczorem - ciągnął mężczyzna. - Jego rodzice byli na imieninach, a kiedy wrócili chłopaka nie zastali w domu.

Tord wytężył słuch. Pewność, że mowa była o nim spadła. Przecież jego rodzice siedzieli cały czas w domu! Czy naprawdę byliby w stanie nakłamać prasie tak, żeby nikt nie mógł poznać prawdziwego powodu, przez który Tord opuścił dom?

- Ciekawe... Skoro zaginął wczoraj wieczorem... To kiedy zdążyli napisać artykuł? - zapytała kobieta, na co jej towarzysz wzruszył ramionami. Tord doskonale wiedział jak. Jego matka pracowała jako redaktorka naczelna w gazecie. W każdej chwili mogła sobie wstawić artykuł ze swoim synem, jako zaginionym.

- Mnie bardziej zastanawia... Popatrz - mężczyzna pokazał kobiecie gazetę. - Piszą, że ma dwadzieścia sześć lat, a on wygląda jak dziecko!

Tord skrzywił się. Gdyby nie fakt, że wolał pozostać w ukryciu, rzuciły się na mężczyznę i powiedziałby mu, co myśli.

- Ale, skarbie, spójrz. To zdjęcie jest stare. Tu piszą, że nie mieli żadnych aktualnych fotografii.

Mężczyzna prychnął. Odpowiedział coś, ale Tord go już nie słuchał. Część informacji się zgadzała, ale chciał się upewnić, co faktycznie opublikowano w gazecie.

Mężczyzna wstał, za nim kobieta. Ruszyli do środka kawiarni z powodów, które nie były Tord'owi znane i mało go obchodziły. Bardziej interesował go fakt, że gazetę zostawili na stole. Oczywiście mógł sam sobie kupić jeden numer, ale skoro spotkał go taki zbieg okoliczności...

Nie myśląc wiele, wyszedł z ukrycia i przechodząc obok stolika zgarnął gazetę, chowając ją pod bluzą. W ostatnim momencie odszedł, bo jej właściciekla wyszła z kawiarni, mówiąc;

- Poczekaj, zostawiliśmy... - ale gazety nie było tam, gdzie ją zostawili.

***

Closer // tomtord • EDDSWORLD FANFICTIONOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz