Zaskakującym jest jak łatwo stres potrafił wyciągnąć człowieka z równowagi. I jak łatwo oddziałowało to na innych. W ciągu zaledwie dwóch dni Rock an' Drink zostało dosłownie wywrócone do góry nogami. Dzień przed ustalonym koncertem napięcie osiągało apogeum. Każdy powtarzał sobie "Byle do pierwszego występu", a pierwszy występ zapowiadał się świetnie.
Znajomi Wade'a okazali się niezwykle charyzmatyczni i nie dało się ich nie lubić. Josh, Lucas, Frank i Trevor byli bardzo pozytywni i bardzo głośni. Razem tworzyli The Thinkers (jak żartował Trevor to przez „filozofowanie po zjaraniu”). Widać było, że dzielą podobne charaktery, dlatego śmieszyły ich te same rzeczy i głupie zachowania, ale zarażali tym resztę, by choć trochę rozładować atmosferę. Cieszyła ich byle głupota i zdecydowanie najbardziej spodobali się Matt'owi, który chyba nigdy nie nasłuchał się tylu komplementów jak wtedy, gdy pokazywał im przygotowane przez siebie komplety ubrań, przygotowane wcześniej. Byli jego wiernymi pomocnikami, kiedy wprowadzał drobne zmiany (bo warto zaznaczyć, że do Rock an' Drink zostało przeniesione całe pudło ciuchów, z których już nie korzystał, by zapełniały garderobę i czekały w pogotowiu), czym ewidentnie łechtali mu ego.
Bracia Daniel i Preston Willsonowie natomiast, grający jako support, byli już dużo spokojniejsi. Ich próby przebiegały dużo sprawniej. Też byli całkiem sympatyczni, ale chyba raczej woleli spędzać czas w swoim towarzystwie.
W kuchni wrzało. Megan rozdzielała role, tak by każdy wiedział, co ma robić. Wspólnie ustalano plan kierowania kawiarnią, żeby nawzajem sobie nie przeszkadzać, a jednocześnie umieć się zgrać i zastępować. Zakładano, że jednak trochę ludzi przyjdzie i nie zignoruje darmowego koncertu.
Tord usłyszawszy najważniejsze rzeczy zdecydował, że potrzebuje odpocząć i chociaż obiecał sobie dać z siebie sto procent, wymknął się do sali koncertowej, aby posiedzieć chwilę w samotności. Nici wyszły jednak z jego planu, bo na ten sam pomysł najwidoczniej wpadł też Cody. Siedział na oświetlenej zimnym reflektorem scenie i patrzył w ciemną przestrzeń. Światła na sali były wyłączone, dając mały przedsmak tego, jaki klimat zamierzano osiągnąć podczas koncertu.
Tord nie wycofał się i ruszył pewnie w stronę swojego szefa, po czym usiadł obok niego. Żaden się nie odezwał, trwali chwilę w kompetnej ciszy. Tord spoglądał na puste stoliki i wyobrażał sobie, że siedzą przy nich prawdziwi ludzie, milczący, zasłuchani w muzyce, która wcale nie grała.
- Boję się, wiesz? - powiedział nagle Cody, wyrywając Torda z jego transu.
- Co? - zapytał tępo. Cody dalej wpatrywał się przed siebie.
- No, jakoś tak... - mruknął spuszczając głowę. - Nie wiem, może przesadzam, ale chyba w życiu się tak nie stresowałem. Sporo włożyliśmy w to wszystko i każdy tak się zaangażował... Nie chcę, żeby to był koniec...
Tord nic nie odpowiedział, jest je ze zrozumieniem pokiwał głową.
- Ale - pociągał Cody - szczerze, dzięki tobie mamy w ogóle jakąś szansę wyjść z tego bagna.
Tord cmoknął z niezadowoleniem. Nie chciał czuć się bohaterem i wolał nie przyjmować żadnych zasług, mimo że gdzieś w środku był świadomy prawdy. On chciał odkryć tę salę, on wpadł na pomysł koncertu, ale poza tym nie zrobił za wiele, żeby sam w sobie koncert się odbył. Za to już odpowiadała bardziej wpływowa reszta z Cody'm i Megan na czele.
- Daj spokój - odparł tylko.
- Nie, naprawdę. Dobrze, że cię tu zatrudniłem - Cody zaśmiał się.
***
Ostatnie dziesięć minut przed wszystkim Tord zapamiętał jako pocące się dłonie, bicie serca i hałas. Do Rock an' Drink przyszło znacznie więcej ludzi, niż się spodziewał. Na początku pojawiło się kilka osób, ale im bliżej wyznaczonej godziny rozpoczęcia, tym więcej twarzy stale przewijało się przez wejście i drzwi do sali koncertowej, a przed kawiarnią utworzyła się spora kolejka (to wciąż jednak nie był stadion narodowy, tylko malutka kafejka na obrzeżach Londynu).
CZYTASZ
Closer // tomtord • EDDSWORLD FANFICTION
Fanfiction♣♠ "...Tom niezadowolony wziął z lodówki jogurt, niedbale wsypał do niego płatki kukurydziane i wciskając w przyrządony "posiłek" łyżkę, nachylił się do Torda, mówiąc; - Wyglądasz chujowo - po czym wyszedł z kuchni, żeby znowu zamknąć się w swoim po...