ROZDZIAŁ XVIII

186 13 5
                                    

Kiedy następnego dnia Tord obudził się już w swoim łóżku, miał wrażanie, jakby dosłownie chwilę temu kładł się spać. Co nie do końca było kłamstwem. Jeszcze dzisiaj siedział z Tomem w jego pokoju i przytulali się, jak gdyby nigdy nic. Wiadomo, sytuacja była, jaka była, ale bez poznania kontekstu wszystko staje się hiperbolizowane i taki numer właśnie odstawiał jego mózg. Byli na nogach do drugiej w nocy i jeszcze długo po tym Tord nie mógł zasnąć, rozmyślając.

Nie przypuszczał, że Tom miał za sobą historię, która ciągnęła się za nim i nie dawała spokoju. Chował wszystkie emocje z tym związane i pozwalał im uchodzić w nocy, kiedy nie mógł spać.

Tord w pewnym sensie czuł się zobligowany okazać mu wsparcie, skoro poznał ten sekret. A ewidentnie nie było to coś, czym Tom chwalił się przed każdym. Zastanawiał się, czy o tym, co usłyszał powinien porozmawiać z Wadem, ale miał wątpliwości.

Nie chciał tego dnia, był zmęczony, wolał spać i czuł dyskomfort na myśl o konfrontacji z Tomem. W głowie kotłowały mu się tylko myśli "przytulali się". Jakby nie było pomiędzy nimi żadnych granic, jakby to była najbardziej normalna rzecz. Obaj się na to zgodzili i żaden nie miał żadnych zastrzeżeń.

Zmusił się, by wstać z łóżka. Powłóczył nogami do łazienki i kazał sobie wziąć zimny prysznic, by choć trochę się rozbudzić i zmyć z siebie wydarzenia poprzedniej nocy. Wychodząc, prawie krzyknął, natknąwszy się na czarnookiego.

- Wybacz - wyszeptał, a jego wargi niezręcznie uniosły się do góry. - Daj mi dwie minuty i będziemy mogli wyjść.

Tord automatycznie odpowiedział na to kiwnięciem głowy. Siedział chwilę na kanapie w salonie i czekał, bawiąc się telefonem. Myślał, czy nie pobiec do pokoju i szybko zabrać słuchawki, dając tym samym Tomowi znak w samochodzie, że nie chce rozmawiać, ale zbyt długo się nad tym zastanawiał i już nie zdążył.

W samochodzie panowała cisza i martwa atmosfera. Tym bardziej, że jeszcze padało. Tord obserwował krople wody, płynące wzdłuż szyby. Było cicho, bo większość kanałów w radiu nie działało, słyszeć dało się tylko szum z zewnątrz. Cisza dzwoniła w uszach.

- Dziękuję - wzdrygnął się, słysząc poważny głos Toma. To było nagłe i niespodziewane. Obrócił głowę w kierunku czarnookiego. On nie spuszczał wzroku z jezdni i mówił dalej. - Za to, co się stało w nocy... Ale chcę, żebyś o tym zapomniał. O wszystkim najlepiej.

Tord głupio wlepił w niego swoje spojrzenie. No i co miał teraz powiedzieć? Chciał zapomnieć, ale tylko o jednym incydencie, który w sumie sam zainicjował. Reszta była dla niego w jakimś stopniu istotna.

- No dobra, jak chcesz - wyszeptał. Mówił inaczej, niż czuł. W środku chciał się sprzeciwiać, ale głowa podpowiadała mu, że lepiej zachować pokorę. Tym bardziej, że Tom był całkowicie poważny. - Ale... - dodał. - Jeśli kiedykolwiek będziesz chciał, no, pogadać... Jeszcze raz, to nie krępuj się.

- Tak, jasne. Nie trzeba, ale... Dzięki.

***

Tord myślał, że po tej rozmowie dzień będzie mniej ponury. I względnie tak było. Dzisiaj, zamiast Wade'a, przyszła Tess. Buzowała energią, śmiała się i wyglądało na to, że jej atmosfera dnia kompletnie nie dotyczyła. Można by nawet pokusić się o stwierdzenie, że robiła za słoneczko, poprawiające humor. Było miło i wesoło, a kiedy nikogo akurat w kawiarni nie było, dziewczynie udało się wyciągnąć Toma na środek i obrucić z nim parę razy w rytm przyjaznej piosenki o promyczkach i tęczach, puszczonej w radiu na poprawę humoru. Choć Tord śmiał się z nimi, w głowie miał jedno - nienawidził już tej melodii. Nie, kiedy za każdym razem, gdy ją usłyszy, będzie zmuszony mieć przed oczami Toma i Tess razem.

Closer // tomtord • EDDSWORLD FANFICTIONOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz